Sony nie zapomniało, jak robi się słuchawki. WH-1000XM3 mają tylko jedną wadę
Słuchawki nauszne raczej nie należą do kategorii najpopularniejszych gadżetów na świecie. Niemniej dobrze jest mieć jedną parę w swoim arsenale. Najlepiej taką z systemem aktywnej redukcji szumów. Na przykład Sony WH-1000XM3.
Nauszne Sony WH-1000X to bardzo wygodna seria słuchawek, której poprzednie generacje testowałem z dużą przyjemnością. Japoński producent zaprezentował właśnie ich trzecią generację i - co tu dużo mówić - moim zdaniem są świetne.
Sony WH-1000XM3 z jeszcze lepszą redukcją szumów i bardzo naturalnym brzmieniem.
Najważniejszą zmianą względem poprzedniej generacji jest nowy procesor QN1, który m.in. odpowiada za aktywną redukcję szumów (ANC). Sony chwali się, że jest on czterokrotnie bardziej skuteczny, niż układ wykorzystywany w poprzedniej generacji słuchawek tej serii.
Będąc na targach IFA przeprowadzenie wyczerpującego testu sprzętu jest oczywiście niemożliwe. Ale z drugiej strony: jeśli słuchawki są w stanie całkowicie odizolować człowieka od głośnego tłumu, będącego nieodłącznym elementem targów, to na pewno spełniają swoje zadanie.
Osobiście byłem pod dużym wrażeniem nowego układu QN1. I nie chodzi tu tylko o redukcję szumów. Nowy procesor odpowiedzialny jest też za przetwarzanie dźwięku w słuchawkach. I robi to nad wyraz dobrze. Na udostępnionych przez Sony urządzeniach do odsłuchu (walkmany wiecznie żywe!) udało mi się znaleźć nawet kilka płyt, których brzmienie znam na pamięć, więc bez obaw mogę napisać, że nowe WH-1000X mają bardzo naturalne brzmienie i nie starają się ulepszać poszczególnych pasm w odtwarzanym dźwięku.
Może nie jest to najpopularniejsze podejście w 2018 r, kiedy to każdy dźwięk musi być przetworzony po drodze przez kilka procesorów, ale Sony wie co robi.
Użytkowanie na codzień: lżejsze znaczy lepsze
Jeśli chodzi o codzienne użytkowanie słuchawek i ich jakość wykonania, to mogę napisać tylko o moich pierwszych wrażeniach. Pierwsze, na co zwróciłem uwagę to waga nowych WH-1000XM3. Są znacznie lżejsze od poprzedniej generacji, co wg mnie jest super wiadomością.
Sony nie pochwaliło się pojemnością akumulatora, dzięki któremu można korzystać z słuchawek bezprzewodowo. Za to producent twierdzi, że dzięki systemowi ich szybkiego ładowania, 10 minut z ładowarką zapewni nam aż 5 godzin odtwarzania muzyki. Niestety nie miałem wolnych 5 godzin, żeby to sprawdzić, więc na razie muszę wierzyć Japończykom na słowo.
W codziennej obsłudze przydadzą się też gesty dotykowe, na które reaguje prawa słuchawka. Odpowiednio przesuwając po niej palcem możemy sterować głośnością, przełączać utwory, czy aktywować np. Asystenta Google.
Fajnym pomysłem jest też gest, dzięki któremu możemy błyskawicznie wyłączyć ANC, żeby wrócić do rzeczywistości i posłuchać otaczających nas dźwięków. Wystarczy zasłonić uszy (no, w gruncie rzeczy chodzi o zasłonięcie słuchawek, ale wiecie o co chodzi). Co najważniejsze: reakcja słuchawek na gesty jest błyskawiczna, a same gesty bardzo proste do opanowania.
Jedynym minusem jest ich cena
W Stanach WH-1000XM3 kosztować będą 350 dol. Cena w polskiej dystrybucji jest jeszcze nie znana (Sony zapowiedziało, że trzecia generacja WH trafi do sklepów we wrześniu), ale obstwiam, że będzie wyższa, niż 1500 zł. Mam jeszcze trochę czasu na pojedynek z własnymi myślami - z jednej strony to stanowczo za drogo, ale z drugiej… na WH-1000XM3 nawet Jimmy Eat World grali cudownie.