REKLAMA

Nie, Pokemon GO nie było hitem jednego sezonu. Na darmowej grze Niantic zarobił miliardy

Wiemy już, ile twórcy mobilnej gry Pokemon GO zarobili na produkcji z mikropłatnościami. Poke Coinsy okazały się dla Niantic strzałem w dziesiątkę.

pokemon go wyniki finansowe
REKLAMA
REKLAMA

Pokemon GO skończyło w miniony weekend 2 lata. To dobry moment, by podsumować ogromny sukces, jaki osiągnęło Niantic. Chociaż wiele osób, które porzuciły grę po kilku tygodniach od premiery, może mylnie założyć, że cała społeczność się nią znudziła, liczby mówią co innego.

Na chwilę przed tegorocznymi wakacjami Pokemon GO udało się osiągnąć największą liczbę aktywnych graczy od czasów zaraz po debiucie. W dodatku trenerzy biegający za wirtualnymi stworkami, których jest z każdą generacją coraz więcej, ochoczo wydają prawdziwe pieniądze.

Pokemon GO w 2 lata wygenerowało aż 1,8 mld dol. przychodu.

Gra jest dostępna za darmo, ale gracze mogą wykupić w niej szereg dodatkowych przedmiotów: Inkubatory, Lure’y, Incencse’y, Lucki Eggi, Star Piece’y, Poke Balle, Potiony, Revive’y i Raid Passy. Do tego dochodzą ubrania dla awatara oraz powiększanie plecaka na przedmioty i miejsca na Pokemony.

Wirtualna waluta Poke Coins, której w dodatku niewielką ilość można otrzymać za obronę Poke Gymów, nie pozwala jednak bezpośrednio zdobyć tych najważniejszych zasobów, jakimi są Star Dust, Candies oraz same Pokemony. Przedmioty premium pozwalają jedynie przyspieszyć rozgrywkę.

W praktyce całą zawartość można odblokować podczas normalnej zabawy, nie wydając ani grosza. Wiem po sobie, że taki system naprawdę zachęca do wydawania gotówki. Nie jestem też najwyraźniej w swoim zdaniu odosobniony. Niantic inkasuje w końcu 2 mln dol. dziennie ze sprzedaży Poke Coins.

Trenerzy z Japonii i Stanów Zjednoczonych wydają w Pokemon GO najwięcej.

Najchętniej na zakup Poke Coins decydują się mieszkańcy Stanów Zjednoczonych (34 proc.) oraz Japonii (28 proc.), a częściej pieniądze na mikropłatności wydają posiadacze urządzeń z Androidem (58 proc.) niż iPhone’ów i iPadów (42 proc.) - aczkolwiek biorąc pod uwagę udziały rynkowe, to średnio gracz ze sprzętem Apple’a wydaje pieniądze chętniej.

REKLAMA

Niezmiernie też jestem ciekaw, jakie wyniki Niantic zanotuje po tegorocznych wakacjach. Pokemon GO zanotowało już w marcu 650 mln pobrań, a teraz znów jest na fali wznoszącej. Widać to w świecie wirtualnym, jak i tym prawdziwym. Wielu graczy, którzy porzucili grę, ze względu na nowy system dodawania do znajomych i wymian Pokemonów znów instalują aplikację na smartfonach.

Z kolei w tym rzeczywistym świecie podczas tzw. Community Days parki znów są pełne trenerów, a pod cyfrowymi Poke Gymami podczas raidów ustawiają się ogromne grupy graczy. Trudno uwierzyć, by hype sprzed dwóch lat się powtórzył, ale Niantic udało się przekuć sezonowy hit w stabilnie płynący strumień gotówki.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA