Mało kto wie, że na hit Netflixa poszły 3 mln zł z polskich dotacji. Tak powstało „W głębi lasu”
„W głębi lasu” od dnia premiery utrzymuje się na szczycie najpopularniejszych produkcji Netflixa w Polsce. Co ciekawe, serial ten był współfinansowany z publicznych dotacji. I nie jest to wcale odosobniony przypadek.
3 mln 68 tys. złotych z tzw. funduszu audiowizualnego Polski Instytut Sztuki Filmowej przyznał firmie ATM Grupa w październiku ubiegłego roku na produkcję serialu na podstawie powieści Harlana Cobena. Serialu, który trafił oczywiście na Netflixa. To o tyle ciekawa dotacja, bo pośrednio wspiera amerykańską platformę VOD.
Ciekawa jest, bo pokazuje, że krytyka nałożenia danin na Netflixa i inne platformy VOD działające w Polsce ma kiepskie ekonomiczne uzasadnienie. O tym, że rząd postanowił opodatkować serwisy z wideo na żądanie, jako pierwsi pisaliśmy w Magazynie Spider’s Web+. Nowe przepisy wprowadzone zostały w tzw. Tarczy Antykryzysowej 3.0. Przewidują one, że na podmioty dostarczające audiowizualne usługi medialne będzie nałożony obowiązek dokonywania wpłat na rzecz PISF. Opłata ta wynosić ma 1,5 proc. przychodów, czyli dokładnie tyle samo, ile już płacą kina czy stacje telewizyjne. Pieniądze te są przeznaczane na dotowanie produkcji filmowej.
Netflix jak kino
Ale choć rynek jasno pokazuje, że serwisy VOD stały się równie ważnym kanałem dystrybucji co kina - np. według danych Gemius/PBI liczba realnych użytkowników Netflixa w marcu w stosunku do lutego wzrosła o prawie milion osób do wartości 5,4 mln - to i tak ta nowa danina wzbudziła spore kontrowersje. Rządowe plany ostro skrytykował choćby Związek Pracodawców Branży Internetowej (IAB Polska) i BCC.
Obie Izby przekonywały, że wprowadzenie „daniny o niebagatelnej wysokości” może skutecznie zachwiać ekonomicznymi podstawami takich serwisów. Co więcej, ostrzegano także, że serwisy VOD zaczną podnosić ceny.
Ale choć ustawa wchodzi w życie od lipca, to póki co o takich podwyżkach nie słychać. Zresztą platformy zaczną pierwsze pieniądze do budżetu PISF wpłacać dopiero za kilka miesięcy.
Pieniądze te trafić mają do Instytutu dopiero w październiku. I jak widać, póki co szacunki wcale nie mówią o oszałamiających sumach do wpłacenia. Szczególnie gdy zderzymy je z zyskami, jakie VOD same już czerpią z publicznych środków.
Zachęta dla filmowców
Od półtora roku działa u nas specjalny fundusz zachęt dla producentów. Jeżeli producent czy też koproducent filmu bądź serialu ponosi koszty produkcji w Polsce, to może starać się o ich zwrot z PISF. Kluczowe w tym pomyśle było ściągniecie do Polski zagranicznych produkcji, bo takie systemu zachęt w postaci zarówno dopłat jak i ulg podatkowych działają praktycznie w całej Europie. Przez to choćby gdy kręcono film „Azyl”, którego akcja toczyła się podczas okupacji w zoo na warszawskiej Pradze, to ekipa do kręcenia zdjęć i tak wybrała Pragę, tyle że czeską. Tam im się po prostu bardziej opłacało. Podobnie było z „Wiedźminem”, do którego kręcenia Netflix wskazał Węgry.
Fundusz zachęt audiowizualnych miał to zmienić i przyciągnąć do nas filmowców z całego świata. I rzeczywiście część z produkcji z niego wspartych to choćby seriale niemieckie czy duńskie. Na liście 47 produkcji, które do tej pory złożyły wnioski, przeszły proces pozytywnie (łącznie wszystkich wniosków było 85) i dostały łącznie 48 mln dotacji, są także seriale zamówione przez platformy VOD
Oprócz hitu Netflixa takie zachęty dostały także „Odwilż” w reżyserii Xawerego Żuławskiego kręcona dla HBO (4,724 mln zł), „Laleczka” zamówiona przez Canal+ (2,65 mln) i „Sexify” także dla Netflixa (2,815 mln). Czyli łącznie do produkcji dla platform z wideo na żądanie przekazano ponad 13 mln zł.
Co więcej, na Netflixa w ostatnich miesiącach trafiły też dwie inne produkcje wsparte zachętami: 2 sezon kryminalnego „Ultraviolet” i horror „W lesie nikt nie zaśnie nikt”. Pierwszy powstał dla AXN we współpracy dystrybucyjnej z amerykańskim gigantem. Drugi miał mieć klasyczną kinową premierę ale na przeszkodzie stanęła pandemia. Serial dostał 3,1 mln wsparcia z PISF, a film ponad 700 tys. zł.
Oczywiście te środki nie trafiły bezpośrednio do platform, tylko do producentów seriali. Ale dzięki temu koszty produkcji są mniejsze i serwisy VOD mogą mniej w nie inwestować. Co jest dla nich konkretną oszczędnością.
Dla przypomnienia całoroczna danina od wszystkich serwisów VOD ma według wyliczeń ustawy wynieść w pierwszym roku 15 mln zł, w kolejnych latach sięgnie bliżej 20 mln zł.