Starshipy będą wynosić Starlinki na orbitę. Budowa konstelacji przyspieszy
Choć na orbitę trafiło jak dotąd zaledwie 1700 satelitów Starlink, Elon Musk myśli już o tym jak na orbitę trafią satelity drugiej generacji. Tym razem jednak konstelacja powstanie dużo szybciej.
Pierwsze 12 000 satelitów Starlink to tzw. pierwsza generacja konstelacji. Do niedawna jednak mówiło się, że druga generacja powiększy konstelację z 12 000 do 42 000 satelitów, które razem miałyby dostarczać internet dosłownie w każde miejsce na Ziemi.
Teraz jednak SpaceX złożyła w Federalnej Komisji Łączności dokumenty opisujące planowane rozszerzenie konstelacji o satelity drugiej generacji. Dokumentacja wskazuje jednak pewne istotne zmiany w architekturze całego systemu względem projektów z 2020 r.
W związku z szybkim rozwojem projektu rakiety Starship SpaceX rozważa wyniesienie satelitów drugiej generacji właśnie za pomocą tej rakiety zamiast Falcona 9. Dzięki temu tysiące satelitów znajdą się na orbicie znacznie szybciej niż gdyby kontynuowano wynoszenie za pomocą Falcona 9.
Jak zauważa firma w swoich dokumentach wynoszenie satelitów za pomocą Starshipa pozwoli na szybsze dostarczenie ich na orbitę docelową, dzięki czemu satelity będą mogły rozpocząć pracę w ciągu kilku tygodni, a nie kilku miesięcy po starcie.
9 orbit, 30 000 satelitów
Jak donosi portal SpaceNews, konstelacja Starlink wynoszona za pomocą Starshipa miałaby składać się z 29 988 satelitów rozmieszczonych na dziewięciu różnych orbitach na wysokości od 340 do 614 km. Dotychczasowe satelity znajdują się na orbicie na wysokości ok. 550 km.
Wysokość orbity ma tutaj jeszcze jedną ważną zaletę. Rosnąca liczba satelitów na orbicie wywołuje coraz więcej obaw o bezpieczeństwo związane z prawdopodobieństwem zderzenia satelitów na orbicie.
SpaceX przekonuje jednak, że każdy z satelitów drugiej generacji będzie wyposażony w silnik pozwalający na deorbitację satelity po zakończeniu pracy. W przypadku jednak gdyby silnik nie zadziałał, a SpaceX straciłby kontrolę nad satelitą, to jeżeli taki satelita będzie znajdował się na wysokości 340-400 km, opór górnych warstw atmosfery i tak ściągnie go na Ziemię w ciągu maksymalnie czterech lat. W ten sposób atmosfera staje się awaryjnym systemem deorbitacji satelity.
Jak to często bywa w przypadku przedsięwzięć Elona Muska, wąskim gardłem do wprowadzenia planu w życie są instytucje państwowe. Federalna Komisja Łączności przekazała przedstawicielom SpaceX, że zanim wyda zezwolenie na tworzenie konstelacji, firma będzie musiała uzyskać przychylność Międzynarodowej Unii Telekomunikacyjnej (ITU). Ta z kolei przyznała, że nie będzie w stanie właściwie ocenić całego systemu tak szybko, jak szybko SpaceX planuje go budować.
Pomysł wydaje się dobry, ale to od ITU oraz FCC zależy teraz czy stanie się on rzeczywistością.