Latający internet Marka Zuckerberga jednak nie wystartuje. Z pomocą nadlatuje Airbus
Jeszcze w zeszłym roku Facebook testował swoje latające drony, które miały dostarczyć internet wszędzie tam, gdzie linie naziemne byłyby po prostu nieopłacalne. Najwyraźniej jednak nawet giganci mają skończony budżet, albo po prostu zmieniają im się plany...
W informacji prasowej możemy przeczytać, że Facebook wstrzymuje projekt Aquila. Przynajmniej w swojej dotychczasowej formie. Oficjalnyn powodem tej decyzji jest fakt, że nad podobnymi rozwiązaniami pracują firmy z branży lotniczej, a więc dysponujące o wiele większym doświadczeniem w budowie pojazdów latających. Facebook ma nadzieję, że w przyszłości uda mu się nawiązać współpracę z jedną z takich firm.
W projekt Aquila zaangażuje się Airbus.
W komunikacie pada nazwa Airbus, z którym Facebook rozpoczął współpracę w 2017 r. Latające internetowe drony Facebooka nas nie ominą. Po prostu ich produkcją zajmie się ktoś bardziej doświadczony.
Facebook z kolei dostarczy moduł łączności HAPS (ang. high altitude platform station), który w aktualnej fazie eksperymentalnej zapewnia maksymalną przepustowość na poziomie 40 Gbps w obie strony jednocześnie. Gigant społecznościowy chwali się, że taki wynik udało się uzyskać na urządzeniu oddalonym o 7 km od modułu HAPS, zamontowanym na samolocie Cessna.
Internet z powietrza dostępny będzie nie wcześniej, niż w 2019 r.
W przyszłym roku Facebook planuje bowiem postarać się o większy zakres częstotliwości dla HAPS-a. Firma zaprezentuje swój szczegółowy plan podczas konferencji World Radio Conference w 2019 r.
Nie jest to taka prosta sprawa. Oprócz zarezerwowania sobie częstotliwości internetowej, wprowadzenie całego planu w życie wymaga też zmian w międzynarodowym prawie lotniczym.
Jak to będzie działać w praktyce? Cóż - nie wiadomo. Facebook ubolewa nad faktem, że na naszej planecie 4 mld ludzi nadal nie ma dostępu do internetu. Oznacza to, że nie mogą korzystać z Facebooka, a to z kolei oznacza, że największy portal społecznościowy na świecie zarabia mniej, niż mógłby, gdyby można zalogować się do niego z każdego miejsca na Ziemi.
Co prawda idea nieba zasłanego latającymi routerami nadal wydaje mi się trochę niedorzeczna, ale z drugiej strony - 15 lat temu większość ludzi zamieszkałych w Polsce powiedziałaby to samo o dostępie do internetu przez telefon. Ciekawi mnie tylko, jak HAPS radzi sobie w trudniejszych warunkach pogodowych...