Zasada jest prosta: zbierasz śmieci na szlaku, odbierasz darmową kawę w polskim schronisku
Kawa za śmieci. Taką wymianę proponuje schronisko w Tatrach Głodówka. Tymczasem nasze śmieciowy krajobraz zmienia się jak Polska długa i szeroka. I to nie na lepsze.
Plastikowe torebki fruwają w powietrzu, maseczki zwisają smętnie ze słupów i gałęzi drzew, a z przydrożnych trawników wyrastają pięciopalczaste krzaki z jednorazowych rękawic. Koronawirusowe środki ostrożności zmieniają nasz pejzaż nie tylko w miastach. Nad morzem piętrzą się góry śmieci, w górach wyrastają plastikowe rafy.
Góry śmieci w morzach
Niedawno siecią wstrząsnęły zdjęcia francuskiej organizacji pozarządowej Operation Mer Propre. Jej członkowie zanurzyli się w wodne odmęty w okolicy Lazurowego Wybrzeża, by sprawdzić, jak wygląda sytuacja śmieciowa w głębinach. Odpowiedź krótka: źle. Śmieciowe ławice to problem, o którym wiemy od dawna. W 2018 r. ONZ oszacowało, że co roku do oceanów trafia zawrotne 13 mln ton plastiku.
Nurkowie poza zwykłymi odpadkami znaleźli w wodzie znak czasów – dziesiątki maseczek, rękawiczek i opakowań po płynach do dezynfekcji. Zaniepokojeni działacze organizacji mówią, że boją się, że niedługo będziemy mieć w morzu więcej maseczek niż meduz.
Morze śmieci w górach
Problem walających się wszędzie śmieci dotyczy nie tylko wód i miejskich dżungli. Schronisko Głodówka zaczęło cykl imprez za sprzątanie gór, w ramach których zachęca do zbierania śmieci i wymieniania ich na płynne, pyszne i gorące nagrody rzeczowe. Chętni do sprzątania na zachętę dostaną rękawiczki ochronne i worek na śmieci. Gdy sprzątaniem pochwalą się na Facebooku, a potem pokażą swoje łupy w schronisku, dostaną w nagrodę kawę. Schronisko zapowiada, że w przyszłości pula nagród będzie się powiększać tak samo jak liczba schronisk w akcji uczestniczących.
Jest coś ironicznego w tym, że gdy ekologom wreszcie udało się zwrócić naszą uwagę na problem śmieci, coraz więcej osób zaczęło je segregować, rozkręciła się powoli moda na zero waste, nastał kryzys, przed którym bronić zaczęliśmy się plastikowymi jednorazówkami. Pandemia koronawriusa i związane z nią zalecenia sanitarne – konieczność noszenia maseczek, rękawiczek i ustawicznego przemywania rąk płynem do dezynfekcji pozostawiła po sobie ślad nie tylko na naszym zdrowiu (także psychicznym), relacjach społecznych, szkolnictwie i gospodarce, ale także na przyrodzie. Można mieć tylko nadzieję, że nie cofniemy się przez nią w czasie i nie zapomnimy, że produkowanie śmierci bez opamiętania i życie na jednorazówkach ma swoją cenę. I jest ona znacznie wyższa niż ta widziana na metce przypiętej do jednorazowej maseczki.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj Spider's Web w Google News.