REKLAMA

To działa, choć nie bez problemów. Microsoft xCloud w rękach pierwszych testerów

Wylosowani z puli chętnych gracze ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Korei Południowej mogą już korzystać z testowej wersji usługi xCloud. Donoszą, że jest lepiej niż myśleli. Choć nie idealnie.

16.10.2019 08.51
Microsoft xCloud w rękach pierwszych testerów. Ponoć robi wrażenie
REKLAMA
REKLAMA

xCloud to usługa, która ma być zwieńczeniem wszystkich wieloletnich wysiłków Microsoftu w kwestii rozwijania marki Xbox. Przez długie lata firma dokładała do tegoż interesu (Xbox jeszcze nie zaczął na siebie zarabiać), by w końcu móc dojść z porządnym arsenałem do xCloud. A więc usługi oferującej gry strumieniowane, podobnie do GeForce Now czy PlayStation Now.

Przez najbliższe lata Microsoft niezmiennie będzie oferował fizyczne konsole do gier, docelowo jednak – w tej dalszej przyszłości, za kilka lat – gry zdaniem firmy powinny być oferowane wyłącznie w streamingu. Jako usługa. A więc w ulubionym modelu Microsoftu. Skąd jednak ta ostrożność i mowa o odległej, oddalonej o lata przyszłości? Bo, jakkolwiek to nie zabrzmi, świat nie jest gotowy na xCloud. Od strony technicznej.

Wizja grania w dowolną grę na dowolnym urządzeniu – nawet na tanim telefonie – jest bardzo kusząca. Jednak do tego potrzeba stałej, szybkiej i pozbawionej opóźnień łączności internetowej z centrami danych Microsoftu. W przeciwnym razie podczas zabawy wystąpi tak zwany input lag, a więc opóźnienia reakcji postaci na ekranie względem wciskania przez nas przycisków na kontrolerze. Coś, co jest w zasadzie niedopuszczalne w dowolnej grze zręcznościowej.

Jak sobie radzi z tym xCloud? Podobno rewelacyjnie, choć nie idealnie. Są pierwsze recenzje.

Testowa wersja xCloud na razie ograniczona jest tylko do urządzeń z Androidem. Dostępne są też na razie cztery gry: Gears 5, Halo 5, Killer Instinct i Sea of Thieves. Odważny wybór, biorąc pod uwagę fakt, że większość to gry zręcznościowe. A część z nich ma szczególnie wrażliwe na lagi tryby multiplayer.

Jeżeli chodzi o samą jakość obrazu, dźwięku i – nazwijmy to – sensorycznych wrażeń z korzystania z xClouda, niemal nikt nie mógł się do niczego doczepić. Gry działają w identycznej formie, w jakiej są uruchamiane na konsoli Xbox One S. A więc z taką samą oprawą graficzną oraz z tak samo długimi czasami ładowania. Choć jak Paul Thurrott zauważa, zanim rozpocznie się proces ładowania samej gry, trzeba odczekać dodatkowe sekundy na nawiązanie połączenia z samą usługą – czasem nawet i 45 sekund. Thurrott nie zauważa jednak żadnych innych problemów. Gry pamiętają też nasze zapisane stany gry z konsol Xbox One i z PC. Naturalnie obsługują też podłączonego przez Bluetooth do telefonu gamepada.

Problemy jednak dostrzegł Tom Warren z The Verge. Twierdził, że na jego łączu strumień czasem był poddawany wyższej kompresji, na czym cierpiała jakość dźwięku. On i inni recenzenci przeczą opinii Thurrotta, zauważając obecność input laga. Nie w jakiejś szczególnie wysokiej wartości, możliwa jest nawet udana zabawa multiplayer, jednak jest on wyczuwalny. Dla graczy-entuzjasty jest on wręcz wysoce irytujący.

Wszyscy są zgodni w opinii o xCloud, którą mniej więcej można sformułować następująco:

REKLAMA

Po pierwsze, każdy jest pod wrażeniem tego, że w ogóle to działa. I że działa tak dobrze. Zabawa w Gears 5 z oszałamiająco dobrą oprawą tej gry na zwykłym telefonie z Androidem przy niemal nieistniejącej kompresji sygnału i przy bardzo niskim input lagu to zdaniem recenzentów doświadczenie mocno otwierające oczy.

Niestety, nawet minimalny input lag, który na dodatek pojawia się tylko czasami, potrafi wkurzyć i popsuć zabawę. Microsoft podobno i tak doprowadził go do imponująco niskiego poziomu. Nadal jednak zdecydowanie bardziej komfortowo grać na dedykowanej do tego celu konsoli. Dlatego też nadal, choć xCloud jest egzaminem sprawdzającym dla działu Xboxa, będą przez najbliższe lata oferowane również tradycyjne sprzęty do grania. A xCloud, z roku na rok, powoli acz konsekwentnie ma rosnąć w siłę. Na razie pozostaje dodatkiem. Dla tych z nas, którzy nie mogą się oderwać od danej gry, a z przyczyn obiektywnych nie mogą usiąść w danej chwili przy domowej konsoli.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA