15-calowy Surface Book 3 jest tak wspaniały, że zapomniał być dobry – recenzja
Ależ mi się przyjemnie pracowało na tym komputerze. Cokolwiek bym nie wskazał, jest to znacząco powyżej moich potrzeb i oczekiwań. Surface Book 3 jest świetny. Pod warunkiem, że zapomni się, ile on właściwie kosztuje.
Surface Bookowi łatwo się wyróżnić. Jest jedyny w swoim rodzaju i nie ma realnej konkurencji. Są tylko pewne namiastki. Jest to jednak urządzenie, które docelowo ma nam zastąpić notebooka. I choć forma Surface Booka 3 klasycznego laptopa przypomina tylko na pierwszy rzut oka, tak trudno uciec od porównań właśnie z takim rodzajem sprzętu.
Unikalność Surface Booka wychodzi w momencie, w którym wciśniemy na klawiaturze podświetlony tyciutką diodą przycisk. Wtedy znajdujące się pod wyświetlaczem podzespoły sygnalizują tym znajdującym się pod klawiaturą, że nie są już potrzebne. W jakiejś 1,5 sekundy od wciśnięcia owego przycisku od komputera możemy odczepić wyświetlacz – i używać go jako tabletu.
Konstrukcja ta różni się od innych hybrydowych laptopów w sposób fundamentalny. Surface Pro i jemu podobni kryją wszystkie podzespoły pod wyświetlaczem, odczepialna jest wyłącznie klawiatura. Surface Book kryje jednak pod przyciskami znacznie więcej: dodatkowy układ graficzny i akumulator. To właśnie dlatego na odczepienie wyświetlacza trzeba chwilę poczekać.
Ale czy to odczepianie ekranu jest czegoś warte? Zwłaszcza w tak dużym komputerze, jakim jest 15-calowy Surface Book 3?
W wypożyczonym przeze mnie do testów komputerze znalazły się podzespoły z najwyższej półki. Za wydajność odpowiada procesor Core i7-1065G7 z 16 GB 3733 MHz LPDDR4x RAM (dostępna jest też wersja z 32 GB) i 256-gigabajtową pamięcią PCIe SSD (w sprzedaży są też wersje z 512 GB i 1024 GB). Pracę wbudowanej w procesor karty przejmuje układ graficzny GeForce GTX 1660 Ti Max-Q i z 6 GB pamięci graficznej GDDR6 – ale tylko gdy wyświetlacz jest połączony ze stacją dokującą.
Za łączność bezprzewodową odpowiadają podzespoły Intela zamiast Marvella, co podobno jest dobrą wieścią. Podobno układy dotychczasowego partnera nie sprawowały się za dobrze, o czym pisała wielokrotnie społeczność fanów Surface’ów na stosownych forach i subredditach. Nowy komputer jest zgodny z sygnałami Wi-Fi 6 802.11ax, Bluetooth Wireless 5.0 i Xbox Wireless.
Komputer mierzy 343 mm x 251 mm x 23 mm (w najcieńszym miejscu 15 mm – z uwagi na nietypowy zawias bryła komputera nie jest foremna) i waży nieco ponad 1,9 kg. Do najlżejszych i najporęczniejszych więc ta maszyna nie należy, ale raczej nie oczekujemy tego po wydajnej stacji roboczej z tak dużym wyświetlaczem.
A skoro już o wyświetlaczu mowa, ten pracuje w rozdzielczości 3240 x 2160 pikseli (260 PPI) z 10 punktami wielodotyku i obsługą rysika oraz współczynnikiem kontrastu 1600:1. To rzecz jasna absolutnie rewelacyjne (i mocno windujące cenę urządzenia) proporcje 3:2 tak dobrze sprawdzające się w interfejsach Windowsa i dedykowanego mu oprogramowania.
Wyposażenie uzupełniają dwa złącza USB-A 3.1, jedno USB-C 3.1 z USB PD 3.0, gniazdo słuchawkowe, dwa porty Surface Connect i czytnik kart pamięci SDXC. Niestety, Microsoft nadal upiera się przy tym, że format Thunderbolt 3 jest zbyt kiepsko zabezpieczony, by go stosować w jego komputerach. Szkoda, bo ewentualne obawy – z uwagi na możliwe i bardzo trudne wektory ataku – mogą mieć tylko wybrani klienci korporacyjni czy instytucjonalni.
Komputerem w wersji konsumenckiej zarządza Windows 10 Home. Niestety nie wersja Pro, która jest dostępna wyłącznie dla klientów B2B. Uważam to za istotny błąd: wszak droższy Windows to nie tylko funkcje przydatne w firmach, ale też narzędzia i środowiska przydatne entuzjastom i deweloperom z Hyper V na czele. Najtańsza wersja 15-calowego Surface Booka 3 – ta, którą testowałem – to wydatek 11,3 tys. zł. Najdroższa kosztuje 14,5 tys. zł. Poskąpienie wirtualnego dobra, którym jest licencja Pro, uważam za powód do wstydu.
Uroda Surface Booka 3 to rzecz gustu. Jakość można jednak ocenić obiektywnie.
Subiektywnie Surface Book 3 bardzo mi się podoba. Urzeka mnie jego prostota. I choć zdecydowanie wzornictwo tego urządzenia nie jest dla każdego, tak mi odpowiada szczególnie. Jest proste i czyste. Przyjemnie mi się na ten komputer patrzy.
Jeszcze przyjemniej mi się z nim obcuje. Magnezowa obudowa komputera sprawia wrażenie niezwykle solidnej, a już na pewno urządzenie jest wykonane z najwyższą dbałością o szczegóły. Nic nie odstaje, nic się nie rusza, nic się też nie ugina. To konstrukcja typu unibody, co niestety oznacza również, że użytkownik nie ma dostępu do podzespołów komputera. Przynajmniej nie bez jego uszkodzenia.
Mimo solidnej konfiguracji komputer jest też względnie lekki. 1,905 kg to rzecz jasna dużo powyżej typowego Ultrabooka. Jednak w kontekście 15-calowych laptopów z dotykowym ekranem i dodatkowy układem graficznym – Surface Book 3 to jedno z lżejszych urządzeń.
Odłączanie wyświetlacza od podstawy jest bardzo łatwe. Wystarczy wcisnąć dedykowany temu przycisk na klawiaturze lub ikonkę w Windowsie, odczekać na sygnał – i już. Całość trwa około sekundy i choć proces nie sprawia wrażenia czegoś szczególnego, tak przełączanie się na żywo pomiędzy układami graficznymi bez przerwy w pracy Windowsa to istotne wyzwanie. Stąd też konieczność odczekania chwili – by system się przestawił, ewentualnie ostrzegł użytkownika, że dana aplikacja coś aktualnie przelicza na GeForce i że najpierw trzeba ją zamknąć.
Wyświetlacz można przyczepić odwrotnie do komputera – na przykład, by obejrzeć jakiś film bez klawiatury przed ekranem, ale przede wszystkim można go wykorzystać jako tablet. To właśnie dlatego przyciski zasilania, głośności i złącze słuchawkowe znajdują się w tak dziwnych, jak na laptopa, miejscach. Inaczej Surface Book 3 byłby niewygodnym tabletem.
Jak na swój rozmiar tablet jest dość lekki. Bałem się, że obcowanie z 15-calowym panelem dotykowym będzie czynnością żenująco niewygodną, a tymczasem w praktyce okazało się, że bardzo chętnie po pracy odczepiałem rzeczony wyświetlacz i przeglądałem za jego pomocą Internet. Nie jest to najporęczniejszy z tabletów i wygodnie jest go o coś oprzeć – o udo, kolano czy coś innego, w zależności od pozycji, w której odpoczywamy, jednak zdecydowanie się sprawdza.
Wyświetlacz był cudem… kiedyś. Teraz jego głównym atutem są proporcje.
Surface’y od zawsze szczyciły się świetnymi wyświetlaczami i to w żadnym razie się nie zmieniło. Co więcej, tylko komputery Microsoftu i Huaweia wykorzystują wyświetlacze o proporcjach 3:2, a więc zapewniających nieporównywalnie wygodniejszą przestrzeń roboczą od klasycznych tańszych wyświetlaczy panoramicznych dla większości zastosowań. Różnica jest tak wielka, że rozważając zakup kolejnych komputerów, tych z wyświetlaczami 16:10 wręcz nie biorę pod uwagę.
Trudno też narzekać na jakość i jasność wyświetlacza Surface Booka 3. Obraz jest ostry, jasny (szczytowa jasność 410 nitów) i czytelny. Całość prezentuje się świetnie… dopóki nie przyjrzymy się wszystkiemu nieco bliżej. Microsoft nie zdecydował się na obsługę HDR w żadnej postaci – w przeciwieństwie do konkurencji. Reprodukcja kolorów również pozostawia nieco do życzenia: 97 proc. sRGB, 72 proc. AdobeRGB i 72 proc. DCI-P3 to wyniki tylko dobre. Zdarzają się jednak lepsze, w tym u partnerów sprzętowych Microsoftu.
Panel dotykowy obsługuje 10 punktów dotyku dla palców i 4096 punktów nacisku dla (sprzedawanego osobno) rysika. W komputerze znajduje się koprocesor PixelSense dedykowany przeliczeniom związanym z rozpoznawaniem dotyku, co w praktyce wyeliminowało jakiekolwiek opóźnienia między piórkiem a reakcją oprogramowania. W istocie, działa to bezbłędnie, sprawiając, że praca z rysikiem to przyjemność… dla tych, co lubią z tymże rysikiem pracować. Osobiście jednak jestem myszkowo-dotykowy.
Nie jest to też komputer mogący się pochwalić cienkimi ramkami wokół wyświetlacza. Częściowym usprawiedliwieniem dla tego jest system rozpoznawania twarzy, znajdujący się nad górną krawędzią wyświetlacza i zgodny z Windows Hello. Działa świetnie i jest to czujnik gwarantujący wysoki poziom bezpieczeństwa. Uwierzytelnianie użytkownika trwa mniej niż sekundę. Głównym usprawiedliwieniem grubych ramek jest jednak tryb tabletu: dzięki nim łatwiej chwycić wyświetlacz.
W wyświetlaczu znajdziemy też dwa głośniki stereo bez subwoofera. Grają dobrze – w sensie poprawnie i przyzwoicie. Komputery z czterema głośnikami i subwooferem zapewniają pełniejsze brzmienie, jednak do puszczonego w tle Spotify sprawdzą się wystarczająco dobrze.
Nie istnieje lepsza klawiatura laptopowa niż ta w Surface Booku 3. Nie znam. Nie ma.
Dumać nad zaletami i wadami Surface Booka 3 jeszcze będziemy w podsumowaniu tej recenzji. Jednak już teraz mogę powiedzieć, że gdyby ktoś poprosił mnie o wskazanie najbardziej udanego elementu tego komputera, to bez wahania wskażę jego podświetlaną klawiaturę. Mimo że Surface Book 3 ma przecież różne inne, bardziej oczywiste atuty.
Przyciski są rozmieszczone w sposób idealny. Pokryte są materiałem, któremu niestraszne są brudne i spocone ręce, zapewniając brak poślizgu nawet po wielu godzinach pracy. Doskonały jest ich rozmiar, a przede wszystkim głęboki, 1,55-milimetrowy skok o idealnej sprężystości. Klawiatura w komputerze to coś, na co zwracam szczególną uwagę – komputer służy mi do pracy, a zarabiam na pisaniu tekstów. Żaden Spectre, ThinkPad, MacBook, Surface Laptop czy XPS nie umywa się do klawiatury Surface Booka 3. To komputer stworzony dla pisarzy i dziennikarzy.
Klawiaturze towarzyszy bardzo dobry gładzik pomiędzy palmrestami o ponadprzeciętnej powierzchni. Jest pokryty szkłem i obsługuje wszystkie windowsowe gesty. Na moje mógłby być nieco większy, ale to nieco kwestia gustu. Nawet najbardziej skomplikowane kombinacje gestów wychodzą na gładziku Surface Booka 3 bez trudu. Jest też cichutki tak jak zresztą sama klawiatura.
Surface Book 3 to coś więcej niż Surface Laptop 3 z odczepianym ekranem. Jego atutem ma być wydajność. Ale… czy tak jest w rzeczywistości?
Hybrydowość Surface Booka 3 wymusiła zamontowanie procesora głównego nie w podstawie komputera, gdzie łatwo go schłodzić, a pod wyświetlaczem. Core i7-1065G7, by zachować odpowiednie temperatury, zasilany jest więc z mocą 15 W, z okazjonalnym podbiciem do 25 W, jeżeli warunki i sytuacja na to pozwalają.
Wyniki benchmarków w efekcie prezentują się nader interesująco (wyniki zaokrąglone po uśrednieniu z trzech sekwencyjnie wykonanych testów):
- Geekbench 5: 1,3 tys. pkt / 4,5 tys. pkt
- PCMark 10: 4,4 tys. pkt
- Geekbench 4 CUDA: 233,5 tys. pkt
- CrystalDiskMark: 2370 MB/s / 1500 MB/s
Co właściwie oznaczają te liczby? Ano tyle, że umieszczenie procesora w tym miejscu ma swoją cenę. Znajdujący się w bazie danych PCMarka komputer XPS 13 z tym samym procesorem wykręca wynik o 300 pkt wyższy. Z kolei w Geekbenchu w teście przeliczeń wielowątkowych MacBook Pro 16 z Core i9-9980H wykręca wynik wyższy o 2,1 tys. pkt! Specjalnie i złośliwie szukałem największych różnic pomiędzy Bookiem 3 a konkurencją, ale wydaje mi się, że moja złośliwość jest uzasadniona. To najszybszy i najdroższy Surface.
Żeby była jasność: to bardzo dobre wyniki. Surface Book 3 sprawdzi się w pracy ze złożonymi projektami programistycznymi, z Lightroomem, Premiere Pro czy innymi wymagającymi apkami. Nie spodziewajmy się jednak cudów, wszak to laptop, a nie desktop. Na dodatek osiąga bardzo dobre wyniki w teście grafiki (Geekbench 4 Cuda) i szybkości pamięci masowej. Ba, ogólnie to świetny sprzęt w swojej klasie pod względem wydajności. No ale nie najszybszy. Dell, Apple, Asus i kilka innych firm mają do zaproponowania coś jeszcze szybszego o podobnych rozmiarach i cenie.
Sprawdziłem też na szybko kilka gier - w tym wymagającego Dooma Eternal. Na ustawieniach graficznych „Wysokie” i w natywnej rozdzielczości wyświetlacza bez problemu osiągałem 60 kl./s, choć komputer przy tej okazji dał mi też do zrozumienia rozkręconymi do maksimum wentylatorami, że to raczej szczyt jego możliwości. Tym niemniej nowoczesny shooter w takiej rozdzielczości i z taką płynnością to coś, czego się po urządzeniu Surface nie spodziewałem. Gracze dodatkowo docenią zgodność z Xbox Wireless, zapewniającym nieporównywalnie niższe opóźnienia sterowania niż Bluetooth, precyzyjniejsze wibracje i możliwość podłączenia do pada zestawu słuchawkowego.
W ramach mojej typowej pracy na komputerze – niemal stale otwarte kilka gęstych od skryptów kart w przeglądarce Edge, do tego wykorzystujący GeForce’a Photoshop, edytor tekstu, często odświeżający się w tle Slack – po ośmiu godzinach pracy zazwyczaj zaczynałem rozglądać się za ładowarką. Po niecałych dziesięciu, jeżeli jej nie znalazłem, komputer się ze mną żegnał, informując o rozładowaniu akumulatora. To bardzo dobry wynik. Dodatkowo, wentylatory nawet przy najwyższych obrotach są bardzo ciche, nigdy też obudowa się nie nagrzewa nieprzyjemnie. Kulturę pracy Surface Book 3 ma wręcz wzorową – w tym podczas pracy pod obciążeniem.
Zastrzeżenie mam tylko do trybu konserwacji akumulatora. Czepiam się bardzo, ale w komputerze tej klasy czepiać się powinienem. Jeżeli pracujemy na komputerze stacjonarnie, a więc bez planów na odłączanie go od ładowarki, nie powinniśmy pracować na akumulatorze naładowanym do pełna – utrzymywanie go w tym stanie przez długi czas wpływa na jego żywotność. Dlatego w większości komputerów wysokiej klasy zazwyczaj jest gdzieś jakiś prztyczek, który włącza pracę z zasilania sieciowego już po naładowaniu akumulatora do 40-60 proc. W Surface Booku 3 ten prztyczek znajduje się… w ustawieniach UEFI. Czyli że trzeba uruchomić komputer na nowo, wejść w menu, do którego zwykły użytkownik zaglądać nie powinien, przełączyć tryb i jeszcze raz uruchomić go na nowo. Nie żartuję.
Surface Book 3 jest urządzeniem absolutnie bezkonkurencyjnym. Niewątpliwie pomaga mu w tym fakt, że jest też jedyny w swoim rodzaju.
Niedawno rozmawiałem o produkcie z jedną z osób odpowiedzialnych za jego promocję w Microsoft Polska. Nasza rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
-Ale wiesz, że najszybszy MacBook jest szybszy od najszybszego Surface Booka?
-A odczepia mu się ekran?
-No nie, nie odczepia. Ale Dell XPS za to dłużej trzyma na akumulatorze, by już się nie dręczyć Jabłkami
-No tak, fakt. Ale nie ma odczepianego ekranu
Cóż, ów przedstawiciel ma rację. W ocenie Surface Booka 3 15 bez wątpienia istotne jest to jak bardzo potrzebujemy tabletu. Jeżeli choć troszkę – to bez wątpienia jest to sprzęt bezkonkurencyjny, chociażby dlatego, że tej konkurencji nie ma. Jak już wspominałem wyżej w tekście, wielokrotnie (choć na pewno nie codziennie) odczepiałem wyświetlacz, brałem go na kanapę i tam sobie czytałem ciekawe rzeczy, ewentualnie odpalałem Netflixa.
A co gdyby tak na chwilę o tym zapomnieć? Z obiektywnych wad Surface Booka 3: brakuje Thunderbolta 3, brakuje wygodnego programu konserwacji energii, a wyświetlacz – choć bardzo dobry – mógłby być jeszcze lepszy. To świetnie wykonany, szybki komputer z absolutnie rewelacyjną klawiaturą o doskonałej kulturze pracy. Absolutne cacuszko, z którym żal mi było się rozstawać. Sprawdzi się jako maszyna dla grafika i montażysty (choć ma ograniczoną paletę wyświetlacza), dla programisty, a nawet idzie coś na tym zagrać. Na dodatek bardzo mi się podoba wizualnie. Chciałbym go mieć. Ale czy za taką cenę…?
Niezmiennie nie dają spokoju optymalizacje pod tryb tabletowy. Umieszczenie procesora w podstawie zamiast w wyświetlaczu umożliwiłoby mu pracę na wyższych parametrach, a więc zapewniłoby pożądaną jeszcze wyższą wydajność. Niewygodne umieszczenie wybranych portów ma sens tylko z uwagi na fakt, że część musi też mieć tablet. Brak dodatkowych głośników w podstawie? Bo tablet. Grube ramki wyświetlacza? By wygodniej trzymało się tablet.
Gdybym tylko miał do dyspozycji stosowną kwotę, Surface Book 3 byłby mój.
Głównie z uwagi na wyświetlacz 3:2 i zwiększoną względem Surface Laptopa moc obliczeniową. Kocham też jego klawiaturę, a i cała reszta rozczarować może tylko wybranych użytkowników, mających bardzo konkretne potrzeby. To pod niemal każdym względem sprzęt rewelacyjny, dopracowany i o wysokiej jakości. Ale czy dobry?
Spokoju nie daje myśl co by było, gdyby Surface Book 3 nie oferował trybu tabletowego. Gdyby jego dotykowy wyświetlacz połączony był na stałe z podstawą. Gdyby jego procesor mógł być częściej karmiony wyższą mocą, bo łatwiej by było go schłodzić. I gdyby obrys komputera był nieco mniejszy, bo i ramki można by nieco przyciąć. Nadal byłby sprzętem unikatowym – z uwagi na proporcje wyświetlacza (Huawei oferuje 3:2 tylko w małych ultrabookach) i wzornictwo. Nadal bym go chciał. I chyba… chciałbym go wówczas jeszcze bardziej.
Na dziś muszę jednak zwrócić waszą uwagę na fakt, że ten tak chwalony przeze mnie komputer za 11,3 tys. zł w najtańszej wersji ma nieco szybszą i nieco dłużej pracującą na akumulatorze konkurencję od Della i Apple’a sprzedawaną w cenach na podobnym poziomie. Bez odczepianego wyświetlacza i bez proporcji 3:2. Co jest dla was ważniejsze? Na to pytanie już musicie odpowiedzieć sobie sami.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj Spider's Web w Google News.