REKLAMA

CD Projekt powinien zmienić strategię w mediach społecznościowych. Kpiny z transseksualizmu to zły kierunek

Spółka, w skład której wchodzi sklep GOG.com i studio CD Projekt RED, znowu ma na koncie tweeta w bardzo złym guście.

Twitter GOG zalicza drugą wpadkę. Kpiny z transseksualizmu to zły kierunek
REKLAMA
REKLAMA

To nie jest dobry rok - przepraszam, dobre ostatnie trzy miesiące - dla CD Projektu w mediach społecznościowych. I mówiąc CD Projekt, mam na myśli zarówno Redów od wydanej dziś "Wojny krwi", jak i należący do tej spółki GOG.com, czyli cyfrowy sklep z grami bez DRM-u. Na twitterowych kontach obu firm w przeciągu ostatnich tygodni pojawiły się wpisy, które elokwentnie można określić jako „bez wyczucia”.

Zaczęło się w lipcu na twitterze GOG.com, gdzie w ramach promocji Postal 2: Paradise Lost umieszczono gifa z oddawaniem moczu na nagrobek "dziennikarstwa growego". Zapisana tam data śmierci jasno wskazywała natomiast, że animacja nawiązuje do ruchu GamerGate, promującego mizoginię i mowę nienawiści pod przykrywką walki o etykę dziennikarską. Jak łatwo się domyśleć, tweet narobił dużo szumu - do tego stopnia, że GOG usunął posta i zamieścił oficjalnie przeprosiny, w których przyznaje, że popełnił błąd i nie zorientował się, że obrazek sugeruje opowiedzenie się po stronie GamerGate.

Warto też podkreślić, że mówię tutaj o postaciach w rodzaju „GOG-a” czy „CD Projekt”, ale wiadome jest, że za tymi nazwami stoją ludzie. I że za felernego tweeta też odpowiedzialny był jakiś człowiek lub grupa osób zajmująca się social mediami firmy. Nikt nie zebrał w wielkiej hali setek pracowników spółki CD Projekt i nie kazał im głosować, czy taki tweet nada się do promocji sprzedawanej przez nich gry. Tak nie było ani w tym przypadku, ani w żadnych następnych.

Druga kontrowersyjna wtopa nastąpiła w sierpniu za pośrednictwem konta Cyberpunk 2077.

Pisaliśmy o tym szerzej - ktoś odpowiedzialny za twitterowe konto gry odpisał do jednego z fanów tekstem powszechnie kojarzonym z drwinami z osób transseksualnych. I znowu - tym razem to CD Projekt RED usunął tweeta i zamieścił krótkie przeprosiny, w których podkreślił, że intencją studia nigdy nie było skrzywdzenie lub obrażenie kogokolwiek.

 class="wp-image-788308"

Coś, co dotąd zdawało się głupimi błędami, powoli zaczyna być jednak niepokojące - z frontu GOG-a dochodzą bowiem kolejne wieści. W poniedziałkowy wieczór na twitterze firmy mignął post, który tym razem został usunięty po zaledwie kilka minutach. Nie zmienia to jednak faktu, że przez chwilę istniał i został wyłapany przez internautów.

Osoby, które nie śledzą tego, co teraz dzieje się w Stanach Zjednoczonych, mogą wzruszyć ramionami i zapytać: ale o co chodzi? Kiedy jednak zagłębimy się w temat, okazuje się, że chodzi o bardzo dużo.

Chodzi o prawa obywatelskie, transfobię i bardzo zły real time marketing.

Hasztag #WontBeErased (czyli "nie zostaniemy wymazani") powstał w odpowiedzi na ostatnie działania rządu Trumpa, opisane w New York Times. Według artykułu politycy pracują nad tym, by zawężyć definicję płci do "biologicznego, niezmiennego stanu zdefiniowanego przez genitalia podczas narodzin". To natomiast wymazywałoby prawnie całą grupę ludzi, którzy identyfikują się z płcią inną niż ta, z którą się urodzili. Pozbawiałoby praw obywatelskich prawie półtora miliona osób w USA. Tak radykalne plany rządu doprowadziły, oczywiście, do silnej reakcji transseksualistów, którzy nie zamierzają pozwolić na takie działania.

W kontekście tak trudnego tematu i związanych z nim emocji, tweet GOG-a, wykorzystujący dramatyczny hasztag do promowania swoich interesów, jest w bardzo złym guście. Real time marketing, czyli podpinanie działań reklamowych pod bieżące wydarzenia, to często ryzykowna sztuka. Czasami trzeba reagować szybko. Trzeba też jednak wiedzieć pod co się ewentualnie podpiąć i jak. Tutaj, jak widać, ktoś strzelił sobie w obie stopy. I jeszcze poprawił strzałem w kolano.

Usprawiedliwianie tego zwykłą pomyłką wydaje się nie na miejscu. Po pierwsze dlatego, że w lipcu mieliśmy już próbkę socialowych umiejętności firmy. Po drugie przez zdanie usuniętego tweeta - „No, co wy na takie użycie hasztaga”. Słowa te sugerują, że autor doskonale zdaje sobie sprawę z wagi hasztaga i sprawy, którą porusza.

Trudno w tym wypadku jakkolwiek bronić GOG-a.

I znowu - przypominam, że piszę „GOG-a”, ale tak naprawdę mam na myśli anonimowego człowieka, który posiada hasło do twitterowego konta firmy i zajmuje się wrzucaniem tam postów. Ewentualnie może to być grupa ludzi. Współwinny rosnącego w siłę transfobicznego wizerunku firmy jest też z pewnością zarząd, który zdaje się nie reagować na działania pracowników. Krzywdzące jest jednak bojkotowanie absolutnie całej usługi, tak jak krzywdzące było bojkotowanie całego Cyberpunka 2077 za tweet z sierpnia. Bo nawet jeśli na liczącą kilkaset osób spółkę przypada jakiś procent niesympatycznych ludzi (tu wstaw mem ze Skyrima: Elokwencja - 100), to wciąż pracuje tam mnóstwo osób reprezentujących odmienne poglądy.

Piłka jest teraz po stronie GOG-a, a być może i całej spółki - zbieżność kontrowersji między cyfrowym sklepem a Cyberpunkiem 2077 zdaje się bowiem zbyt duża. Internauci coraz śmielej łączą oba te byty, przekreślając Cyberpunka za wpisy GOG-a. Dotąd otrzymywaliśmy krótkie komunikaty z przeprosinami. Na tym etapie - kiedy zdarza się trzeci tego typu incydent w ciągu zaledwie trzech miesięcy - wydawałoby się, że potrzeba czegoś więcej. Dostajemy jednak to samo.

REKLAMA

A może nawet mniej? GOG tym razem za nic nie przeprasza. Tłumaczy tylko, że tweet miał być żartem słownym z użyciem popularnego hasztaga, nie mającym na celu złośliwego ataku. Firma przyznaje jednak, że powinna skupić się tylko na grach i tak właśnie zamierza zrobić. To dobrze. Szkoda tylko, że przy okazji nie próbuje poprawić swojego aktualnego wizerunku.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA