Wykładowcy udają studentów, żeby wejść do grupek na FB. Studenci to demaskują i cisną bekę
Zamknięcie uczelni wyższych zaowocowało nową, internetową aferą. Wyobraźcie sobie, że niektórzy wykładowcy postanowili przeniknąć w szeregi studentów, żeby przyłapać ich na ściąganiu podczas zdalnie prowadzonych egzaminów.
Niech pierwszy rzuci kamieniem, ten, który podczas swojego procesu edukacji nigdy nie ściągał. Przed pandemią zasady były jednak bardziej uczciwe - przychodzisz nieprzygotowany na egzamin i planujesz ściągać, więc musisz liczyć się z tym, że twoje dziwne zachowanie (trzymanie zeszytu na kolanach nie jest takie proste) zostanie zauważone przez wykładowcę. Jednak, kiedy studenci na egzaminy stawiają się w formie wirtualnej, nie muszą uprawiać już takiej akrobatyki.
Egzaminy zdalne to raj dla nieprzygotowanych studentów. Wystarczy dołączyć do odpowiedniej grupki na Facebooku lub znaleźć takową na Discordzie, pobrać wszelkie udostępniane tam pomoce naukowe w postaci ściąg i gotowych odpowiedzi na pytania z zeszłego roku i gotowe, można przystępować do egzaminu i zaliczyć go bez większego wysiłku.
Wykładowcy doskonale wiedzą co się dzieje. Niektórzy próbują nawet infiltrować studenckie grupki
Infiltracja przebiega z różnym skutkiem. O tych skutecznych zapewne się nie dowiemy. O tych trochę mniej skutecznych, w której egzaminatorzy zdradzili niechcący swoją prawdziwą tożsamość możemy poczytać w mediach społecznościowych, gdzie publikowane są aktualnie zrzuty ekranu z nieudanych infiltracji i całe mnóstwo memów na ten temat. Na przykład:
Oczywiście, jak to bywa ze studentami, niektóre zrzuty ekranu są trochę podejrzane. Trudno jest mi na przykład uwierzyć, że doktor Bogna Zacny próbowała podszywać się pod czarnoskórą studentkę z Erasmusa o imieniu Zogna Bagcy i liczyła na to, że nikt się nie zorientuje. No ale może tak było:
W całej tej aferze pojawiają się również rzekome wątki korupcyjne, tj. wykładowcy proponujący studentom wydanie swoich nieuczciwych kolegów w zamian za zaliczenie na ocenę bardzo dobrą. Czy to prawda? Nie wiadomo:
Jak widać, ile uczelni, tyle wątków. No, chyba że wszystkie powyższe zrzuty ekranu to jakaś studencka prowokacja stworzona w ramach Świętego Czasu Prokrastynacji Tuż Przed Sesją.