REKLAMA

Będą dwa TikToki. Amerykanie dostaną swojego, a Polacy oczywiście chińskiego

Microsoft potwierdził dość niewiarygodną plotkę: trwają rozmowy, których celem jest przejęcie rozrywkowej sieci społecznościowej TikTok. Dziwnościom nie ma końca, bowiem w efekcie będą dwa TikToki: amerykański i ten u nas.

tiktok hongkong
REKLAMA

Kiedy po raz pierwszy przeczytaliśmy o rzekomym przejęciu TikToka przez Microsoft, trudno było uwierzyć. Administracja prezydenta Stanów Zjednoczonych uważa, że TikTok to niebezpieczne narzędzie w rękach chińskiego wywiadu i by ten mógł dalej funkcjonować na amerykańskim terytorium musi zmienić właściciela. Na amerykańskiego.

REKLAMA

Tym nowym właścicielem miałby być Microsoft, który już się porozumiał z ByteDance – bieżącym operatorem TikToka. Obie strony czekają teraz na zgodę amerykańskich urzędów antymonopolowych. Jeżeli te nie wyrażą obiekcji, transakcja ma dojść do skutku 15 września.

Zanim zaczniemy dziwić się na co Microsoftowi TikTok, najpierw omówmy dziwność samej formy tej transakcji. Będą bowiem dwa TikToki.

Porozumienie między Microsoftem a ByteDance zakłada, że gigant z Redmond przejmie TikToka w regionach Stanów Zjednoczonych, Kanady, Australii i Nowej Zelandii. W pozostałych regionach popularna sieć społecznościowa będzie niezmiennie operowana przez ByteDance, w tym w Polsce. Jak dokładnie ma wyglądać ten przedziwny podział sieci na pół – tego na razie nie wiemy.

Po co Microsoftowi TikTok? To pytanie warte miliardy dolarów.

TikTok to sieć społecznościowa, którą szczególnie upodobała sobie młodzież. W jej ramach użytkownicy dzielą się kreatywnie zmontowanymi krótkimi filmikami. Nie jest jasne po co firmie taka usługa i jak ona ma łączyć się z takimi zasobami Microsoftu, jak Office, Teams, Dynamics czy LinkedIn.

Microsoft sukcesywnie pozbywa się ostatnich pozostałości po jego porażkach na rynku konsumenckim. Po Zune czy telewizyjnych studiach Xbox nie ma śladu, a już niedługo ostatnie urządzenia konsumenckie współpracujące z asystentką Microsoft Cortana przestaną działać. Firma niemal całkowicie skupiła się na dostarczaniu produktów i usług pomagającym użytkowników w produktywności – właściwie jedynym od tego wyjątkiem są Skype i Xbox.

Popularną teorią krążącą wśród zdumionych ekspertów – dla przykładu, Mary Jo Foley przyznaje w swoim felietonie, że nic z tego nie rozumie – jest chęć zorientowania użytkowników TikToka na gry wideo. Popularna sieć społecznościowa mogłaby znacząco zwiększyć ekspozycję marki Xbox wśród młodzieży i pozwolić Microsoftowi na szybkie otarcie łez po Mixerze.

Moją teorią jest… reklama.

Całe zamieszanie wokół TikToka wynika z podejrzeń amerykańskich władz o szpiegowanie. Usługa ma być powiązana z chińskim wywiadem i – według podejrzeń – stanowić narzędzie szpiegowskie i potencjalnej propagandy. Chińska sieć pasuje do ekosystemu Microsoftu jak pięść do nosa, ale ochrona danych i prywatności to przecież coś, w czym firma ma się specjalizować i czym przyciągać do siebie klientów.

REKLAMA

Niewykluczone że przeniesienie kodu i danych TikToka na serwery Azure’a, gdzie dane będą nadzorowane i przetwarzane z najwyższą pieczołowitością i zgodnie z amerykańskimi przepisami, samo w sobie jest już odpowiednim celem. Przeróżni strategiczni klienci korporacyjni, widząc, jak dobrze Microsoft radzi sobie z administrowaniem tak dużej bazy danych, byliby bardziej skłonni przenosić kolejne elementy swojej informatycznych infrastruktury do chmury Microsoftu.

To jednak wyłącznie moja teoria, która nie jest podparta zbyt wieloma faktami. A co najśmieszniejsze – dla polskich użytkowników TikToka zmienia się niewiele. Niezmiennie administratorem danych i usługi TikTok pozostaje na terenie naszego kraju ByteDance. Trudno powiedzieć, czy to dobrze, czy źle.

Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj Spider's Web w Google News.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA