Windows 11 poinformuje, na jak długo sparaliżuje pracę aktualizacjami
Aktualizacje systemu to prawdopodobnie najbardziej nielubiana przez użytkowników cecha Windowsa. Podobno za sprawą Windows 11 ma być lepiej. Co więcej, za każdym razem użytkownik ma być informowany, co się będzie działo.
Zaawansowani użytkownicy Windowsa najczęściej nie mają większego problemu z comiesięcznymi aktualizacjami serwisowymi i copółrocznymi rozwojowymi. Harmonogram ich publikowania jest stały, co pozwala z dużym wyprzedzeniem zaplanować przerwę w pracy celem ich zastosowania. Trudno jednak oczekiwać takiego obeznania od tak zwanego zwykłego użytkownika. Mamy rok 2021, obsługa komputera już od dawna nie wymaga zaawansowanej wiedzy informatycznej. A przynajmniej nie powinna.
Tymczasem jestem przekonany, że prawie każdy czytelnik Spider’s Web z własnego bądź znajomych doświadczenia przekonał się o ułomności mechanizmu Windows Update. Podążając prawami Murphy’ego, ten decyduje się na zastosowanie uaktualnienia – uniemożliwiając tym samym pracę na komputerze – tuż przed ważnym spotkaniem biznesowym bądź pilnym zadaniem do wykonania.
Aktualizacje w Windows 11. Mniejsze, szybsze i z informacją ile czasu zajmą.
Microsoft przy okazji oficjalnej prezentacji Windowsa 11 zapewnił widzów, że aktualizacje tego systemu mają się odbywać w sposób relatywnie niezauważalny dla użytkownika – przypominając nieco mechanizm z Chrome OS-a. Pliki z uaktualnieniami mają być o 40 proc. mniejsze, a cała operacja ma się odbywać w tle, bez długiego przestoju w pracy. Czy ta obietnica zostanie spełniona? Tego na razie nie wiemy.
Redakcja gHacks odkryła jednak drobną, ale bardzo użyteczną nowość w Windows 11. System operacyjny poinformuje użytkownika, o ile zostanie wydłużone ponowne uruchomienie komputera. Nie jest przy tym jasne, skąd brana jest wartość czasowa i jak bardzo jest precyzyjna. Tym niemniej nawet przybliżona informacja może być bardzo użyteczna. Niektóre serwisowe uaktualnienia nawet i teraz są niemal niezauważalne i sprowadzają się do raptem kilkudziesięciosekundowego przestoju w pracy. Inne mogą nawet zając kilkanaście bądź kilkadziesiąt minut, co w oczywisty sposób jest problematyczne. Zmiana zdecydowanie na plus.