Bankomaty w odwrocie. Wypłaciliśmy z nich najmniej pieniędzy od dekady
Zmienia się nasza finansowa rzeczywistość. Teraz nie potrzebujemy już tak często gotówki. Poradzimy sobie bez niej doskonale w komunikacji miejskiej i na parkingu. Potwierdzają to rekordowe dane Blika, czy rewelacyjny debiut Apple Pay. Nowy trend odczuwają też bankomaty. Tak mało nie wypłacaliśmy z nich od dekady.
Jeszcze w 2011 r. bankomaty przeżywały drugą młodość. Na całym świecie w tym czasie dostarczono 389 tys. takich urządzeń, co było najlepszym wynikiem od 2008 r. Tylko w Polsce w czwartym kwartale 2010 r. pojawiło się 370 nowych bankomatów. I pewnie nikt nie spodziewał się, że to jeden z ostatnich takich zrywów i za kilka lat maszyny do wypłacania i wpłacania pieniędzy będą w wyraźnym odwrocie.
Ponad pół wieku historii. I koniec?
Pierwszy bankomat na świecie pojawił się 27 czerwca 1967 r. Jego twórca nie ukrywa, że inspiracją była maszyna do gumy do żucia. W Polsce tego typu urządzenie zadebiutowało 20 lat później. Przez te ostatnie trzydzieści lat bankomaty stały się naturalnym elementem naszej rzeczywistości. Korzystamy z nich chętnie i często. Wygoda i szybkość robią swoje.
Ale parę lat temu w tym oczywistym mechanizmie coś się zacięło. Co gorsza, do zmniejszającej się liczby bankomatów dołączyli sami Polacy, którzy zaczęli po prostu z nich korzystać rzadziej. Dane z poszczególnych kwartałów nie kłamią. Tak jak te właśnie podane przez NBP. Wedle nich pierwszy kwartał 2018 r. był już kolejnym, w którym wysokość wypłat z bankomatów spadła. I tak jest od roku. Po pierwszych trzech miesiącach 2018 r. Polacy w sumie wypłacili 158,3 mln zł. To najgorszy wynik od 10 lat.
Jesteśmy rzadziej, ale wypłacamy więcej.
W ciągu roku w Polsce ubyło ponad 500 bankomatów. Błędem byłoby jednak kojarzenie tych wyników wyłącznie z miłością Polaków do płatności bezgotówkowych. Jak najbardziej miało to wpływ. Ale czy decydujący? Wychodzi bowiem na to, że owszem, przy bankomatach pojawiamy się rzadziej. Jednocześnie jednak jednorazowo wypłacamy wyższe kwoty.
Tylko trzy lata potrzebowali Polacy, żeby średnią wypłat wywindować z 400 do 500 zł. To zaś oznacza, że chyba nie do końca obraziliśmy się na maszyny wypłacające i wpłacające pieniądze. Jeśli już, to na zasady, jakie tymi czynnościami zaczęły rządzić w naszym kraju.
Bankomaty ofiarą polityki samych banków.
Parę lat temu banki w Polsce postanowiły wprowadzać systematycznie sporą zmianę. Tym razem mało korzystną dla klientów. Chodziło o prowizję z jednorazowych wypłat z bankomatów. Niektóre prowadziły w tym względzie prawidłową politykę informacyjną i ostrzegały z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Ale fakt pozostawał faktem: wypłaty z bankomatów stały się po prostu mało korzystne. I już nie takie szybkie, gdy szukając bankomatu „swojego” banku (gdzie ciągle niektórzy mogą liczyć na zerową prowizję) trzeba było przejechać pół miasta, albo zawitać do sąsiedniego.
Czy to był krok w dobrym kierunku? Banki muszą same sobie odpowiedzieć na to pytanie. Chcieli zarabiać na jak najczęstszych wypłatach. W odpowiedzi Polacy zaczęli odwiedzać bankomaty rzadziej, a żeby prowizja była jak najmniej odczuwalna – wypłacać z nich większe kwoty.
Kolejny krok też może być zły?
Trudno dzisiaj jednoznacznie stwierdzić, że dane NBP – jednoznaczne od co najmniej roku – zachęcą banki do zmiany taktyki. Trzeba chyba bardziej trzymać kciuki, żeby jeszcze bardziej nie poszły w zaparte. Coraz częściej słyszy się wszak o tzw. opłatach surcharge – dodatkowej prowizji w obrocie bezgotówkowym.
Na taką odpowiedź względem aplikacji Revolut i Curve, które dają do dyspozycji użytkownika wielowalutowy portfel i możliwość oszczędzania na kosztach przewalutowania., zdecydował się nie tak dawno Euronet. W jednym przypadku wypłata 50 zł kosztowała 63 zł.
Banki szukają pieniędzy i obszarów, gdzie mogą pojawić się dla nich zyski. To zrozumiałe. Tylko jeżeli przyjęta taktyka przynosi odwrotne do zamierzonych skutki, to chyba lepiej coś zmodyfikować, a nie iść dalej do przodu. Wbrew wszystkiemu i wszystkim.
Bankomatowe prowizje nie okazały się dobrym rozwiązaniem. Podobnie będzie, jak banki zlikwidują abstrakcyjnymi opłatami oszczędności przy okazji przewalutowania.