Londyńska policja wprowadza kamery z rozpoznawaniem twarzy i zapewnia, że nie jest to totalna inwigilacja
Londyn znany jest z wielu rzeczy – pięknych zabytków, drogich mieszkań i ogromnej liczby kamer. Te ostatnie będą teraz wzbogacone w technologię rozpoznawania twarzy.
Brytyjski Scotland Yard, największy oddział policyjny w Wielkiej Brytanii, zapowiedział, że zacznie na stałe korzystać z kamer wyposażonych w technologię rozpoznawania twarzy. Krytycy tego pomysłu boją się masowej inwigilacji.
Kamery skanujące twarze przechodniów będą umieszczone w starannie wybranych lokalizacjach.
Kamery z technologią rozpoznawania twarzy mają pojawić się tylko w miejscach skrupulatnie wybranych na podstawie policyjnych danych i po przeprowadzeniu konsultacji z lokalną społecznością. Z tym, według policji, nie powinno być żadnego problemu. 80 proc. przepytanych przez policję osób, wyraziło poparcie dla tego rozwiązania. Ponadto wszystkie kamery, korzystające z rozpoznawania twarzy, mają być specjalnie oznaczone, a policjanci, którzy będą z nich korzystać, mają rozdawać obywatelom ulotki informacyjne na temat nowego rozwiązania.
W oświadczeniu opublikowanym na oficjalnej stronie MET policja zapewnia, że technologia ta zostanie wykorzystana tylko jako narzędzie pomocnicze. Ma ona zwrócić uwagę funkcjonariuszy na konkretne osoby, które zostaną następnie poproszone przez żywego człowieka o wylegitymowanie się.
Kamery mają być podłączone do aktualnej bazy podejrzanych, na podstawie której będą identyfikować przechodniów. Jeśli znajdzie się tam ktoś, kim policja jest żywo zainteresowana, przebywający w okolicy funkcjonariusz zostanie o tym poinformowany. Wizerunek osoby, która przejdzie przed kamerą i nie zostanie przez nią rozpoznana, ma być natychmiast wykasowany z bazy. Tak przynajmniej zapewniają służby.
Nie wszyscy są jednak zachwyceni tymi planami.
Rozpoznawanie twarzy czemu jest tak źle, kiedy jest tak dobrze.
Policja chwali się, że wykorzystywany przez nich system jest skuteczny aż w 70 proc. gdy chodzi o rozpoznawanie podejrzanych i tylko raz na tysiąc wskazuje zupełnie niewinną osobę jako wartą zainteresowania. Problem polega na tym, że w dane te nie wszyscy wierzą. Profesor Pete Fussey z uniwersytetu w Essex przedstawia w kontrze swoje badania policyjnego systemu, których wyniki drastycznie się różni od oficjalnego. Według niego system z całą pewnością poprawnie rozpoznaje twarze tylko w 19 proc. Rozbieżność jest więc ogromna.
Ale nie tylko dokładność systemów budzi obawy krytyków. Osoby sceptycznie nastawione do zastosowania rozpoznawania twarzy na szeroką skalę, boją się totalnej inwigilacji. Jednym z głównych problemów jest brak porządku prawnego, który by ujmował ich wykorzystanie w jasne i przejrzyste ramy.