Drugi lot Aquili - latającego rutera Facebooka - tym razem nie skończył się katastrofą
Aquila – ogromny, latający dron Facebooka odbył swój drugi lot. Tym razem obyło się bez katastrofy podczas lądowania.
W przyszłości Facebook chce, żeby flota takich latających dronów dostarczała internet wszędzie tam, gdzie jest on trudno dostępny, albo nie ma go wcale. W takich miejscach żyje dzisiaj ok. 1,6 mld ludzi. Część z nich zapewne chciałaby korzystać z Facebooka. Ale przyjrzyjmy się samej Aquili
Piórkowa waga przy rozmiarach Boeinga 737
https://www.facebook.com/facebook/videos/10154835146021729/
No dobra, z tym Boeingiem trochę przesadziłem. Aquila ma większy rozstaw skrzydeł niż 737, co i tak jest ogromnym osiągnięciem biorąc pod uwagę fakt, że waży ok. 450 kg.
Zasilanie energią słoneczną
Po osiągnięciu odpowiedniego pułapu, Aquila potrzebuje do lotu ok. 5000 W. Niektóre klimatyzatory mają większą moc. Wynik ten zapewne zmieni się jeszcze kilka razy. Podczas pierwszego lotu, który zakończył się katastrofą, Aquila potrzebowała zaledwie 2000 W.
W przyszłości drony Facebooka polegać będą na energii słonecznej. Pierwsze dwa loty odbyły się jednak z wykorzystaniem naładowanych na ziemi akumulatorów.
Loty w żółwim tempie
Aquila nie może być za szybka. Dron ten powstał w końcu po to, żeby unosić się mniej więcej w jednym miejscu i dostarczać do niego bezprzewodowy internet. Przy tak dużej rozpiętości skrzydeł dron potrafi latać z prędkością 40 km/h. Lecąc pod wiatr potrafi latać jeszcze wolniej (20 km/h). Prędkość optymalna to ok. 130 km/h.
Start i lądowanie: to skomplikowane
Chociażby dlatego, że dron Facebooka nie ma żadnego podwozia. Podczas startu dron montowany jest na specjalnym wózku, który rozpędzany jest do prędkości pozwalającej na start maszyny. Kiedy autopilot wykryje, że została ona osiągnięta, taśmy którymi Aquila przymocowana jest do wózka zrywane są przy pomocy ładunków pirotechnicznych i maszyna zaczyna wznosić się w powietrze.
Lądowanie odbywa się w typowym dla szybowców stylu. No, przynajmniej powinno się tak odbywać. Za pierwszym razem bowiem, Aquila rozbiła się podczas tego manewru. Po przeprowadzonym śledztwie, inżynierom udało się usunąć błędy konstrukcyjne, które do tego doprowadziły. Ostatni lot odbył się już bez żadnych usterek.
Aquila i zasięg internetu
Aquila to w końcu latający, bezprzewodowy ruter. Po osiągnięciu optymalnej wysokości lotu (od 18 do 27 km), drony Facebooka mają być w stanie udostępniać internet w promieniu 100 km. Oczywiście liczby te nie są stałe. Dużo zależeć będzie m.in. od pogody.
Kilka miesięcy bez lądowania
Docelowo drony Facebooka mają pozostawać w powietrzu przez ok. 90 dni. Minie jeszcze trochę czasu zanim to nastąpi. Na razie, loty testowe trwały po kilka godzin.
Niepełna autonomia
Drona przez większość czasu można zostawić samemu sobie. Moduł autopilota poradzi sobie z większością problemów. Facebookowa flota nadal wymagać będzie jednak ludzkiego nadzoru. Ktoś w końcu musi monitorować ich parametry i decydować o tym, nad jakim konkretnie obszarem mają się unosić. Ludzka kontrola lotu potrzebna jest również podczas lądowania maszyny.
Powietrzna flota internetowa to genialny pomysł, który na pewno przyda się w miejscach, w których do dzisiaj trudno o połączenie z siecią. Pytanie tylko na jakich zasadach Facebook chce udostępniać swoje latające rutery.
Facebook nie raczył jak na razie podzielić się jakimikolwiek informacjami na ten temat.