To już koniec Showmax w Polsce. Serwis opuszcza rynek, na którym brylują Netflix i HBO GO
Showmax znika z Polski i to smutna wieść dla entuzjastów serwisów VOD. Nie jest to jednak żadnym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę konkurencję na tym zatłoczonym już rynku.
Już wcześniej dochodziły do nas głosy, że Showmax zwija interes i opuszcza Polskę. Nie chciałem jednak w nie wierzyć. Serwis co prawda wypadał licho, ale tylko w porównaniu do HBO GO i Netfliksa. W dodatku w przeciwieństwie od lidera stawiał na polskie treści. Miał też kilka dobrych produkcji na wyłączność.
Dlaczego w takim razie Showmax znika z Polski?
Najwyraźniej skupienie się na polskich produkcjach i garść własnych treści to za mało, by konkurować z gigantami. Istniejący zaledwie od 2015 roku serwis o południowoafrykańskich korzeniach, będący częścią imperium Naspers, którzy tworzyli programiści z Czech, zdecydował, że zamyka polską wersję usługi. Ta funkcjonowała od lutego 2017 roku.
W oficjalnym komunikacie, wydanym przez Magdalenę Marzec, communications managera Showmax w Polsce, czytamy, że:
31 stycznia 2019 r. Showmax wycofuje się z Polski, a usługa przestanie być dostępna. Jest to następstwem strategicznej wizji właściciela Showmax - Naspers Group, o wycofaniu się z działalności w sektorze rozrywki wideo prowadzonej w ramach MultiChoiceGroup, do której włączony został Showmax.
Pomimo dobrych wyników i popularności serwisu, dalszy rozwój Showmax Polska, jako jedynej firmy działającej w obszarze wideo poza Afryką, nie mieści się w ramach przyjętej strategii zarówno MCG, która koncentruje się na kontynencie afrykańskim, jak i Naspersa. Showmax Africa nadal będzie działać jako część MultiChoiceGroup.
Jesteśmy bardzo wdzięczni wszystkim partnerom, klientom i zespołowi Showmax, którzy wspierali firmę od momentu powstania prawie dwa lata temu i przykro nam, że ta historia się już kończy.
Showmax przetrwał więc w Polsce niecałe dwa lata. Co ciekawe, przez ten czas udało mu się zrealizować kilka autorskich projektów i to we współpracy z polskimi twórcami. Czy to etiuda Czerwony Punkt od Patryka Vegi z udziałem Ewana McGregora na start, czy to Ucho Prezesa, SNL Polska i animacja Egzorcysta, czy to bardzo udany Rojst - w sumie to było tam co oglądać.
Showmax zdążył nawet z polskim serialem przed Netfliksem.
Rojst od Showmaksa okazał się w dodatku nawet lepszą produkcją niż 1983, nakręcone przez amerykańskiego konkurenta. Do tego dochodziły takie fajne projekty jak np. Blood Drive, w którym lektorem został Tomasz Knapik. W bibliotece Showmax brakowało jednak treści od zewnętrznych partnerów.
To oczywiście nie tak, że nie było ich wcale. Dało się odszukać perełki, takie jak spory zbiór polskich filmów (takie jak To właśnie miłość, Drogówka, Wesele, Dom zły) i licencjonowane seriale (w tym produkcje od Marvela, Halt and Catch Fire, Fargo lub Top Gear). Najwyraźniej to jednak zbyt mało.
Skrzydła serwisowi Showmax podcinali konkurenci.
Polacy namiętnie korzystają z Playera i Ipli, za które odpowiadają odpowiednio TVN i Polsat. Rozpoznawalne są u nas też dwa serwisy rodem zza granicy: Netflix będący globalnym liderem oraz HBO GO. Popularnością cieszy się też, niestety CDA Premium, który ma kiepską renomę.
Netflix jest droższy, ale to globalny hegemon, który ma kilka mocnych premier miesięcznie. HBO z kolei ma świetną bibliotekę produkcji zarówno własnych, jak i licencjonowanych, a do tego obniżyło cenę za dostęp do usługi do poziomu 20 zł miesięcznie - to tyle samo, ile liczył sobie za abonament Showmax.
Nie pomogło też partnerstwo z Play.
Operator dawał swoim klientom abonament Showmax na rok, ale mam wrażenie, że niezbyt wiele osób z tej oferty w ogóle skorzystało. Budżet finansowy i czasowy nie jest z gumy, a o uwagę i czas widzów walczą też przecież telewizja i rodzime oraz inne zagraniczne serwisy VOD.
Nie mam co prawda twardych danych, ale intuicja mi podpowiada, że mało kto po zakończeniu promocji w Play wykupił dostęp do Showmaksa we własnym zakresie. Operator z kolei oferuje teraz treści od HBO w ramach usługi Play Now i nawiązał strategiczne partnerstwo z… Netfliksem.
W kontekście powyższego decyzja o opuszczeniu polskiego rynku nie dziwi.
Na razie czekamy jednak jeszcze na szczegóły dotyczące tego, jak proces opuszczania Polski przez Showmax będzie dokładnie wyglądać. Co z klientami, którzy mają wykupiony dostęp do serwisu - czy serwis zwróci im pieniądze? Co z produkcjami, które dopiero miały debiutować w serwisie, takie jak np. drugi sezon Marvel’s Runaways?
Otwartą jest też kwestia polskich, autorskich projektów. Ucho Prezesa co prawda i tak miało się już ku końcowi, ale być może ktoś inny podchwyci teraz licencję np. na SNL Polska lub Weekend Update? Patryk Vega z kolei silnie związał się z Showmax, więc teraz może znajdzie nowego partnera, by realizować seriale powiązane ze swoimi filmami?
Szansa na to jest spora. W dodatku sporo treści dla serwisu Showmax realizowała Wirtualna Polska. Możliwe, że będzie teraz dystrybuować je będzie już samodzielnie albo z udziałem innego partnera. Oczywiście jest też szansa, że skoro te programy nie pomogły Showmaksowi przebić się w Polsce, to po prostu umrą śmiercią naturalną.
Na te i inne pytania, które rodzi koniec Showmax w Polsce, postaramy się uzyskać odpowiedzi w najbliższych godzinach i dniach.