Pierwszą walkę stoczyłem po godzinie rozmów. Bijatyka BlazBlue: Central Fiction Special Edition - recenzja
BlazBlue: Central Fiction Special Edition jest efektem pełnej swobody twórczej, jaką dostali weterani bijatyk z Arc System Works. To studio, które odpowiada za takie hity jak Dragon Ball FighterZ czy Guilty Gear. Japończycy postanowili zamknąć autorską trylogię BlazBlue, robiąc to w dobrym stylu.
BlazBlue to najpopularniejsza seria bijatyk z postaciami w 2D, jaka współcześnie istnieje. Jej twórcy chwalą się tradycyjnymi, w pełni płaskimi wojownikami złożonymi z pikseli. Takie postaci silnie kontrastują z trójwymiarowymi tłami oraz efektami graficznymi zdobiącymi ciosy, combosy i potężne ataki specjalne. Bijatyce trudno jednak odmówić uroku. Zwłaszcza, gdy uruchomi się ją na przenośnym wyświetlaczu Switcha (gra jest dostępna również na PC, PS3 oraz PS4).
W kampanii fabularnej pierwszą walkę stoczyłem po... godzinie.
Wyjątkowość BlazBlue: Central Fiction Special Edition podkreśla ekran informacji, widoczny przy pierwszym uruchamianiu kampanii. Gra ostrzega wtedy, że przede mną ponad 30 minut scen dialogowych, z bardzo odległą perspektywą walki. Jakże to inne od standardowych bijatyk. Od gier, w których scenarzyści uciekają po kompletnie irracjonalne powody, dla których obcy sobie bohaterowie, a często nawet sojusznicy wymieniają ciosy. Wspólny trening. Nieporozumienie. Manipulacja wroga. Ileż to razy przewracałem oczami grając w takiego Tekkena czy Street Fightera.
BlazBlue jest inne. Twórcy mieli ochotę zamienić sporą część gry w interaktywną opowieść (visual novel). Nikt tutaj nie szczuje postaci na siebie, nie popędza ich ani nie zachęca do zbędnych konfrontacji. Twórcy z Arc System Works opowiadają autorską historię, w wybranym przez siebie tempie, bez podkręcania akcji co kilka chwil. Niesamowita sprawa, biorąc pod uwagę kampanie fabularne większości współczesnych bijatyk. Z drugiej strony tona tekstu może odstraszyć część graczy. Wydaje mi się, że ci zrezygnują z BlazBlue już po zobaczeniu grafik albo okładki w sklepie.
BlazBlue: Central Fiction Special Edition to produkcja do bólu azjatycka. Ze wszystkimi tego konsekwencjami. Kobiety są półnagie, a do tego szokująco hojnie obdarzone przez naturę. Małe dziewczynki walczą z futurystycznymi robotami. Główny bohater to niezrozumiały przez nikogo zawadiaka. Wdychasz powietrze i czujesz Japonię pełną gębą. Dzięki bogu gra nie jest tak żenująca i zawstydzająca jak SNK Heroines Tag Team Frenzy. Nawet półnagie panie trzymają tutaj klasę i mają coś istotnego do powiedzenia. Za każdym wojownikiem stoi jakaś historia i nikt nie wziął się z przypadku. No, prawie nikt.
Bijatyka 2D jest bardzo, bardzo, bardzo złożona technicznie. Samouczek to obowiązek.
Podstawowy mechanizm walki opiera się na czterech ciosach (lekki, średni, mocny, specjalny) oraz tworzonych z nich kombinacji. Klasyka klasyki. Na to deweloperzy nakładają tak wiele dodatkowych mechanik, że początkowo trudno odnaleźć się w natłoku możliwości. Tutorial składający się z kilkudziesięciu praktycznych lekcji to absolutna podstawa. Bez niej nie ma się co pchać do walki. To naprawdę nie Tekken, gdzie losowa kombinacja przycisków sprawi, że wojownik ma szansę na wykonanie czegoś ekstra.
Czuć, że w Arc System Works chcieli stawiać gracza przed dylematami. Doładowany pasek energii wykorzystać na specjalny atak, czy wydłużenie klasycznych ciosów? Użyć czasowego wzmocnienia postaci, czy zachować je w formie pojedynczego manewru przełamującego wrogą ofensywę? Wykorzystać podwójne doładowanie, czy pozostać na słabszym, ale dłuższym pojedynczym? W trakcie walki gracz zawsze musi myśleć. Musi być elastyczny. Musi być świadom możliwości oraz systemu. Bez tego zabawa z BlazBlue nie ma sensu.
Gra skrywa masę sekretów. Przykładowo, po spełnieniu pewnych warunków pojedynek można skończyć w drugiej rundzie za pomocą… jednego ataku specjalnego. Kto o tym wie, będzie to wykorzystywał. Kto nie wie, boleśnie się zdziwi. Kiedy ładuje się pasek Overdrive? W jakich okolicznościach otwiera się ikona Boost? Ile specjalnych ataków zostało mi oraz przeciwnikowi? Na gracza czeka ogrom niestandardowych informacji do przyswojenia. Nauka to spora część doświadczenia, jakim jest BlazBlue.
BlazBlue: Central Fiction Special Edition zdecydowanie nie jest tytułem dla wojowników-żółtodziobów. Od samego początku czuć, że deweloperzy upchnęli masę mechanik i zależności z myślą o weteranach gatunku. Pomyślano o graczach, którzy jednocześnie mają w głowie sekwencję combo, procent naładowania specjalnego ataku i optymalny moment doładowania. Gra jest pełna miłości do bijatyk, ale to miłość szorstka, angażująca i wymagająca. BlazBlue nie włącza się do piwka podczas odwiedzin znajomego. Od tego jest nowy Soul Calibur. Central Fiction to z kolei poligon szkoleniowy dla zawodowców.
Zachwyca, że na 36 wojowników prawie każdy jest radykalnie inny.
Jeżeli graliście w Tekkena 7, na pewno byliście w szoku, gdy pierwszy raz sterowaliście Akumą. Potężny demon korzystał bowiem z unikalnego modelu sterowania Street Fightera, odczuwalnie innego względem Tekkena. No więc BlazBlue: Central Fiction Special Edition składa się z kilkunastu takich Akum. Co postać, to kompletnie inna filozofia rozgrywki. Kompletnie inne wykorzystanie ataku specjalnego. Nawet interfejs podczas walki często jest diametralnie różny, uwzględniając niepowtarzalną specyfikę wojownika.
Tutaj ponownie przychodzą z ratunkiem samouczki uwzględniające charakterystykę każdej postaci. Dzięki indywidualnemu szkoleniu zrozumiemy model walki każdego wojownika. Poznamy filozofię stojącą za ciosami specjalnymi. Przyswoimy sugerowaną technikę starć. Szkoda tylko, że indywidualne tutoriale dla poszczególnych postaci nie są aż tak rozbudowane jak np. w Dragon Ball FighterZ od tego samego studia. Na tym polu mogłoby być lepiej.
Dla BlazBlue rzuciłem Joy-Cony w kąt i kupiłem Arcade Sticka.
Wykręcanie podwójnych półkul analogiem niezwykle męczyło na kontrolerach Nintendo dodawanych do Switcha. Joy-Cony zdecydowanie nie są stworzone do bijatyk. Zwłaszcza tak hardkorowych jak BlazBlue. Dlatego zaopatrzyłem się w 8bitdo Arcade Stick. Rozgrywka od razu stała się przyjemniejsza. Bezprzewodowy Arcade Stick nie sprawił, że stałem się lepszym graczem. Jak dostawałem wciry na serwerach, tak dostaję je nadal. Łatwo jednak skóry nie sprzedaję, świadomie sklejając najtrudniejsze sekwencje ciosów.
Rozpisuję się nad skomplikowaniem i rozbudowaniem BlazBlue: Central Fiction Special Edition, ale trzeba dodać, że producenci pomyśleli również o nowicjuszach. Z myślą o nich powstał alternatywny tryb walki - Stylish - w którym wciskając osobny przycisk bohaterowie sami tworzą efektowne kombinacje oraz korzystają z potężnych wzmocnień oraz przełamań sekwencji. Jeśli chcesz przejść kampanię, gwałcąc jeden przycisk i obserwując efektowne sekwencje na ekranie - jest to możliwe. Miło, że weterani bijatyk pomyśleli o takim rozwiązaniu.
BlazBlue: Central Fiction Special Edition to w tym momencie najbardziej złożona bijatyka na Switchu. Do tego jedna z najbardziej wymagających bijatyk na wszystkich pozostałych platformach. Niech was nie zmylą japońskie dziewczynki, kolorowe kreacje i stylistyka anime. BlazBlue jest grą dla absolutnych wyjadaczy. Jednocześnie tytuł oferuje wiele zróżnicowanych trybów. Stosunek ceny do zawartości jest bardzo korzystny. Mimo tego nie uważam, że to produkcja dla każdego wojownika. Jeśli nie miałeś wcześniej do czynienia z seriami BlazBlue albo Guilty Gear, przemyśl zakup dwa razy. Nie chcę potem słuchać płaczu, że gra się trudniej niż w Tekkena.
Największe zalety:
- Wojownicy w tradycyjnym 2D to ciekawa odskocznia
- Bardzo skomplikowana, techniczna i wielowarstwowa bijatyka
- Gigantyczne różnice między poszczególnymi postaciami
- Tryb Stylish dla początkujących
- Wiele trybów i dodatków
- Gra od weteranów dla weteranów
Największe wady:
- Brak angielskiego dubbingu
- Rzeź niewiniątek na serwerach
- Toporny, grubo rzeźbiony interfejs
Jeżeli EVO kojarzy ci się z czymś więcej niż tylko sportowym Mitsubishim, jeżeli znasz dokonania Arc System Works, lubisz anime i kochasz bijatyki, BlazBlue: Central Fiction Special Edition będzie wspaniałą pozycją.