REKLAMA

Producenci telewizorów zwariowali z tym HDR. Podpowiadamy, na który format warto postawić

Każda nowa technologia ma trudne początki. W przypadku HDR producenci telewizorów zaczynają mocno przesadzać. Podpowiemy wam, czym się kierować, by mieć święty spokój i po prostu cieszyć się pięknym obrazem.

Czym się różnią HDR10, HDR10+ i Dolby Vision? Podpowiadamy, co wybrać
REKLAMA
REKLAMA

VHS kontra Betamax. Blu-ray kontra HD DVD. Entuzjaści nowych technologii, tak zwani early adopters, zawsze mają przekichane. Bo może się okazać, że postawili na zły standard i muszą wymienić swój sprzęt na nowy. A także całą swoją kolekcję treści zgodnych z tym sprzętem. Wie o tym chociażby każdy – zapewne były już – posiadacz napędu HD DVD.

Wojny standardów mają jednak tendencję do relatywnie szybkiego rozwiązania konfliktu. Wygrywa jeden, drugi jest zapominany i koniec. Tymczasem, jeśli chodzi format HDR w wyświetlaniu obrazu, nie tylko pojedynek nie został rozstrzygnięty, a wręcz… dołączają do niego nowi konkurenci. Zwariować można.

Samo inwestowanie w HDR jest jak najbardziej sensowne. Różnica w jakości obrazu jest zauważalna i to nawet bardziej, niż w przypadku przejścia z rozdzielczości Full HD na 4K. HDR pozwala telewizorom na szersze manipulowanie jasnością i osiąganie przez to bardziej naturalnych kolorów w grach i filmach. Efekt, na odpowiednim telewizorze, jest cudowny.

 class="wp-image-510584"
(efekt symulowany)

Ale czym właściwie różnią się od siebie poszczególne standardy? I na który postawić? Od razu odpowiem, że wybór końcowy, jaki zaproponuję, nie będzie idealny. Będzie kompromisem. Tyle że całkiem niezłym.

Byłoby dobrze, gdyby sobie pozostał HDR10. Ale oczywiście musiał się pojawić Dolby Vision.

Nagłówek napisałem z przekąsem, bo wspomniana mnogość standardów powoduje niewygodę i problemy. Tyle że nie dziwię się firmie Dolby, że ta postanowiła zaproponować swoją własnościową technikę przetwarzania obrazu. Nie tylko może na tym sporo zarobić, ale na dodatek jej propozycja, jeśli chodzi o jakość obrazu, jest po prostu lepsza.

Dolby Vision szczyci się zawieraniem dynamicznych metadanych. To oznacza w praktyce, że można precyzyjniej sterować jasnością każdej ze scen, dając filmowcom zajmującym się masteringiem filmu lub gry wideo większą kontrolę nad wyglądem każdej ze scen. A to z kolei pozwala im zbliżyć się do jakości, jaką sobie wymarzyli. Otwarty HDR10 nie ma takiej możliwości - poziomy jasności muszą być ustawione z góry na cały film lub grę.

Dolby Vision to gwarancja jakości... choć za nią płaci się dodatkowo.

Wspominałem wyżej o potencjalnych zarobkach Dolby i otwartości HDR10. Precyzując: jeżeli chcesz wprowadzić na rynek sprzęt obsługujący Dolby Vision (lub film czy serial), musisz zapłacić firmie Dolby opłaty licencyjne. Tyle że w tych dodatkowych kosztach dla producenta zawarta jest również certyfikacja. Dolby zobowiązuje się do wszelkiego wsparcia, by osiągnąć najwyższą możliwą jakość obrazu na każdym sprzęcie obsługującym ten format.

HDR10 kontra Dolby Vision class="wp-image-510585"
(efekt symulowany)

To bardzo istotna zaleta. W przypadku otwartego HDR10 producent zdany jest sam na siebie. Nie tylko oznacza to, że może nie do końca wiedzieć co robi – bo o to akurat większości producentów telewizorów trudno podejrzewać – ale może stosować mniej wyśrubowane standardy, tańsze technologicznie, i nalepiać sobie na pudełku naklejkę „HDR10” bez konsekwencji. W efekcie na rynku są dostępne telewizory, które w trybie HDR oferują czasem i gorszy obraz, niż gdy ów tryb się wyłączy…

Jedyna zaleta HDR10 jest kluczowa: to właśnie ten format został wybrany przez UHD Alliance.

Zdecydowanie nie z uwagi na jakość, a na otwartość. HDR10 nie jest własnościowym formatem, każdy może go stosować. To jednak nie oznacza, że powinniśmy się nim przesadnie interesować (co jest jego zaletą!). Bo każdy sprzęt obsługujący HDR na pewno obsługuje HDR10.

Niezależnie od tego, czy rozmawiamy o odtwarzaczach Blu-ray, konsolach do gier, telewizorach czy dowolnym innym sprzęcie obsługującym HDR, możemy być pewni, że obsługuje on HDR10. To właśnie dlatego nie ma sensu się dłużej nad nim rozwodzić. Nie musicie przy zakupie sprzętu patrzeć, czy obsługuje on ten standard. Tak, na pewno obsługuje. To domyślny format branży. Idźmy dalej.

HDR10 kontra Dolby Vision class="wp-image-510582"

Co to jest HLG?

Na razie było łatwo. Mamy standardowy, uniwersalny format HDR10 i format premium w postaci Dolby Vision. Wszystko obsługuje HDR10, wybrane treści i sprzęty obsługują Dolby Vision. No tak, ale to jeszcze nie koniec. Zaczniemy delikatnie, od HLG. Jaka jest kluczowa przewaga HLG nad konkurencją? Zgodność wsteczna.

HLG na szczęście jest równie łatwy w implementacji co HDR10. Istnieje jako alternatywa dla HDR10 z uwagi na jego przydatność dla telewizji, które nie mogą nadawać wielu różnych formatów równocześnie. Sygnał nadawany w HLG może zostać odczytany przez telewizor bez obsługi HDR i wyświetlony w formacie SDR (lub, jeżeli telewizor obsługuje HDR, właśnie w tym formacie). HLG pozostaje więc domyślnym formatem klasycznej telewizji. Nie spotkamy go w grach, na płytach Blu-ray czy w usługach VoD.

I na tym przegląd standardów mógłby się zakończyć. Niestety, mamy nowego gracza na rynku. HDR10+ to darmowa, otwarta odpowiedź na Dolby Vision.

HDR10+ jest bardzo ciekawym formatem, bowiem dzieli on z Dolby Vision jego największą zaletę, jaką są dynamiczne metadane. Podobnie jak w przypadku formatu Dolby, również i w tym standardzie filmowcy mają większą kontrolę nad ustawieniami jasności w każdej ze scen. Na dodatek HDR10+, podobnie jak HDR10, jest darmowy dla wszystkich, którzy zechcą z niego skorzystać.

Firmy Samsung i Panasonic zaangażowały się w promowanie tego formatu. Jest tylko jeden problem: format ten pojawił się na rynku zbyt późno. Każde studio filmowe i każdy producent sprzętu wspiera HDR10. Dolby wykorzystało swoją markę, by przekonać filmowców do formatu Vision. A HDR10+? Na razie Amazon zdecydował się na dodatkowy mastering wybranych kilku produkcji do formatu HDR10+. Na tym jednak koniec. A Dolby Vision zadziała również na sprzętach obsługujących tylko HDR10 (oferując HDR w tym właśnie formacie).

 class="wp-image-415553"

HDR10+ na dodatek i tak będzie formatem, który prawdopodobnie… doczeka się następcy. Dolby Vision jest już gotowy na telewizory przyszłości. Na dziś najlepsze telewizory na rynku oferują 10-bitową precyzję kolorów. Dolby Vision jest już gotowy na 12-bitowe matryce o maksymalnej jasności 10 tys. nitów. Jest dużo za wcześnie, by prorokować jego sukces lub porażkę. Patrząc jednak na wsparcie Dolby Vision ze strony takich wytwórni jak Warner Bros., MGM, Universal czy Netflix formatowi HDR10+, mimo jego niezaprzeczalnych zalet będzie trudno się przebić.

Niestety nie znajdziemy na rynku sprzętu obsługującego zarówno Dolby Vision, jak i HDR10+.

Nie tylko z powodów technicznych czy ekonomicznych, a też – a może przede wszystkim – politycznych. Różni producenci, dostawcy treści i podwykonawcy są ze sobą powiązani w wielką sieć zależności. W efekcie powstaje sztuczny podział na dwie strony konfliktu. Wszyscy wspierają HDR10, ale już wybiórczo Dolby Vision i HDR10+. Niektórzy w ogóle nie interesują się tą wojną, czekając na zwycięzcę i skupiając się w międzyczasie na HDR10.

Warto jednak na coś postawić. W razie złego wyboru zawsze mamy HDR10, więc nie tracimy zbyt wiele. Możemy wybrać dobrze lub źle, ale brak wyboru w niczym nam nie pomoże. I choć po cichu kibicuję HDR10+, bo podoba mi się jego otwartość, tak praktycznym wyborem wydaje się Dolby Vision. Chociażby z uwagi na dostępność treści.

 class="wp-image-622402"

Dolby Vision jest coraz powszechniejszy, jeśli chodzi o filmy na płytach Blu-ray. Wedle mojej wiedzy nie istnieje ani jeden film na nośniku fizycznym obsługujący HDR10+. Co więcej, Dolby Vision jest również preferowanym formatem w usługach VoD. Nawet Amazon, choć zaangażował się w promocję HDR10+, masteruje swoje produkcje również w Dolby Vision. A nasz popularny Netflix i iTunes w ogóle zignorowały format HDR10+, koncentrując się wyłącznie na Dolby Vision.

Podobnie sytuacja wygląda wśród telewizorów. Prawie wszystkie telewizory najwyższej klasy – a więc te posiadające matryce OLED – obsługują format Dolby Vision. W niższej klasie jest oczywiście nieco gorzej, warto jednak pamiętać, że jedynym producentem matryc OLED jest firma LG Display i to właśnie matryce tej firmy wykorzystywane są w sprzętach Sony, Philipsa i innych z wysokiej półki. To doświadczenie LG wykorzystało przy tańszych, bardziej przystępnych cenowo własnych telewizorach LCD.

Wszystkie tegoroczne telewizory 4K od LG obsługują standard Dolby Vision, w tym te przystępniejsze cenowo z linii UHD i Super UHD. Możemy więc mieć sprzęt obsługujący format premium (a także HLG i HDR10) bez wydawania dużych kwot na telewizor. Producent ten jest zresztą świadom tego atutu, dlatego też kusi nas darmowym kwartałem na Netfliksie (promocja trwa do 23 listopada) przy zakupie dowolnego tegorocznego modelu, a w usłudze tej produkcji w Dolby Vision nie brakuje.

HDR10 wespół z Dolby Vision nie jest idealnym kompromisem. Ale na pewno najrozsądniejszym.

REKLAMA

HDR10 jest wszechobecny, a zgodny wstecznie z nim Dolby Vision wydaje się być faworytem, jeśli chodzi o jakość obrazu i dostępne treści. To właśnie Dolby Vision zaoferuje nam najlepsze efekty, a na dodatek coraz więcej wytwórni wspiera ten standard, co przekłada się zarówno jeśli chodzi o filmy Blu-ray UHD, jak i usługi VoD pokroju Netfliksa, iTunes czy Amazon Prime Video.

Niestety oznacza to, że nasz wybór telewizorów staje się bardzo ograniczony. W przypadku urządzeń z najwyższej półki mamy pewien wybór, Dolby Vision jest dostępny między innymi w telewizorach LG, Philipsa, Sony, TCL i Visio. Jeśli chodzi o tę niższą półkę, w zasadzie możemy wybierać pomiędzy LG, LG i LG. Na szczęście tegoroczna linia Super UHD bardzo się producentowi udała. Na dodatek ma bonusowy atut w postaci bardzo szerokich kątów widzenia, co znacząco wpływa na jakość obrazu, gdy w wiele osób coś oglądamy lub w coś gramy. Więc ten ograniczony wybór urządzeń wcale nie będzie taki bolesny…

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA