Google to wciąż „ta firma od reklam”
Potężne wzrosty przychodów i zysku, ale nastroje na giełdzie wokół Alphabetu, czyli spółki-matki Google’a, nie są najlepsze. Dlaczego? Google wciąż nie znalazł drugiej biznesowej nogi poza wyszukiwarką i wyświetlanymi przy niej reklamami.
22 proc. wzrostu przychodów do 39,28 mld dol. oraz 9 mld dol. zysku - tyle Google zarabia na reklamach wyświetlanych przy wynikach wyszukiwarki. No, może nie w całości, lecz w 88 procentach. Tyle właśnie przychodów pochodzi bowiem ze sprzedaży reklam.
Google’a znamy jednak z wielu innych projektów, prawda? Mapy, Tłumacz, Chrome, YouTube, Chromecast, Pixel, Android i Android Auto, Wear OS, Gmail - by wymienić tylko te najbardziej znane, które sam Google wymienia jako te najważniejsze.
No więc te wszystkie produkty i usługi (plus setki innych - tutaj przekrojowa lista) przynoszą Google’owi ok 12 proc. całościowych przychodów. Niewiele. Szczególnie że Google próbuje znaleźć finansowe życie poza reklamami przy wyszukiwarce od dawna.
Dlatego właśnie obserwatorzy wyników Google’a, zamiast wyników sprzedaży reklam, zawsze z atencją wyczekują przede wszystkim szczegółowych danych nt. tzw. „Other bets”, czyli innych projektów w finansowych raportach Alphabetu. To tam szuka się projektów, które pozwolą Google’owi zdywersyfikować finansową potęgę.
Czemu to ważne?
No cóż, pokazują to ostatnie wyniki Apple’a, który mimo iż jest mniej zależny od wyników iPhone’a w całościowej strukturze swoich przychodów, to dostał tęgie lanie, gdy okazało się, że sprzedaż smartfonu się kończy.
Czy może się kończyć sprzedaż reklam Google’a? To chyba bardziej wątpliwe aniżeli więdnąca sprzedaż iPhone’a, szczególnie że Google coraz skuteczniej przejmuje potężne nowe źródła ruchu pozostawione odłogiem przez Facebooka oraz jedzie walcem przez cały internet medialny (niektórzy obwiniają go o upadek dziennikarstwa). Niemniej jednak Google ma chyba większe ambicje aniżeli bycie zapamiętanym jako li tylko „ta firma od reklam”, nie wspominając o tym, że zagrożeniem dla Google’a jest ciągle zmieniający się świat konsumpcji internetu.
Na przykład YouTube. Google wciąż ma ambicję, że uczyni z tej platformy wideo coś więcej aniżeli serwis rozrywkowy (dla wielu rozrywki wątpliwiej). - W długoterminowej perspektywie, dla nas, YouTue jest miejscem, które użytkownicy odwiedzają nie tylko dla rozrywki, ale także by znaleźć informacje - mówił wczoraj CEO Google’a, Sundar Pichai. Na pytanie o wyniki finansowe YouTube’a, Pichai nie udzielił jednak odpowiedzi.
Wróćmy jednak do „Other Bets”
Przychody w ostatnich 3 miesiącach - 154 mln dol. (wobec 131 mln dol. rok wcześniej); strata operacyjna - 1,328 mld dol. (wobec 748 mln dol. 12 miesięcy wcześniej). Wciąż nie ma tu więc tak oczekiwanego finansowego oddechu. W związku z rosnącymi kosztami tej działalności, marża brutto całej organizacji spadła o 3 pkt proc. - z 24 do 21 proc. Boli.
Jednym z najbardziej wrażliwych nowych biznesów Google’a, który konfrontowany jest z wynikami potężnych konkurentów, tj. Amazon, czy Microsoft, jest cloud computing.
Nie od dziś wiadomo, że to nowe pole najbardziej zażartej rywalizacji pomiędzy gigantami współczesnego rynku tech. Kto wygra chmurę, będzie na kolejne dekady finansowym hegemonem.
Jak radzi sobie Google? Do końca nie wiadomo, bo Alphabet nie podaje szczegółowych wyników tego segmentu.
Możemy jednak dość celnie szacować. Otóż przychody ze sprzedaży cloud computingu Google’a zbierane są w sekcji „inne przychody”. W 4Q 2018 wyniosły one 6,5 mld dol. wobec 5 mld dol. rok wcześniej. Podczas konferencji wynikowej przedstawiciele Google’a pochwalili się, że mają już ponad 5 mln klientów opłacających usługi cloudowe (w tym niżej podpisany).
Jak ma się to do wyników konkurentów?
Amazon sprzedał usług w chmurze za 7,43 mld dol. w ostatnim kwartale 2018 r. Microsoft - 9,38 mld dol., choć trzeba pamiętać, że firma kierowana przez Satyę Nadellę w sekcji „Inteligentna Chmura” zlicza także sprzedaż systemów operacyjnych dla serwerów.
Mimo wszystko jak na dłoni widać, że obaj konkurenci Google’a na rynku cloud są znacznie dalej w rozwoju tej części biznesu. Co więcej, zarówno Microsoft, jak i Amazon mocno już na nim zarabiają. Google nie.
Z której strony by więc nie analizować, w ujęciu finansowym Google to wciąż „ta firma od reklam”.