Znalazłem idealnego Battlefronta 2. Jest z 2005 r. i nie zagrasz w niego na PS4
W EA Star Wars: Battlefront II gra się przyjemniej niż podczas premiery, lecz w świadomości fanów Gwiezdnych wojen to Battlefront 2 z 2005 roku jest najlepszą sieciową produkcją kosmicznego uniwersum. Teraz tytuł na PC, PS2 i pierwszego Xboksa uruchomiłem w 4K, nie płacąc za niego ani złotówki.
Na rynku konsol wsteczna kompatybilność nie jest tak ważna jak katalog produkcji na wyłączność. Jednak gdy zobaczyłem, że Star Wars: Battlefront, Star Wars: Battlefront II oraz Star Wars: Jedi Outlast - Jedi Academy trafiają do katalogu wstecznej kompatybilności dla Xboksa One, od razu pognałem do piwnicy. Wyciągnąłem zakurzony karton, otworzyłem go i proszę. BF2 - jedna z niewielu gier na pierwszego Xboksa, jaką wciąż posiadam - znajdowała się w pudełku.
Gdy wkładałem 13-letnią płytę do napędu Xboksa One, nie dawałem sobie wielkich szans na powodzenie.
Ku mojemu zaskoczeniu, konsola przemieliła płytę, a następnie cyfrowa gra Star Wars: Battlefront 2 została przypisana do mojego konta Microsoft. Coś niesamowitego! Optyczny nośnik sprzed czasów powszechnego dostępu do Internetu zadziałał z nową konsolą, którą od premiery pierwszego Xboksa dzieli aż szesnaście lat. Mimo tego, Microsoft powiązał te dwa światy w jeden spójny ekosystem, a do pamięci konsoli już pobierała się kultowa produkcja.
Oczywiście o selektywnej wstecznej kompatybilności konsoli Xbox One z modelami Xbox 360 oraz Xbox wiedziałem od dłuższego czasu. Jednak czym innym jest być świadom możliwości sprzętu, czym innym samemu przeskoczyć 13 lat technologicznej historii, wkładając starą i zakurzoną płytę z czasów późnego dzieciństwa do napędu współczesnej konsoli. To w pewien sposób magiczne i rozczulające doświadczenie. Fakt, że mechanizm zadziałał tak płynnie i bezproblemowo jest godny największej pochwały.
Star Wars: Battlefront 2 na Xbox One X to coś więcej niż tylko prosta emulacja gry wideo sprzed lat.
Produkcja została dopasowana do współczesnych proporcji ekranu, doskonale wyglądając na nowoczesnym telewizorze. Zero czarnych pasków. Gdyby tego było mało, emulator upscaluje Star Wars: Battlefront 2 do jakości 4K. Różnica jest zauważalna gołym okiem. Konsolowy Battlefront 2 jeszcze nigdy, absolutnie nigdy nie był tak ostry oraz tak wyrazisty. Oczywiście emulowany format to nie to samo co natywne 4K we współczesnych grach dla XOX, ale efekt i tak robi naprawdę pozytywne wrażenie.
Areny w Star Wars: Battlefront 2 ładują się nieporównywalnie szybciej niż na pierwszym Xboksie. Gdyby tego było mało, produkcja wykorzystuje system Play-Link. Dzięki niemu można rozegrać konsolowe LAN Party z Battlefrontem na rozmaitych platformach Microsoftu. Kumpel grający na Xboksie, drugi na Xboksie 360, a trzeci na Xboksie One spotkają się na jednym lokalnym serwerze. Coś niesamowitego. Do tego dochodzi kanapowa kooperacja do czterech graczy przed jednym podzielonym ekranem.
Niestety, strzelaninie dla 64 graczy jednocześnie brakuje najważniejszego elementu…
Chodzi oczywiście o sieciową rozgrywkę, która nie jest wspierana. Na konsolach tryb multiplayer w Star Wars: Battlefront 2 jest wyłączony, co stanowi gigantyczną wadę produkcji. Jestem przekonany, że istnieje masa graczy, którzy chętnie pozostawiliby EA Star Wars: Battlefront II na rzecz kultowej produkcji z 2005 roku. Oczywiście w ten sposób sabotowano by własny produkt. Pewnie dlatego Disney - oficjalny dystrybutor Star Wars: Battlefront 2 - nie zapewnił sieciowego wsparcia dla Xboksa One.
Co ciekawe, rozgrywka multiplayer w Star Wars: Battlefront 2 jest możliwa na komputerach osobistych. Kupując sieciową strzelaninę z platformy GOG.com gracz dostaje edycję kompatybilną z prywatnymi serwerami założonymi przez użytkowników. Multiplayer w tej grze został ponownie otworzony w 2017 roku i działa po dziś dzień. Jeżeli więc chcielibyście wrócić do kosmicznej strzelaniny razem z grupą internetowych znajomych, GOG.com będzie ku temu odpowiednim miejscem. Niestety, Xbox już nie.
Nie cierpię banalnych frazesów w stylu „dawniej to były gry“, ale…
No nie mogę się oderwać od tego Battlefronta z pierwszego Xboksa. Nawet walka z botami jest przyjemna. Do tego relatywnie wymagająca, ponieważ na średnim poziomie trudności gracz musi ciągnąć całą stronę konfliktu ku wygranej. Towarzysze broni są jak dzieci we mgle, w przeciwieństwie do bardziej agresywnych i lepiej skoordynowanych oddziałów przeciwnika. Gracz musi się nieźle nabiegać, aby przejąć wszystkie punkty ma mapie mieszczącej 64 jednostki piechoty.
Star Wars: Battlefront 2 z 2005 roku jest mniej złożony, pozbawiony pięknych modeli postaci oraz wiarygodnych animacji, a i tak strzela mi się tutaj lepiej niż w najnowszej grze od EA. Wszystko rozbija się o tę mityczną grywalność, której w produkcji sprzed ponad dekady jest aż nadto. Strzelanie daje wielką frajdę. Tytuł ewidentnie ma coś pod triggerem, przez co pociąganie za spust to przyjemność sama w sobie. Trochę jak w Destiny, gdzie mechanizm ostrzału przy użyciu kontrolera dopracowano do perfekcji.
Zdaje się, że znalazłem swojego Battlefronta. Oczywiście nowej produkcji od DICE również będę dawał szansę z każdą kolejną wielką aktualizacją. Jednak już po kilkunastu minutach z grą we wstecznej kompatybilności dla Xboksa wiedziałem, kto zdobył moje serce. Star Wars: Battlefront 2 z 2005 roku może być brzydszy, bardziej chaotyczny i pozbawiony trybów wieloosobowych, ale i tak bawię się przy nim rewelacyjnie. Lepiej, niż przy produkcji EA.