Microsoft podał datę zakończenia wsparcia dla Windows 10. Zostały 4 lata
Lada moment spodziewamy się zapowiedzi Windows 11 o kryptonimie Sun Valley. A co dalej z Windows 10? Microsoft twierdzi, że system przed końcem 2025 r. straci wsparcie techniczne.
Windows 10, czyli następca wybitnie nieudanego eksperymentu w postaci dotykowego Windows 8/8,1, był powrotem do korzeni. System został bardzo ciepło przyjęty przez użytkowników… i całe szczęście, gdyż oprogramowanie reklamowane było od początku jako ten ostatni system operacyjny Microsoftu w historii. Po premierze miał być po prostu cyklicznie uaktualniany do końca świata i jeden dzień dłużej.
Od premiery ostatniej wersji systemu Microsoftu minęło jednak już blisko 6 lat i patrzyliśmy na eksperymenty w postaci Windows 10S i Windows 10X, a ptaszki ćwierkają, że tuż za rogiem czai się następca dziesiątki. Windows 11, gdyż tak ochrzciły go media, w kuluarach funkcjonuje z kolei pod kryptonimem Windows Sun Valley i ma koegzystować z Windows 10… przynajmniej przez jakiś czas.
Microsoft niespodziewanie podał datę końca wsparcia Windows 10
Do tej pory nie mieliśmy informacji, do kiedy w zasadzie użytkownicy Windows 10 mogą liczyć na aktualizacje rozwojowe i wsparcie serwisowe, ale to się zmieniło. Jak podaje Thurrot.com, na stronach pomocy Microsoftu pojawił się nowy zapis, wedle którego Windows 10 Home i Windows 10 Pro stracą wsparcie techniczne już za nieco ponad cztery lata, a konkretnie 14 października 2025 r. (czyli chwilę po swoich 10 urodzinach).
Warto przy tym zaznaczyć, że dekada wsparcia może brzmieć zacnie, ale tylko wtedy, gdy patrzymy z perspektywy rynku mobilnego. Jak na system desktopowy, zwłaszcza taki reklamowany jako ten ostatni w historii, te 10 lat nie jest przesadnie imponującym wynikiem. Windows XP otrzymywał aktualizacje przez 13 lat od premiery, a Windows 7 przez 11 lat…
Trzeba jednak pamiętać, że Microsoftowi w przypadku deklaracji o końcu wsparcia oprogramowania nie można do końca ufać.
Już pomijając fakt, iż trudno jeden wpis na stronach pomocy traktować jako wiążącą deklarację, nie jest wykluczone, że Microsoft pod naporem partnerów jeszcze zmieni zdanie. W przeszłości firma już wielokrotnie się zarzekała, że porzuci tę czy inną wersję Windowsa, by potem nadal ją serwisować z myślą o klientach biznesowych korzystających z przestarzałego oprogramowania w firmach.
Możliwe też, że ta zmiana z Windows 10 na Windows 11 będzie tak naprawdę… zabiegiem marketingowym. Nie zdziwię się, jeśli potwierdzą się krążące po sieci plotki, że nowa wersja systemu Microsoftu skupi się jedynie na odświeżeniu interfejsu, w tym dodaniu nowych ikonek, a Sun Valley będzie współdzielić wszystkie bebechy ze swoim poprzednikiem.