Internet of Trees - drzewo, które wysyła tweety
Być może najstarszą istotą posiadającą konto na Twitterze jest dąb czerwony, rosnący w Massachusetts w Stanach Zjednoczonych. Występuje tam on pod nazwą A Witness Tree - drzewo-świadek.
Życie tego ponad stuletniego dębu zostało opisane w książce Lyndy Mapes Witness Tree. Opisuje ona mikroekosystem otaczający drzewo i to, jak zmieniał się on przez sto lat za sprawą zmian klimatu.
To właśnie ta książka zainspirowała doktoranta z Uniwersytetu Harvarda, Tima Rademachera, aby stworzyć konto dla drzewa. Wysyłaniem tweetów zajmuje się bot, do którego wysyłane są dane z czujników umieszczonych na drzewie. Drzewo wysyła w ten sposób, między innymi statystyki i informacje o pogodzie wokół siebie.
Drzewo nadaje od niedawna - od 17 lipca. We wpisach znalazły się również ciekawostki na temat samego drzewa.
Wśród czujników, które zbierają informacje o czerwonym, twittującym dębie, są: dendrometr - zajmujący się mierzeniem słojów drzewa, miernik przepływu żywicy, liczne kamery dokumentujące zmiany sezonowe, jak również czujniki położone wokół samego drzewa, np. termometry powietrza i gleby, wiatromierze, czy czujniki deszczu.
Według pomysłodawcy całego przedsięwzięcia, konto drzewa na Twitterze ma uświadomić ludziom, jak dużo dzieje się w przyrodzie wokół nich. Rademacher żartem nazywa całą konstrukcję IoT - Internet of Trees (Internet Drzew).
Rademacher chce też zwrócić uwagę na zmiany klimatyczne, które mogą okazać się tak samo trudne dla roślin, jak dla zwierząt i ludzi. Dlatego „drzewo świadek” pisze subiektywnie, że jest gorąco - bo to najgorętsze lato w jego ponad 100-letnim życiu. Daje to nam odpowiednią perspektywę obserwacji zmian klimatycznych. Możliwe, że w trakcie wyjątkowo słonecznego i gorącego dnia czujnik przepływu żywicy zauważy zmianę - rośliny są w stanie zamknąć pory na liściach, aby nie tracić wody, hamując przepływ płynów i zatrzymując część fotosyntezy.
Konto drzewa ma odzywać się kilka razy w tygodniu. Wśród przekazywanych tweetów mają znaleźć się również zdjęcia robione przez otaczające je kamery. To bardziej przedsięwzięcie popularyzujące naukę niż badawcze - ale i takich potrzebuje nauka, aby przedstawiać szerszej publiczności swoje osiągnięcia.