Rozmaryn, tymianek, mięta, bazylia. W Gdańsku znajdziesz je na ulicy
Jeżeli kiedykolwiek przyszło Wam do głowy posadzić sobie w doniczce własną bazylię, miętę czy jakiekolwiek inne zioła, to wiecie, że żadne kupione w sklepie nie smakują tak dobrze, jak świeżo zerwane prosto z krzaka. Gdański magistrat zdaje się podzielać tę opinię. Z tego też powodu miasto stworzyło własne uprawy dla mieszkańców.
Na ul. Grobla IV oraz na ul. Za Murami w Gdańsku pojawiło się łącznie 27 skrzyń, w których rosną… zioła. Tak po prostu.
Znajdziecie je po obłędnym zapachu
Skrzynie z ziołami stanowią element projektu edukacyjnego „Miejskie farmy w Gdańsku” uruchomionego przez Gdański Zarząd Dróg i Zieleni oraz Fundację Gdańską. Projekt stanowi próbę zachęcenia mieszkańców miasta do założenia własnej uprawy ziół czy to w ogródku, czy na balkonie czy nawet na kuchennym parapecie.
Jeżeli udacie się na ul. Za Murami to traficie na 19 donic, w których rośnie większość wykorzystywanych w kuchni ziół. Całość podzielono na trzy zestawy. W pierwszym znajdują się zioła lecznicze takie jak bazylia, szałwia, kalaminta, kilka odmian mięty, czystek i rodzynek brazylijski. W zestawie kulinarnym natomiast znajduje się bazylia kulinarna, lubczyk, mięta, oregano, rozmaryn, tymianek, koper i majeranek. W ostatnim zestawie – jak mówią przedstawiciele Zarządu Dróg i Zieleni – znajdują się szałwia, oregano, pelargonia, melisa, lawenda, tymianek, truskawka i poziomka, czyli zioła idealne do aromaterapii.
Na ul. Grobla IV także znajdziecie te same zioła choć w mniejszej ilości rozdzielone na 8 skrzyni. Każda skrzynia została opisana tak, aby było wiadomo na jakie zioła patrzymy. Łącznie w skrzyniach posadzono 500 roślin.
W przyszłym roku będzie więcej
Władze miasta obiecują, że w kolejnych latach projekt nie tylko będzie kontynuowany, ale także w skrzyniach pojawią się nowe rośliny. Do ziół mają dołączyć pomidory koktajlowe, papryki, ogórki i dynie.
W swoich założeniach projekt ma także zwracać uwagę mieszkańców Trójmiasta na roślinność w mieście i na konieczność dbania o nią i korzyści z niej płynące.
Inicjatorzy akcji przypominają jednocześnie, że ziół nie należy wyrywać ze skrzyń, a jedynie uszczknąć. Jeżeli z rośliny uszczkniemy liść czy dwa, to nie tylko nie zrobimy jej krzywdy, ale przyczynimy się do jej rozwoju i rozrostu.
Czy projekt się sprawdzi?
Wkrótce będziemy wiedzieć. Miejmy tylko nadzieję, że gdańszczanie nie okażą się amatorami ziół, którzy sprzątną zawartość skrzyń w ciągu kilku dni. Tak czy inaczej wydaje mi się, że pomysł jest fantastyczny i cieszyłbym się, gdyby inne miasta poszły za przykładem Gdańska. „Użytkowość” tak uprawianych roślin być może zwiększyłaby świadomość konieczności dbania o roślinność w mieście, wszak jeżeli można ją zjeść, to może warto o nią zadbać?