Po co zawracać sobie nim głowę? POCO M3 nie jest najlepszym tanim smartfonem - pierwsze wrażenia
No i POCO to komu, chciałoby się zapytać? Xiaomi POCO M3 od dnia swojej premiery zbiera najwyższe noty od recenzentów i pochwały od kupujących. W końcu dotarł także do naszej redakcji, więc czas się przekonać, co w tym telefonie jest tak specjalnego.
Oceniając POCO M3 trzeba na wszystko patrzeć przez pryzmat ceny, wszak jest to urządzenie, które kupimy za 649/749 zł, zależnie od tego, czy zdecydujemy się na wariant z 64 czy 128 GB miejsca na dane.
Niezależnie od ilości miejsca dostajemy też procesor Qualcomm Snapdragon 662, 4 GB RAM-u i ogromny akumulator 6000 mAh. Na papierze brzmi nieźle. A jak jest w praktyce?
POCO M3 robi świetne pierwsze wrażenie. Potem jest tylko gorzej.
Powiem szczerze - podoba mi się ten telefon. Autentycznie podoba mi się to, co Xiaomi zrobiło z obudową, która nie jest 50. kopią Samsunga czy Huawei w tym roku, ale ma swój unikalny styl. Co więcej, POCO M3 jest też unikalnie wykończony. Jego obudowa wykonana jest z kompozytu, ale absolutnie nie jest to wada.
Telefon sprawia bardzo solidne wrażenie w dłoni, a matowa, stylizowana na skórę powierzchnia plecków nie tylko świetnie wygląda, ale też nie wyślizguje się z rąk. Przyciski mogłyby być nieco lepiej wykonane, zwłaszcza przycisk blokady, który jest nieco za bardzo „plastikowy”, ale w tej cenie można to wybaczyć.
O „taniości” telefonu przypomnimy sobie za to, gdy spojrzymy na ekran. Ma on przekątną 6,53” i rozdzielczość FullHD+, więc teoretycznie powinno być nieźle. Niestety w ramach cięcia kosztów Xiaomi zastosowało ekran TFT, a nie choćby IPS LCD. Skutki tego cięcia widać na każdym kroku. Kolory są wyblakłe, a kontrast bardzo niski. Kąty widzenia są ledwo akceptowalne, podobnie jak ogólna jasność wyświetlacza. Najbardziej boli jednak rażący wyciek światła w rogach i poświata, którą widać dookoła liter na ciemnym tle. Wyświetlacz w M3 nie jest też przesadnie responsywny i czasem trzeba powtórzyć gest, żeby zrobił to, czego po nim oczekujemy. To dopiero pierwsze wrażenia, ale obawiam się, że to właśnie wyświetlacz okaże się najsłabszym ogniwem POCO M3, gdyż patrzymy na niego po wielokroć każdego dnia. Czas pokaże.
Bardzo pozytywnie zaskoczyły mnie za to podwójne głośniki, które grają lepiej od dowolnych głośników mono, jakie zwykle znajdziemy w tej klasie urządzeń. O wiele mniej pozytywnie muszę za to ocenić wibracje, które są tak złe, jak w znakomitej większości innych telefonów za tej półki cenowej.
Król wydajności to to nie jest.
Na papierze podzespoły POCO M3 wyglądają całkiem ok. Po pierwszej konfiguracji urządzenia muszę jednak powiedzieć, że to zdecydowanie najbardziej ospały smartfon, z jakim miałem styczność w tym roku. Wliczając w to urządzenia wyposażone w procesory MediaTeka.
Wszystko tutaj trwa o tę sekundę dłużej niż na dowolnym innym smartfonie z tej półki cenowej. System wyraźnie zacina się podczas przesuwania pulpitu, opuszczania belki powiadomień czy przełączania się między aplikacjami. Ufam, iż Xiaomi uda się poprawić tę płynność stosownymi aktualizacjami, bo nawet na Snapdragonie 662 takie działanie jest niedopuszczalne.
Dwie wielkie niewiadome to aparat i akumulator.
Co do tego drugiego, jestem spokojny. 6000 mAh w smartfonie z tak energooszczędnymi podzespołami powinno bez trudu wystarczyć na dwa, a może nawet trzy dni użytkowania.
O aparacie powiem więcej w pełnej recenzji. Mamy tu trzy sensory, z których tylko jeden jest używalny: główny aparat ma 48 Mpix, zaś wspierające go sensory 2 Mpix to sensor głębi i aparat macro. Z przodu znajdziemy zaś kamerkę o rozdzielczości 8 Mpix.
Przy pierwszym kontakcie aparat POCO M3 nie wypada lepiej od dowolnego rywala w swojej klasie. Sama aplikacja aparatu działa zaś bardzo wolno, a między wciśnięciem wirtualnej migawki a uchwyceniem zdjęcia jest wyraźne opóźnienie.
Hasztag niepopularna opinia: POCO M3 nie zasługuje na bycie hitem.
Wiem, że wszyscy się rozpływają nad stosunkiem ceny do możliwości Xiaomi POCO M3. Kto wie, może na przestrzeni najbliższych tygodni ja również odkryję coś, co mnie przekona, że zasługuje on na pochwały równie mocno, co kosztujący 999 zł POCO X3, który jest prześwietnym urządzeniem. Póki co jednak widzę kilka problemów, które mogą się okazać krytyczne:
- Ekran jest dramatycznie zły na tle konkurencji
- System jest ociężały i przycina się przy byle okazji
- Nie ma NFC (!)
I niestety nie jest też tak, że Xiaomi POCO M3 jest jakimś wyjątkowo tanim/opłacalnym smartfonem. W zbliżonej cenie można przecież kupić co najmniej kilka urządzeń równie wartych uwagi. Motorola Moto G8 Power kosztuje 700 zł, a oferuje Snapdragona 665, działa z idealną płynnością, ma bardzo przyzwoite aparaty, ekran IPS LCD, jeszcze lepsze głośniki stereo i niemal równie wielki akumulator (5000 mAh). Motorola Moto G9 Play ma taki sam procesor jak POCO M3, a mimo tego jej system operacyjny działa płynnie, a smartfon wyposażony jest w NFC. Realme 7i ma równie wielki akumulator co POCO M3, a oferuje do tego lepsze aparaty (w tym obiektyw ultrawide).
Konkurencja w przedziale 600-800 zł jest bardzo zacięta i nie brakuje urządzeń, które mogą rywalizować z POCO M3 jak równy z równym.
Jak na razie nie widzę żadnego powodu, dla którego POCO miałby okazać się lepszy od wymienionych wyżej urządzeń, ale kto wie - może zmieni się to w najbliższych tygodniach.
*Za użyczenie smartfona do testów dziękuję sklepowi x-kom.pl