REKLAMA

Zamach na media w Polsce, w tym na Spider's Web

Czy w Polsce potrzebne jest opodatkowanie wielkich platform medialnych, tj. Facebook, Google, Twitter? Bez wątpienia. Czy rządowy projekt podatku od reklam uderzy bardziej w niezależne media, nie tylko te największe? Bez wątpienia.

Zamach na media w Polsce, w tym na Spider's Web
REKLAMA

Dziś wielki ogólnopolski protest mediów. Nie działają telewizje, w stacjach radiowych brak jest ramówki i grana jest tylko muzyka, portale internetowe serwują czarne plansze. Robi to potężne wrażenie, przyznaję. Smutne i dobitnie pokazuje, jak wiele Polska straci, gdy skończy się różnorodność i tzw. pluralizm mediów. A tak może się stać, gdy rządowy projekt podatku od reklam wejdzie w życie.

REKLAMA

Rząd opowiada, że to projekt wymierzony przeciwko 'globalnym koncernom', w domyśle platformom społecznościowym, czyli m.in. Facebookowi, Twitterowi oraz graczom na styku wszystkiego w internecie, czyli Google'owi. Oni nie płacą podatków dochodowych w Polsce w ogóle. Rozliczają swoją działalność przez konsolidację przychodów i zysków na innych rynkach, w Europie głównie w Irlandii.

Dobrać się im w końcu do ogona? Brzmi zachęcająco. Tyle że jak to niestety bywa w przypadku pomysłów ekipy rządzącej Zjednoczonej Prawicy, pod płaszczykiem górnolotnie brzmiących haseł gra idzie o coś zupełnie innego.

Wystarczy wczytać się w zapisy propozycji podatku od reklam, by to zrozumieć:

  • ci od reklamy w stacjach telewizyjnych, radiowych, kinach oraz tzw. outdoorze (billboardy przy ulicach) zapłacą podatek od przychodu przekraczającego 1 mln zł;
  • ci od reklamy w prasie - od przychodu przekraczającego 15 mln zł;
  • ci od reklamy w internecie - od przychodu przekraczającego równowartość 5 mln euro, czyli ok 22 mln zł.

Stawki podatku mają być niemałe:

  • prasa zapłaci 2 proc. dla przychodów nieprzekraczających 30 mln zł oraz 6 proc. powyżej tej kwoty;
  • w przypadku mediów innych niż prasa podstawowe stawki wyniosą 7,5 proc. od przychodów nieprzekraczających 50 mln zł i 10 proc. w od przychodów przekraczających tę kwotę.

W kogo więc będzie to uderzenie?

Nie w Facebooka czy Google'a, lecz w większość mediów działających w Polsce, w tym nie tylko w wielkie koncerny zachodnie obecne u nas, tj. Ringier Axel Springer czy Discovery (właściciel Grupy TVN), ale również wielkie polskie wydawnictwa, tj. Grupa Polsat czy Wirtualna Polska, a także zastępy mniejszych wydawców, w tym internetowych, chociażby takich jak Grupa Spider's Web.

Rząd sprzedaje pomysł jako 'opodatkowanie cyfrowych gigantów' oraz 'wyrównywanie szans na rynku mediów', a tak naprawdę nie ma wątpliwości, że z ok. 1 mld zł podatku planowanego przychodu z podatku do reklam, Facebook, czy Google zapłacą nie więcej niż 100 mln zł; resztę, czyli zdecydowaną większość, dorzucą media dziennikarskie.

Nas do akcji „Media bez wyboru” wprawdzie nikt nie zaprosił, ale solidaryzujemy się z dzisiejszym protestem mediów w Polsce, bo nie mamy wątpliwości, że problem dotyczy także nas. My możemy mówić o problemie z poziomu małego (w porównaniu do wielkich mediów) podmiotu medialnego, totalnie niezależnego, budowanego oddolnie, bez absolutnie żadnego zaplecza finansowo-strukturalnego.

I nie chodzi nam wcale o zabieranie głosu w obronie 'wolności słowa', oceny, na ile pomysł podatku od reklam jest elementem walki politycznej, kneblowania niewygodnych mediów, itd. Możemy i chcemy zabrać głos jako podmiot biznesowy, którego dalszy rozwój, a nawet istnienie jest poważnie zagrożone.

Jak wszyscy przedsiębiorcy, płacimy podatki. Naprawdę niemałe podatki. Może nie wszyscy sobie zdają sprawę, że w przypadku podmiotów Grupy Spider's Web mowa o podatkach liczonych w milionach złotych.

Spider's Web istnieje i rozwija się tylko i wyłącznie dzięki przychodom z reklam. Nie pobieramy opłat za dostęp do naszych treści, nawet do bardzo dobrze odbieranej na rynku naszej sekcji premium Magazynu Spider's Web+. Nie uzyskujemy żadnych dotacji państwowych. Nie mamy żadnych kredytów. Mamy za to przychody z reklam, dzięki którym utrzymujemy i rozwijamy nasze media.

REKLAMA

Łącznie nasza grupa współpracuje z ponad 60 osobami. Dla znacznej części z nich to główne lub jedno z najważniejszych zawodowych zajęć, z którego czerpią korzyści materialne. Nie skłamię więc, jak powiem, że na utrzymaniu mamy kilkaset osób - pracowników, współpracowników i ich rodziny.

I wszystko to stanie na szali, gdy podatek od reklam wejdzie w życie.

A Facebook, Google, inne wielkie platformy medialne działające w Polsce? Ich istnienie nie będzie w żadnej mierze zagrożone.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA