Philips dołącza do telewizyjnych sił pokojowych. Czyżby koniec wojny o standard HDR?
To już drugi producent telewizorów, który w swoich sprzętach wprowadzi obsługę zarówno formatu HDR10+, jak i Dolby Vision. Philips, tak jak Panasonic, wychodzi naprzeciw konsumentom.
Philips zaprezentował swoje nowe telewizory na bieżący rok. Zarówno tradycyjne LCD, jak i te wykorzystujące panele OLED od LG Display. Za chwilę je omówimy nieco bliżej, na początku jednak warto wskazać łączący je wspólny mianownik. Obsługują one zarówno format Dolby Vision, jak i HDR10+. Dlaczego to takie ważne?
Obowiązującym standardem dla treści wideo HDR (High Dynamic Range – wysoki zakres dynamiki jasności i barw) jest HDR10. To oznacza, że każdy sprzęt, który w specyfikacji ma wypisaną obsługę HDR, obsługuje właśnie HDR10. Podobnie sytuacja wygląda z treściami wideo: formatem bazowym wszystkich jest HDR10.
Standard ten ma dwóch „zgodnych wstecznie” kandydatów na następców: są to Dolby Vision i HDR10+. Ten pierwszy jest nieco bardziej zaawansowany, ale w kwestiach – przynajmniej na razie – pomijalnych. Oba proponują w praktyce to samo usprawnienie nad HDR10: dynamiczne metadane, pozwalające na większą kontrolę nad obrazem podczas jego produkcji.
HDR10+ kontra Dolby Vision
HDR10+ jest darmowym, otwartym i rekomendowanym przez UHD Alliance rozwiązaniem. Za możliwość wykorzystania Dolby Vision muszą płacić zarówno producenci sprzętu, jak i treści. A mimo tego to płatne i zamknięte rozwiązanie do tej pory było częściej wybierane przez producentów i dostawców. Wojna standardów jest więc daleka od zakończonej.
Jej efektem ubocznym są skomplikowane umowy licencyjne. Do tej pory nie było możliwości kupna telewizora obsługującego zarówno Dolby Vision, jak i HDR10+. Musimy niczym u bukmachera obstawiać całkiem pokaźnymi kwotami potencjalnego zwycięzcę.
Na szczęście konsekwencje złego wyboru nie będą przesadnie dotkliwe. Jeżeli – hipotetycznie – kupimy telewizor z HDR10+, a ostatecznie większość filmów, gier i seriali będziemy otrzymywać w Dolby Vision, to i tak je odtworzymy w nie tak znowuż gorszym HDR10 (bez plusa). Choć jest to tylko częściowe pocieszenie.
Najpierw Panasonic, teraz Philips. Co poza obsługą Dolby Vision i HDR10+?
Zaprezentowano dwa nowe modele telewizorów OLED. Oba – OLED804 i OLED854 – oferują panel o rozdzielczości 4K, trzystronne ścienne podświetlenie Ambilight i są zarządzanie przez Android TV Pie. Oba potrafią też dekodować dźwięk w formacie Dolby Atmos. Telewizory będą zgodne nie tylko z Asystentem Google, ale i z Alexą. Mają cechować się maksymalną jasnością w wysokości 1000 nitów i być wyposażone w procesor P5 trzeciej generacji, o 20 proc. wydajniejszy od poprzednika. Jedyne różnice pomiędzy oba modelami będą tkwić w obudowie.
Jeśli chodzi o linię telewizorów LCD, to najbardziej promowanym modelem będzie ten nazwany The One (model 7304). Ma być to lider średniej półki i również zawierać dekoder Dolby Atmos i oferować rozdzielczość 4K we wszystkich rozmiarach: od 43 do 70 cali. Również będzie kontrolowany przez system Android TV Pie i być wyposażony w system Ambilight. Droższy model 8804 będzie wyposażony w system dźwiękowy Bowers & Wilkins.
Ceny nie są znane. To jednak ważne rynkowo premiery.
Marka Philips pozostaje niezmiennie istotną na rynku, podobnie jak Panasonic. Nie mają może tak mocnej pozycji jak Samsung czy LG, na pewno jednak stanowią chętnie rozważaną przez konsumentów alternatywę. Nie jest jasne czemu w końcu udało się wprowadzić na rynek urządzenia obsługujące oba standardy. Czyżby zmieniły się warunki umów licencyjnych? Możemy tylko spekulować.
Istotne jest jednak to, że obaj producenci postanowili zmniejszyć znaczenie wojny o nowy standard HDR. Posiadacze ich telewizorów nie będą musieli się martwić który wygra, bo ich sprzęt i tak obsługuje oba. A tak prokonsumenckiego podejścia nie ma – przynajmniej w tej chwili – żaden rynkowy lider. Mam nadzieję, że konsumenci zwrócą na to uwagę.