REKLAMA

Nie czekaj na Olympusa z pełną klatką. Firma nie pozostawia żadnych złudzeń

Olympus to jedyna z czołowych firm z branży foto, która nie ma systemu z pełnoklatkowymi lub większymi matrycami. Wiele osób zastanawia się zatem, czy także Olympus wejdzie do świata pełnej klatki. Tylko czy rzeczywiście tego potrzebuje?

Olympus pełna klatka
REKLAMA
REKLAMA

Aki Murata, wiceprezes ds. sprzedaży i marketingu w firmie Olympus America, udzielił wywiadu serwisowi dpreview.com, w którym jasno daje do zrozumienia, czy Olympus planuje budowę drugiego systemu opartego na pełnej klatce.

Dalej Murata rozwija wątek:

Olympus OM-D E-M1X class="wp-image-879421"
Olympus OM-D E-M1X

To niecodzienne, mocne i zdecydowane stwierdzenie.

Niezbyt często słyszy się takie stwierdzenia od wysokich szczeblem przedstawicieli firm. Zazwyczaj osoby takie odpowiadają wymijająco albo zostawiają sobie furtkę na przyszłość, mówiąc coś w stylu „wszystko jest możliwe” czy „teraz tego nie planujemy, ale czas pokaże, jak zmieni się rynek”. Tu widać jasny sygnał, wyraźny komunikat. Olympus to jeden z założycieli systemu Mikro Cztery Trzecie i w tym systemie zostanie.

To dobre wieści dla klientów marki. Nie powinni się obawiać, że firma nagle skupi swoją uwagę i środki finansowe na rozwoju innego systemu, z czasem porzucając osoby, które zainwestowały w Mikro Cztery Trzecie. Aparaty z tego typu matrycami mają szereg zalet i cieszę się, że będą cały czas dostępne i rozwijane na rynku.

Po premierze Olympus OM-D E-M1X nie mogę nadziwić się fali hejtu, jaki spadła na firmę.

Olympus obchodzi 100. rocznicę istnienia i już na samym początku roku zaprezentował swój sztandarowy, najbardziej zaawansowany aparat w historii: Olympus OM-D E-M1X. Pisałem o nim całkiem sporo tuż po wizycie na polskiej premierze i napiszę jeszcze trochę, ponieważ sprzęt właśnie trafił na moje biurko do testów. Nie mogę wyjść z podziwu, jak ogromne, głównie negatywne emocje, wywołał ten sprzęt.

Olympus OM-D E-M1X class="wp-image-874990"

Wiele osób jest bardzo negatywnie nastawionych zarówno do samego aparatu, jak i do wszelkich pochwał na jego temat. Znaczenia nie ma nawet, co dziwi mnie chyba najbadziej, że E-M1X kosztuje niemal dwukrotnie mniej od swojej bezpośredniej konkurencji, czyli Nikona D5 i Canona EOS-1DX Mark II. „Za te pieniądze mogę mieć tanią pełną klatkę z lustrem” - czytałem przez lata pod tekstami opisującymi nowe bezlusterkowce z matrycami APS-C i M 4/3. Dzisiaj, gdy mamy dużo tańszego bezluterkowca, to hejterzy wynajdują inne argumenty.

Nie mam nic do krytykowania aparatów, jeśli na to zasługują. Problem jednak w tym, kiedy oceny takie są wystawiane na podstawie specyfikacji oraz opisów innych. A osoby, które nie zgadzają się z tymi ocenami, są obrażane. Wiele osób ma przekonanie o swojej nieomylności i całkowitej trafności oceny, co tylko świadczy o braku pokory, a w wielu wypadkach także wiedzy.

Pełna klatka to nie Święty Graal świata fotografii.

Osobiście jestem fanem pełnej klatki. Na co dzień korzystam z Sony A7R III, którym realizuję sesje dla klientów. Potrafię jednak docenić aparaty z innymi matrycami. Każdy ma swoje określone zalety i wady. Plastyka i szczegółowość zdjęć średnioformatowego Hasselblada X1D jest fenomenalna. Gdybym mógł, korzystałbym z pełnoklatkowych aparatów Leica, ale jestem zachwycony stosunkiem możliwości, wagi i wymiarów do ceny testowanego ostatnio Fujifilm X-T3 (APS-C). Bardzo dobre wrażenie robi na mnie technologiczne zaawansowanie i świetna ergonomia Olympusa OM-D E-M1X (M 4/3).

REKLAMA
 class="wp-image-879418"

Wielu znajomym nie raz polecałem aparaty kompaktowe z 1-calową matrycą. A tak naprawdę większości z nas w zupełności wystarczą dobrze oprogramowane sensory wielkości małego paznokcia na palcu małej dłoni, czyli aparaty w smartfonach. Ciesze się, że mamy duży wybór i nie jesteśmy skazani na jeden najbardziej słuszny system. Na tym polega wolność wyboru.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA