Tak tworzy się historia. Chiny rozpoczynają budowę własnej stacji kosmicznej
Tak tworzy się historia. Jeszcze w tym tygodniu na orbitę okołoziemską poleci pierwszy człon stałej chińskiej stacji kosmicznej. To bardzo ważny krok w rozwoju chińskiego programu kosmicznego.
Jeżeli nie pojawią się żadne nieprzewidziane trudności już w czwartek może dojść do startu rakiety Długi Marsz 5B. Rakieta stojąca na kosmodromie Wenchang ma na swoim szczycie zainstalowany pierwszy moduł przyszłej stacji kosmicznej. Moduł nosi nazwę Tianhe, czyli Niebiańska Harmonia.
Jak to zazwyczaj ma miejsce w przypadku chińskich misji kosmicznych, dostępnych publicznie informacji o całym projekcie jest niewiele, ale wszystko wygląda na bardzo przemyślany projekt.
Do końca 2022 r. w kierunku Tianhe poleci jeszcze 10 innych misji kosmicznych. Dwie z nich wyniosą kolejne dwa moduły stacji, które zostaną dołączone do Tianhe. Cztery wyniosą na pokład stacji sprzęt i zapasy. Kolejne cztery - astronautów, którzy będą mieszkali na pokładzie stacji. Zważając na fakt, że zasadniczo zbliżamy się do połowy 2021 roku, to na realizację tego ambitnego planu pozostało zaledwie 18 miesięcy.
Warto jednak pamiętać, że nie będzie to pierwsza próba stworzenia stacji kosmicznej przez Państwo Środka. W ciągu ostatnich dziesięciu lat Chiny wysłały na orbitę dwa samodzielne eksperymentalne moduły o nazwie Tiangong. Pierwszy z nich spłonął po niekontrolowanym wejściu w atmosferę, ale już drugi działał dobrze i widział astronautów, którzy nawet wykonali z jego pokładu spacer kosmiczny.
To wszystko jednak były testy poprzedzające budowę prawdziwej stacji kosmicznej. Owa budowa rozpoczyna się w dużej mierze w ciszy, właśnie w tym tygodniu.
Nie sposób przy tej okazji nie wspomnieć o trwających i planowanych chińskich misjach kosmicznych. Już w połowie maja od sondy Tianwen-1, która kilka miesięcy temu jako pierwsza chińska sonda międzyplanetarna weszła na orbitę wokół Marsa, odłączy się lądownik. Na jego pokładzie znajduje się łazik marsjański. Jeżeli uda im się wylądować na powierzchni Marsa w całości, będzie to ogromny sukces.
Jakby nie patrzeć, misja Tianwen-1 już zakończyła się ogromnym sukcesem. Jeżeli uda się zrobić hattrick (udane wejście na orbitę, udane lądowanie lądownika i udany pierwszy łazik), to będzie to pierwsze takie wydarzenie w historii Marsa. Chińczycy są optymistami, jeżeli chodzi o tę misję - kilka dni temu ogłoszono, że łazik otrzymał imię Zhurong. Brzmi trochę jak bohater jakiejś mangi czy anime (tak, wiem, że to japońskie), ale szczerze mówiąc, brzmi walecznie. Podoba mi się to.
W międzyczasie Chiny planują już kolejną misję księżycową. W ramach misji Chang’e-6, która ma wystartować w 2024 r., na pokładzie lądownika mają się znaleźć instrumenty naukowe przygotowane przez zespoły z Francji, Szwecji, Rosji i Włoch. To odważny ruch - dotychczas bardzo hermetyczny chiński program kosmiczny może zacząć konkurować ze swoim amerykańskim odpowiednikiem jako dostawca usług kosmicznych. Jakby zatem nie patrzeć, przez najbliższe lata Chiny będą zapewniały miłośnikom astronomii wielu emocji. Miejmy nadzieję, że będą to emocje pozytywne.
Aktualizacja
Rakieta z modułem Tianhe wystartowała z kosmodromu Wenchang w czwartek o godzinie 5:30 polskiego czasu.