Ekscytujący, ale niekiedy irytujący. Samsung Galaxy Z Fold 2 - recenzja
Samsung Galaxy Z Fold 2 jest smartfonem o tyle ekscytującym, co niekiedy irytującym. Z całą pewnością jest jednak smartfonem JAKIMŚ, a to coraz rzadsza cecha. Zobaczcie, jak sprawdzał się w czasie testów.
W tej recenzji chcę zawrzeć same praktyczne wrażenia z korzystania z Samsunga Galaxy Z Fold 2. Pełną specyfikację techniczną znajdziecie w naszym materiale premierowym. Z kolei obszerne pierwsze wrażenia znajdziecie w osobnym wpisie. W recenzji postaram się nie dublować informacji zawartych w poprzednich wpisach.
Dwa tygodnie z Samsungiem Galaxy Z Fold 2 5G paradoksalnie przypomniały mi o tym, że smartfony stały się niebywale nudne. Widzimy to my, jako recenzenci, a także wy, jako czytelnicy. Dekadę temu wybieraliśmy spośród wielu kształtów, czekaliśmy na przełomowe funkcje nowych wersji Androida, a w międzyczasie ekscytowaliśmy się nowym kernelem, którego flashowaliśmy po nocach.
Dziś patrzymy na jednakowe świecące prostokąty, które co prawda kosztują dużo więcej niż kiedyś, ale za to starczają na dłużej. Trzyletnie smartfony nie dość, że działają naprawdę dobrze, to do tego całkiem dobrze wyglądają. Galaxy S8 lub Note 8 z 2017 r. do dziś prezentują się świetnie i nie mniej świetnie działają.
Od jakiegoś czasu każda kolejna generacja smartfonów nie wnosi zbyt wielu nowości. Mamy nieco lepszy aparat, nieco szybszy procesor, nieco cieńsze ramki wokół ekranu. I, na dobrą sprawę, na tym nowości się kończą. Naprawdę trudno się tym ekscytować.
Na tym tle Samsung Galaxy Z Fold 2 jest zupełnie inny. Jest JAKIŚ.
Mieliśmy niedawno zjazd integracyjny Spider’s Web, na który zabrałem Galaxy Z Folda 2. Uwierzcie, że na naszych spotkaniach temat telefonów jest jednym z ostatnich, jakie chcemy poruszać. Każda z osób ze starej gwardii Spider’s Web ma za sobą już przynajmniej siedem lat testowania smartfonów i widziała już wszystko.
Tymczasem to szanowne grono nieco zblazowanych obserwatorów nowych technologii praktycznie wyrywało sobie Galaxy Z Folda 2 z rąk. Sprzęt przeszedł przez blisko 40 osób, a każdy był ciekaw tego, jak Fold 2 wypada w praktyce. Redakcje Tech, Autobloga, Bizbloga, czy Rozrywki — wszystkie chciały zobaczyć Folda 2 na żywo i własnoręczne złożyć go wpół.
Opinie były różne, często skrajne. Część osób twierdziła, że to sprzęt bez najmniejszego sensu. Inni z pełnią zachwytu twierdzili, że patrzą właśnie na przyszłość branży. Jeszcze inni uważali, że mogliby kupić taki sprzęt, gdyby kosztował trzy razy mniej. Nie było jednak osoby, która wzięła Folda 2 do ręki i powiedziała, że jest to sprzęt nudny.
Galaxy Z Fold 2 nie przejdzie niezauważony. Sprzęt wzbudza ogromne zainteresowanie, ale czy w praktyce jest wygodny?
Nie będę trzymał was w niepewności. Nie jest. Kiedy po testach przesiadłem się na klasyczny smartfon, poczułem ulgę. W codziennym użyciu z Folda 2 korzystałem głównie w formie złożonej, bo tylko tak da się go obsłużyć jedną ręką. A musicie wiedzieć, że złożony Fold 2 bywa naprawdę uciążliwy z uwagi na bardzo grubą bryłę i na potężną masę.
Sprzęt ma prawie 16 cm wysokości i grubość dwóch smartfonów. Ciąży w marynarce i spodniach. Nie ma co z nim zrobić na rowerze. Odpada od uchwytu nawigacji w aucie z uwagi na ciężar. Trudno go obsłużyć jedną ręką.
Te wszystkie problemy będą towarzyszyć codziennie posiadaczom Z Folda 2. Przez prawie dwa tygodnie testów nie byłem w stanie przyzwyczaić się do obsługi tak potężnego smartfona, a musicie wiedzieć, że przesiadłem się na niego z nie mniej imponującego rozmiarem Galaxy Note’a 20 Ultra. Galaxy Z Fold 2 gra w zupełnie innej lidze rozmiarowej.
Jeśli przełkniesz potężny rozmiar, zobaczysz bardzo udany smartfon.
Trudno zaakceptować rozmiar złożonego smartfona, ale dużo ciekawiej robi się w momencie, kiedy faktycznie zaczynamy z niego korzystać. Przedni ekran nareszcie jest taki, jak powinien być od początku. Panel jest nowoczesny i bardzo duży, dzięki czemu ze złożonego Folda da się korzystać tak samo, jak z każdego innego topowego smartfona.
Na przednim panelu możemy przeglądać internet, robić zdjęcia, scrollować media społecznościowe, czy rozmawiać na Messengerze. W niektórych zastosowaniach ekran mógłby być nieco szerszy, ale do proporcji 25:9 da się w praktyce szybko przyzwyczaić. Na tle malutkiego ekranu z pierwszej generacji Galaxy Folda mamy tu gigantyczny postęp.
Do tego, jak to u Samsunga, ekran Super AMOLED wygląda przepięknie. Jedyną jego wadą jest fakt, że ma klasyczną płynność działania w 60 Hz. Szkoda, że nie mamy tutaj płynności 120 Hz. Ta pojawi się zapewne w Galaxy Z Foldzie 3.
Po rozłożeniu Samsung Galaxy Z Fold 2 pokazuje, na co naprawdę go stać.
Samsung Galaxy Z Fold 2 pokazuje pełnię potencjału po rozłożeniu konstrukcji. Nawet po dwóch tygodniach testów moment rozkładania smartfona jest pewną celebracją. Jest to niesamowicie przyjemne doznanie. Zawias stawia wyraźny opór, dzięki czemu wzbudza zaufanie. Połączenie idealnej precyzji działania i świetnych materiałów wykończeniowych to coś, co inżynierom Samsunga wyszło naprawdę świetnie.
Po rozłożeniu wewnętrznego ekranu jest tylko lepiej, ale pamiętajcie, że wymaga to użycia dwóch rąk. Ja z rozłożonego Folda korzystałem gównie wieczorami, w domu, kiedy miałem więcej czasu na interakcję ze smartfonem.
Po testach pierwszego Folda nie sądziłem, że wewnętrzny ekran Z Folda 2 zrobi na mnie wrażenie, ale nowa konstrukcja okazała się znacznie lepsza. Cieńsze ramki, nieco większa przekątna i - przede wszystkim - brak notcha sprawiają, że wewnętrzny ekran robi ogromne wrażenie. Sprawdza się on w wielu scenariuszach, od czytania książek (polecam aplikację Kindle na Foldzie 2!), poprzez przeglądanie internetu (pasek zakładek w przeglądarce!), aż po oglądanie wideo.
Aplikacje na wewnętrznym ekranie często wyświetlają się w formie tabletowej, prezentując znacznie więcej treści. Samsung kapitalnie przygotował własne aplikacje, a do tego firmy trzecie też mają tu sporo do zaoferowania. YouTube czy Spotify wyglądają na otwartym ekranie wprost rewelacyjnie. Niestety spora część aplikacji nadal wyświetla się w formie rozciągniętej aplikacji ze smartfona, co nie zawsze wygląda dobrze (Instagramie, patrzę na ciebie).
Tryby działania wielu aplikacji jednocześnie to cały czas sztuka dla sztuki. W praktyce sprawdza się tylko jeden, w którym mamy dwie aplikacje - jedną po prawej i drugą po lewej. Samsung często chwali się trzema, czy wręcz czterema oknami działającymi naraz, ale w praktyce przy takim układzie nie ma mowy o jakimkolwiek komforcie. Nie róbmy ze smartfona peceta, to w końcu zupełnie inne przekątne ekranów.
Na marginesie, bardzo podoba mi się fakt, że oba ekrany Z Folda 2 mogą mieć zupełnie inne układy ikon. To się chwali, bo ekranów używa się w odmiennych sytuacjach. Na przednim wyświetlaczu miałem głównie aplikacje do komunikacji, a także Twittera i Spotify, więc wszystko to, co może się przydać na mieście. Na wewnętrznym były to z kolei aplikacje VOD, YouTube, galerie zdjęć, czy Instagram.
Zapewne zastanawiacie się, czy zagięcie na środku ekranu jest w praktyce widoczne po rozłożeniu smartfona. Owszem, bywa, szczególnie na ciemnym interfejsie i kiedy od ekranu odbija się światło. Można jednak do tego szybko przywyknąć.
Duże wrażenie na wewnętrznym ekranie robi też płynne odświeżanie w 120 Hz, przy czym działa ono w trybie adaptacyjnym, tak jak w Galaxy Note 20 Ultra.
Jak Samsung Galaxy Z Fold 2 znosi próbę czasu?
Na to pytanie nie odpowiem po dwóch tygodniach testów. W tym czasie ze smartfonem nie stało się nic złego. Wewnętrzny ekran nie porysował się w żaden sposób, choć miał ku temu kilka okazji.
Oba ekrany tym razem są fabrycznie przykryte wymienną folią, więc jeśli coś się porysuje, nie powinno być problemu. Wystarczy wymiana folii. Wewnętrzna folia nie miała żadnych rysek, ale ta zewnętrzna kiepsko znosi próbę czasu. Rysuje się prawie że sama.
Niestety cała konstrukcja nadal po złożeniu ma małą szparę, do której mogą dostawać się drobinki kurzu czy ziarenka piasku, które mogą zrobić sporo złego na dość miękkim elastycznym ekranie. Warto o tym pamiętać.
Samsung Galaxy Z Fold 2 pod kątem płynności działania nie sprawiał najmniejszych problemów.
Obsługa obu ekranów w czasie testów zawsze była całkowicie płynna. Nawet przy kilku aplikacjach otwartych jednocześnie wszystko działało płynnie, a aplikacje do tego były bardzo długo przechowywane w pamięci i nie było potrzeby ich przeładowywania po powrocie. Ta sama płynność tyczy się przełączania pomiędzy dwoma ekranami, i to zarówno z mniejszego na większy, jak i w drugą stronę. Teraz jest to możliwe i można zdefiniować w jakich aplikacjach ma działać.
Nie zauważyłem też problemów z przegrzewaniem się smartfona, czego nie można powiedzieć o Galaxy Note 20 Ultra. Najpewniej wynika to z zastosowania w Z Foldzie 2 procesora Snapdragon 865+.
Jeżeli zastanawiacie się, jak wypadają aparaty, nie będziecie zawiedzeni. Poziom zdjęć wypada gdzieś pomiędzy serią S20 a S10. Galaxy Z Fold 2 jest wyposażony w trzy obiektywy głównego aparatu: ultraszeroki kąt, standardowy obiektyw i teleobiektyw z krotnością 2x. Za każdym znajduje się matryca o rozdzielczości 12 megapikseli.
Do tego dochodzą dwie kamerki selfie, po jednej na ekran. To wszystko sprawia, że zarówno głównym aparatem jak i kamerkami do selfie można się posługiwać patrząc na dowolny ekran. Dzięki temu wszystkie scenariusze użycia aparatu są tutaj pokryte, i to z nawiązką.
Co zaskoczyło mnie niespodziewanie na plus?
Głośniki! Samsung Galaxy Z Fold 2 ma niesamowicie głośne głośniki, dające przy tym świetną jakość dźwięku. Oglądanie filmów przy akompaniamencie dźwięku stereo sprawdzało się wybornie. Oczywiście przy filmach musimy pogodzić się z czarnymi pasami nad i pod materiałem, wynikającymi z wciśnięcia materiału 16:9 na ekran o proporcjach ok. 4:3. Dla mnie nie było to wielką wadą, bo jako użytkownik iPada jestem do tego przyzwyczajony.
Drugim dużym zaskoczeniem był czas pracy na jednym ładowaniu. Samsung Galaxy Z Fold 2 bez żadnych problemów wystarcza na 1,5 dnia działania. Dzień kończyłem mając dobre 35–40 proc. naładowania akumulatora. Pozwala to zapomnieć o powerbanku.
Co było niespodziewanym minusem?
Działanie nawigacji w Mapach Google. Podczas nawigacji smartfon czasami wariował, a mapa nie mogła znaleźć odpowiedniego kierunku. Przy trzymaniu smartfona w dłoniach problem pojawiał się sporadycznie, ale zaobserwowałem bardzo duże problemy w aucie, szczególnie przy korzystaniu z Android Auto.
Nawigacja była wręcz bezużyteczna. Nie wykrywała poprawnego kierunku jazdy i cały czas się gubiła. Nie wiem, czy to wina nietypowej konstrukcji smartfona, czy może dziwnych interferencji wewnątrz auta, ale z żadnym innym smartfonem nie miałem podobnych problemów.
Drugim minusem jest „tryb podstawki”. Galaxy Z Fold 2 pozwala postawić częściowo złożony smartfon na płaskiej powierzchni i np. oglądać film na zewnętrznym ekranie bez korzystania z zewnętrznych podstawek. Niestety wysepka aparatu wystaje tak mocno, że smartfon w takiej pozycji okropnie się buja na boki. Jest to stresujące w kontekście ceny urządzenia.
Dla kogo jest Samsung Galaxy Z Fold 2?
Łatwiej odpowiedzieć na pytanie „dla kogo nie jest”. Jeśli nie masz wolnych 9 tys. zł, które możesz bez większego żalu przeznaczyć na smartfon, nie jest to sprzęt dla ciebie. Tak ekstremalnie wysoki próg cenowy sprawia, że Samsung Galaxy Z Fold 2 będzie sprzętem bardzo niszowym. A w jaką niszę celuje Samsung?
Oficjalnie producent twierdzi, że Galaxy Z Fold 2 5G to „technologia luksusowa”. To bardzo trafne określenie. Sprzęt z jednej strony jest bardzo luksusowy (nie tylko ze względu na cenę, ale też jakość wykonania), a z drugiej, jest spełnieniem marzeń każdego technologicznego geeka. Składany tablet z elastycznym ekranem? Taki sprzęt jeszcze chwilę temu można było zobaczyć co najwyżej na filmach science-fiction, a dziś jest realnym produktem.
Jeśli szukasz nowoczesnego gadżetu elektronicznego, a cena nie gra roli, nie znajdziesz nic lepszego od Samsunga Galaxy Z Fold 2. I choć ten sprzęt w codziennym użytkowaniu czasami irytuje, to nadrabia z nawiązką za każdym razem, kiedy masz czas rozłożyć ekran. Przy tym sprzęcie każdy inny smartfon wygląda przestarzale, a topowy iPhone wzbudza co najwyżej uśmiech politowania.
Jednocześnie mam żal do Samsunga, że z pudełka zniknęły słuchawki Galaxy Buds i etui. Straciliśmy dodatki o wartości ok. 700 zł, a cena smartfona spadła tylko o 300 zł względem poprzednika. Przy takim rozwoju sytuacji składane smartfony jeszcze długo pozostaną tylko ciekawostką, a szkoda.