REKLAMA

Zła pogoda nie wpłynie na skoki narciarskie. Pomysł Polaków na zadaszenie rozbiegu ma zielone światło

Skoki narciarskie związane są z aurą, ale od lat staramy się zminimalizować jej wpływ na zawody. Kolejny pomysł, tym razem rozbiegu w tunelu, pochodzi z Polski.

Skoki narciarskie w tunelu? Oto polski projekt dla Wielkiej Krokwi
REKLAMA
REKLAMA

Połowa stycznia 2019 roku. W polskie góry zjeżdżają najlepsi skoczkowie narciarscy na świecie, aby latać na Wielkiej Krokwi. Zakopane, nie bez przyczyny, zwane jest jednak zimową stolicą Polski. Pada gęsty śnieg, który osiada w torach zjazdowych. Choć te nie są już naturalne, ale sztuczne - mrożone, to problem wcale nie znika.

Śnieg w torach stwarza niebezpieczne warunki dla zawodników pędzących blisko 100 km/h.

Jednym ze skoczków, który szczególnie odczuł wpływ śniegu w torach jest Stefan Hula. Popularny Stefanek w 2017 roku powtarzał swój skok podczas zawodów w Pjongczangu, gdyż kryształki lodu w torach spowolniły go o ponad km/h w stosunku do reszty stawki.

 class="wp-image-888532"

W czasie powtórki Polak ponownie wskazywał sędziom niedokładnie oczyszczone tory. Tym razem osiągnął jednak lepszą prędkość, choć już po lądowaniu stracił równowagę i nie zakwalifikował się do czołowej 30.

Pracownia Archigeum wpadła na pomysł otoczenia zeskoku tunelem.

Osłaniałby skoczków i tory przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi i niską temperaturą. Ta jest zwłaszcza problematyczna w razie przeciągających się zawodów, kiedy rozgrzani skoczkowie są zmuszeni długo oczekiwać na swoją próbę.

O tym, że może być to problemem, przekonał się Simon Ammann, który podczas olimpijskiego konkursu sprzed roku musiał kilkukrotnie zasiadać na belce. Kocem ogrzewał go wówczas szef FIS-u, Walter Hofer.

Sam Hofer wypowiadał się o pomyśle polskich architektów z zainteresowaniem. Projekt został mu zresztą przedstawiony jeszcze przed sezonem zimowym - na Kongresie FIS w Szwajcarii.

Jest przychylność, aby przetestować instalację.

Polacy są w tej chwili na etapie prac badawczych. Prowadzą obliczenia aerodynamiczne i planują projekt pod kątem realizacji telewizyjnej. Skoki oglądają przecież miliony ludzi.

 class="wp-image-888535"

Architekci sprawdzają również zachowanie wiatru w okolicy progu skoczni, skąd wybijają się skoczkowie. Ich celem jest zneutralizowanie niekorzystnych zawirowań.

Dla Rafała Kota (niegdyś fizjoterapeuty polskiej reprezentacji, dziś eksperta telewizyjnego) jest to zresztą najbardziej newralgiczne miejsce.

A może powinniśmy schować skocznie w hali?

Tylko w taki sposób skoczkowie nie wychodziliby wprost w śnieżycę.

Nad projektem zadaszenia pracować mają już Niemcy. Z jednej strony daje to kontrolowane warunki dla każdego z zawodników, co ukróciłoby dyskusje o wpływie warunków atmosferycznych na skoki. Z drugiej strony pozbawia dyscyplinę znacznej części trudno definiowalnej magii.

REKLAMA

Jeżeli wszystko przebiegnie zgodnie z jego planem prototyp stanie za 2 do 4 lat.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA