Wchodzą ograniczenia prędkości dla e-hulajnóg. Policja i straż miejska mówią, jak będą to egzekwować
Odpowiedź może zaskoczyć. Jeśli ktoś spodziewał się, że nagle wzdłuż ścieżek rowerowych ustawią się służby z „suszarkami”, to nic takiego się nie stanie. Policja i straż miejska liczą na rozsądek kierujących pojazdami.
Od 20 maja zmieniają się przepisy dotyczące poruszania się elektrycznymi hulajnogami. A raczej: poruszanie się nimi wreszcie zostaje uregulowane. Pojazdy zostały wyjęte z nicości, bo wcześniej nikt tak naprawdę nie ustanowił, czym dokładnie są. I, mówiąc w skrócie, jazda nimi traktowana będzie podobnie do tej na rowerze. To znaczy, że elektryczną hulajnogą nie tylko będziemy mogli, ale wręcz musieli poruszać się po ścieżkach rowerowych lub pasach wyznaczonych do jazdy rowerem.
Jazda po chodniku możliwa będzie wyłącznie wtedy, gdy takich tras rowerowych zabraknie, a auta poruszają się po drodze z prędkością większą niż 30 km/h. Kiedy jednak kierujący elektryczną hulajnogą wjedzie na chodnik, nie będzie mógł być szybszy niż pieszy. Dopuszczalna prędkość to 5 km/h.
Tu jednak pojawia się problem: kto będzie kontrolował prędkość elektrycznych hulajnóg?
Na pewno nie straż miejska. Dlaczego? Straż miejska nie ma nawet sprzętu, który umożliwiałby taką kontrolę.
- Nie będziemy sprawdzać. Od początku roku 2016 straże gminne i miejskie nie mogą używać rejestratorów prędkości – komentuje Marta Drzewiecka, Starszy Inspektor ds. kontaktu z mediami w Straży Miejskiej w Gdańsku.
Sprawa nieco inaczej wygląda na chodniku. Gołym okiem widać, że ktoś porusza się na elektrycznej hulajnodze szybciej niż piesi.
Gdy osoba będzie korzystać z chodnika lub drogi dla pieszych, musi jechać z prędkością zbliżoną do prędkości pieszego, zachować szczególną ostrożność i ustępować pierwszeństwa pieszym oraz nie utrudniać im ruchu. Będziemy więc zwracać uwagę, czy osoby poruszające się hulajnogami lub urządzeniami transportu miejskiego stosują się do tych zasad. Będziemy też kontrolować inne aspekty składające się na bezpieczne korzystanie z e-hulajnóg i UTO. Między innymi to, czy hulajnogi są pozostawione na chodniku w prawidłowy sposób lub czy z urządzenia korzysta tylko jedna osoba i nie przewozi ze sobą zwierząt lub przedmiotów - dodaje Marta Drzewiecka z SM w Gdańsku.
Policja również nie zamierza mierzyć prędkości poruszającym się na hulajnogach osobom. Komendant Robert Opas z Biura Ruchu Drogowego KGP w rozmowie ze mną zapewnia, że policja nie będzie prowadzić kontroli na wzór tej drogowej. Oczywiście nie oznacza to, że można pruć, ile fabryka dała. Gdy służby będą otrzymywać zgłoszenia na temat odcinków, gdzie notorycznie łamana jest prędkość i użytkownicy hulajnóg stwarzają niebezpieczeństwo, policja będzie interweniować.
Zresztą podobną opinię usłyszałem w szczecińskiej Straży Miejskiej: dopiero ewidentne nadużycia mogą doprowadzić do reakcji służb. Kom. Opas zauważa jednak, że kierujący hulajnogami od dłuższego czasu poruszali się ścieżkami rowerowymi i nie licząc incydentów, jakie zawsze mogą się zdarzyć, nie generowało to większych problemów. Nie spodziewa się więc, aby nowe przepisy doprowadziły do drastycznych nieporozumień na drogach.
Wydzwoniłem kilka oddziałów Straży Miejskiej w Polsce. Zwykle pierwszą odpowiedzią na pytanie o nowe przepisy było proste: czas pokaże. Służby nie są specjalnie szykowane na zmiany, w niektórych rejonach liczba zatrudnionych nie pozwala na to, aby wysyłać patrole w okolice samych ścieżek rowerowych. Nietrudno dojść w takiej sytuacji do wniosku, że nowe przepisy coś regulują, ale w gruncie rzeczy wprowadzone zostały po to, aby wreszcie mieć papier. Nikt nie mówi jednak, co stanie się, gdy ktoś będzie jechał np. 27,5 km/h, jak mu się to udowodni i czy to w ogóle wielkie nadużycie. Sądząc po reakcjach służb, odpowiedź na ostatnie pytanie jest prosta: raczej nie, skoro dzisiaj wiele osób z taką prędkością jedzie i większości nic nie jest.