5G będzie miało ogromny wpływ na rozwój technologii mobilnych. Nie tylko w kwestii telefonów
Już niedługo w Polsce zostanie uruchomiona sieć 5G, zastępując powszechne dziś 4G/LTE. Po raz kolejny nasze telefony przyspieszą, jeszcze sprawniej pobierając dane z Sieci. Ale tym razem to nie do końca o to chodzi.
5G to nowa generacja łączności komórkowej i jej naturalny krok w ewolucji. Owe nowe generacje sieci to nowe pasma częstotliwości i szersze pasma widmowe na kanał częstotliwości. W przypadku 1G było to 30 KHz, w przypadku 2G – 200 kHz, w przypadku 3G – 5 MHz, w przypadku 4G – 20 MHz. Problem w tym, że zdaniem wielu ekspertów niedługo skończy się miejsce na naziemne usługi radiowe. Jesteśmy coraz bliżej momentu, w którym wyższe częstotliwości zakłócają transmisje z satelitów telekomunikacyjnych.
Po co więc właściwie powstaje 5G? Mając w pamięci poprzednie generacje łączności komórkowej, podstawowym celem wydaje się zwiększenie przepustowości łącza pomiędzy serwerem danych a odbiorcą. Tym razem głównym celem było jednak co innego: możliwość obsługi większej liczby urządzeń na danym obszarze. Wydajność łącza jest oczywiście bardzo istotna i stymuluje dalszy rozwój, ale tym razem istotniejszy okazał się rozwój tak zwanego Internetu rzeczy. Do tego jeszcze wrócimy.
5G za sprawą licznych usprawnień względem sieci poprzednich generacji umożliwi tworzenie zupełnie nowych usług cyfrowych. Nic więc dziwnego, że operatorzy na całym świecie starają się jak mogą, by jak najszybciej wdrożyć ją u siebie - przecież dzięki temu będą partnerem biznesowym i technologicznym dla szeregu innowacyjnych pomysłów na biznes. W Polsce liderem w praktycznym wdrożeniu 5G na dziś jest sieć Play, która już przy stawianiu infrastruktury pod 4G projektowała ją tak, by relatywnie łatwo było ją uaktualnić do nowszej generacji.
Wyższe transfery danych w 5G oznaczają wygodniejszą konsumpcję treści.
Sieć 5G powinna teoretycznie zapewnić pobieranie danych w przepływności 20 Gb/s i wysyłanie w przepływności 10 Gb/s. Tak przynajmniej wynika ze specyfikacji, choć realne transfery prawdopodobnie będą nieco niższe – z uwagi na trudne do uniknięcia trudności techniczne. I tak będzie to jednak znaczny postęp względem sieci poprzednich generacji.
Do czego można wykorzystać tak wydajne łącze? Dobre pytanie. Przecież już dziś bez problemu na telefonach gramy w gry wideo czy korzystamy z Netflixa. Nie wpadałbym jednak z intelektualną pułapkę założenia, że wystarczy to, co mamy. Swego czasu niemal wszyscy uważali, że kilkaset kilobajtów pamięci operacyjnej wystarczy każdemu komputerowi. Dziś, dużo mądrzejsi, wiemy już, że tylko wyobraźnia nas ogranicza w wymyślaniu nowych zastosowań dla nowych technologii.
Wydajne łącze to możliwość szybkiej wymiany dużych objętościowo danych, takich jak pliki wideo. To również dużo szybsze pobieranie zajmujących całkiem sporo gier i filmów. Nie zapominajmy o możliwości wykorzystania 5G również jako łączności z Siecią naszego przeznaczonego do pracy komputera – a przecież sprawna i szybka wymiana danych z zespołem bywa kluczowa do szybkiego zakończenia pracy nad danym projektem.
Bez wątpienia dysponując urządzeniem z modemem 5G, będziemy jeszcze wygodniej i jeszcze chętniej korzystać z cyfrowych usług – w szczególności tych związanych z rozrywką. Ale czy to całe zamieszanie służy głównie temu, by szybciej pobrać do trybu offline ulubioną playlistę na Spotify? Zdecydowanie nie.
Nie tylko wysokie transfery. Sieć 5G zapewnia też bardzo niskie opóźnienia.
Opóźnienia (lub latencja z angielskiego latency) to drugi najważniejszy parametr definiujący jakość łącza. Dane mogą być przecież do nas wysyłane z bardzo dużą prędkością, ale gdy potrzebna jest bardziej bezpośrednia wymiana informacji między naszym urządzeniem a serwerem, czas reakcji niemiłosiernie się wydłuża.
Wiedzą o tym doskonale miłośnicy gier sieciowych. Jeżeli kiedyś usłyszycie narzekania od nich na tak zwane pingi, to owi gracze w swoim żargonie rozmawiają właśnie o opóźnieniach. W grach wideo te opóźnienia są bardzo dotkliwe, bo to oznacza, że nasza postać reaguje z opóźnieniem na polecenia. W sieciowych strzelankach i innych grach zręcznościowych wysoka latencja bardzo utrudnia i uprzykrza zabawę. Sieć 5G według specyfikacji nie może mieć wyższej latencji niż 5 ms. To wynik więcej niż wystarczający dla graczy.
Na grach jednak się nie kończy. Niskie opóźnienia sprawiają, że możliwe jest praktyczne wdrożenie nowych rodzajów usług. Chociażby systemów zdalnego monitoringu i pomocy, w których algorytmy czy żywi ludzie mogą błyskawicznie reagować na zdarzenia mające miejsce z dala od nich. Najbardziej do wyobraźni powinny jednak przemówić autonomiczne samochody.
Każdy kierowca wie, że czas reakcji na zdarzenie drogowe jest kluczowy – brak refleksu może mieć tragiczne w skutkach konsekwencje. Większość platform dla autonomicznych pojazdów przynajmniej częściowo polega na przetwarzaniu informacji w chmurze. Pojazd konsultuje się z serwerem w kwestii interpretacji tego, co odbierają jego czujniki. Tu liczy się każda milisekunda, jakiekolwiek opóźnienia mogą skutkować stłuczką lub czymś jeszcze gorszym. Usługi operatorów komórkowych oparte o 5G w zasadzie i ten problem rozwiązują.
5G to jednak przede wszystkim rewolucja Internetu rzeczy.
Jest taka scena w rewelacyjnej filmowej adaptacji Raportu mniejszości, w której główny bohater przechadza się po centrum handlowym. Bardzo mi zapadła w pamięć: ów bohater w każdym sklepie był witany po imieniu, od razu z przygotowanymi dla niego promocjami i propozycjami produktów dopasowanymi do jego potrzeb. Pokazane też było jak to jest możliwe: tysiące czujników skanują siatkówki oka przechadzających się po centrum handlowym osób, pozwalając je jednoznacznie zidentyfikować.
W filmie przedstawiono to jako coś przerażającego – tak po prawdzie i w realu tak duże rozluźnienie naszej prywatności powinno przynajmniej być przedyskutowane i konsultowane społecznie. Ale my dziś nie o tym, a o samych czujnikach. To właśnie nazywamy Internetem rzeczy (coraz częściej również edge computing, który jeszcze nie doczekał się polskiego tłumaczenia). Bo przecież dawno już nie żyjemy w czasach, w których tylko telefon i komputer łączyły się z Internetem.
Jeżeli mamy nowoczesne mieszkanie, to z Siecią łączy się również nasz telewizor, konsola do gier, zegarek, budzik na szafce, głośnik z asystentem głosowym, lodówka, kuchenka, system klimatyzacji, domofon i tak dalej. Do tego dochodzą przeróżne czujniki serwisowe: przeciwpożarowe, system zarządzania windami czy osiedlowym oświetleniem. PC, tablet, konsola, RTV, AGD, czujniki serwisowe, internetowe radyjka – właśnie to określamy mianem Internetu rzeczy (w skrócie IoT od Internet of things). 5G powstała właśnie po to, by możliwym było sprawne obsłużenie setek (a może i tysięcy) urządzeń znajdujących się na bardzo niewielkiej powierzchni w sposób sprawny, wydajny i bez zakłóceń.
Docenimy to w nieodległej przyszłości, budując nasz smart home. Ta rewolucja ma jednak dużo większe znaczenie.
Budując za kilkanaście lat nowy dom, prawdopodobnie zadbamy o to, by był inteligentny. By urządzenia AGD i RTV działały sprawnie i automatycznie, bo dzięki temu oszczędzimy czas i pieniądze, zyskując wygodę. Na pewno już za sprawą powyższych przykładów rozumiecie, w jaki sposób bezpośrednio zyskamy na 5G na przykładzie mnożących się wokół nasz elektronicznych gadżetów. Ale Internet rzeczy to coś więcej. Znacznie więcej.
Wyobraźcie sobie duże skrzyżowanie z wieloma odnogami i dużym natężeniem ruchu. By móc efektywnie, a zarazem automatycznie tym ruchem zarządzać w ramach idei smart city, tylko na tym jednym skrzyżowaniu potrzebne są dziesiątki drobnych czujników. Kamery, informacje serwisowe od świateł drogowych, tablice świetlne, czujniki ruchu, monitoring przejść dla pieszych i tak dalej. A przecież to tylko jedno skrzyżowanie. A przecież pod tym skrzyżowaniem może znajdować się automatyczny płatny garaż. Obok niego wieżowiec z tysiącami czujników od klimatyzacji, nadzoru dźwigów osobowych czy czujników przeciwpożarowych. A gdzieś niżej system kanalizacji zdalnie i cyfrowo monitorowany. Bez 5G automatyzacja smart cities nie byłaby możliwa.
Podobnie sytuacja wygląda w przemyśle i handlu. Skomplikowane linie produkcyjne czy instalacje przemysłowe mogą być łatwiej i wygodniej nadzorowane przez tysiące prostych czujników, komunikujących się z serwerem znajdującym się w chmurze.
Najbardziej mi jednak przemawia do wyobraźni przykład z branży medycznej. Wyobraźmy sobie sytuację, w której pacjent wymaga niezwłocznej operacji, a ekspert-chirurg akurat znajduje się w zupełnie innym miejscu. Wysoki przepływ danych zapewnianych przez 5G pozwoli takiemu chirurgowi połączyć się ze znajdującym się na sali operacyjnej jego robotycznym odpowiednikiem za pomocą techniki wirtualnej rzeczywistości. Niskie opóźnienia zapewnią niezbędną precyzję w przekładaniu znajdującego się gdzie indziej chirurga na ruchy ramienia operującego robota. Wszystko nadzorować będą sprzężone z chmurą czujniki.
5G to nie tylko wysoki transfer danych. To przede wszystkim zupełnie nowe rozwiązania i możliwości tworzenia usług, które nie są możliwe z 4G.
Mile widziany wzrost szybkości pobierania i wysyłania danych z naszego telefonu jest bez wątpienia istotny i pożądany. I tak już wysoki komfort korzystania z usług z filmami, muzyką czy grami wideo znacząco wzrośnie, będąc nie do odróżnienia od korzystania z treści znajdujących się lokalnie, a więc w pamięci naszych urządzeń.
Najwięcej nowych technologii mobilnych pojawi się jednak niejako wokół nas i naszych telefonów. Operatorzy komórkowi umożliwią partnerom biznesowym tworzenie usług, które do tej pory oglądaliśmy w filmach science-fiction. Od możliwości obsłużenia bez problemu naszego inteligentnego domu, przez zapewnianie efektywności funkcjonowania naszego miasta aż po znaczący rozwój usług związanych z handlem, przemysłem, medycyną i wielu innych.
Operator podpisał z władzami miasta Gdyni memorandum, na mocy którego zobowiązuje się on do wdrożenia dynamicznego współdzielenia częstotliwości wraz z synchronizacją czasu na ponad 100 stacjach bazowych. Play przekonuje, że dzięki temu stanie się liderem sieci 5G w Polsce. Gdynia nie jest bowiem jedynym miastem, w którym Play prowadzi testy 5G. Te trwają również w Toruniu, Sokołowie Podlaskim, i w Grójcu. To początek prawdziwej rewolucji – nieporównywalnie istotniejszej od tej, jaką zwiastowało 4G/LTE.
*Tekst powstał przy współpracy z operatorem sieci Play.