Smartfony wygrały. VSCO oficjalnie porzuca komputery osobiste, by skupić się na aplikacji mobilnej
VSCO kończy z presetami do Lightrooma i Photoshopa. Znikną one ze sklepu już za trzy miesiące, a firma całkowicie skupi się na filtrach w fotografii mobilnej. To bardzo niepokojące zagranie.
Firma VSCO to bardzo zasłużony producent presetów do Lightrooma i Photoshopa. Od 2012 roku powstało siedem doskonałych paczek imitujących analogowe filmy. VSCO jest wyjątkowe, bo nie tworzy presetów na oko, a bazuje na tysiącach odbitek, które poddaje szczegółowej analizie, po czym wydobywa kluczowe cechy każdego materiału światłoczułego.
Presety VSCO Film na stałe zagościły w arsenale fotografów ślubnych i okolicznościowych. Sam mam kilka paczek VSCO i lubię je stosować. To produkty bardzo wysokiej jakości, dlatego dzisiejszej informacji zupełnie się nie spodziewałem.
VSCO porzuca presety do Lightrooma i Photoshopa i skupia się tylko na aplikacji mobilnej.
Taka informacja pojawiła się dziś w sklepie VSCO. Jak czytamy, VSCO ceni swoje korzenie, ale chce iść do przodu, więc z dniem pierwszego marca 2019 przechodzi z produktów desktopowych na mobilne.
Od marca 2019 desktopowe presety VSCO zupełnie znikną, a więc nie będzie można ich kupić ani pobrać w legalny sposób. Jeżeli kupiłeś produkty VSCO, musisz je pobrać przed tą datą. Po pierwszym marca nadal będziesz mógł z nich korzystać, ale firma kończy ze wsparciem technicznym i nie gwarantuje, że presety będą kompatybilne z kolejnymi wersjami Lightrooma. To naprawdę zaskakująca decyzja biorąc pod uwagę fakt, jak czasochłonne było odtworzenie charakterystyki analogowych filmów.
To już nie mobile first, tylko mobile only.
Aplikacja VSCO na smartfony to mój absolutny numer jeden jeśli chodzi o mobilną edycję. To narzędzie ma nie tylko świetne opcje do edycji, ale jednocześnie zawiera prawdopodobnie najlepsze filtry fotograficzne dostępne w aplikacjach mobilnych.
Paczki filtrów w aplikacji były sprzedawane za kilka dolarów, a więc znacznie taniej niż dorosłe presety VSCO do Lightrooma, ale prawdziwym hitem okazał się być abonament VSCO X. Za 20 dol. rocznie można wykupić dostęp do wszystkich aktualnych filtrów w aplikacji, do nadchodzących presetów, a także do kilku narzędzi niedostępnych w podstawowej, darmowej aplikacji.
Jestem abonentem tej usługi i faktycznie ją polecam, ale nie sądziłem, że przyczynię się do śmierci desktopowych presetów. Jestem niemal pewien, że to właśnie abonament VSCO X przemodelował cały biznes firmy i stał się głównym źródłem dochodu. Taki schemat obserwujemy u firmy Adobe, gdzie abonament Creative Cloud zapewnia największy strumień pieniędzy, który dodatkowo z roku na rok rośnie.
To smutna informacja pokazująca kierunek rozwoju usług fotograficznych.
Żyjemy w świecie, w którym Instagram jest najpopularniejszym serwisem fotograficznym, a iPhone najpopularniejszym aparatem. To są fakty.
Na rynku mobilnym jest najwięcej urządzeń i użytkowników, a więc jest też najwięcej pieniędzy. Nic dziwnego, że kolejne firmy chcą wykorzystać ten fakt. To samo widać nawet u Adobe, które kładzie coraz silniejszy nacisk na aplikacje mobilne.
Obawiam się, że taki kierunek zacznie niebawem dominować, co oczywiście byłoby bardzo złą informacją dla fotografów. Przeżyję bez nowych presetów VSCO (tym bardziej, że już mam najpotrzebniejsze, a te przecież nie znikną), ale co jeśli Adobe postawi tylko na Lightrooma CC, porzucając Ligtrooma Classic? Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.