Ten profesjonalny monitor może wszystko. BenQ SW320 - recenzja
Powiem wprost – jeśli zajmujesz się grafiką, fotografią, wideo, designem, czy inną pracą wymagającą dobrego odwzorowania barw i szukasz monitora 4K, nie szukaj dalej. Idź do sklepu po BenQ SW320.
Monitory do zastosowań profesjonalnych to trudny temat. Podczas gdy treści konsumujemy w rozdzielczości 4K, większość profesjonalnych ekranów utknęła w czasach dominacji rozdzielczości Full HD. Owszem, zdarzają się pro-rozwiązania z matrycą o wysokiej rozdzielczości, ale tutaj mamy do wyboru albo QHD albo kosmicznie drogie konstrukcje o rozdzielczości 4K, których cena nierzadko przekracza 20 tys. zł.
Do tego dochodzi jeszcze kwestia konkretnych przestrzeni barwnych. Znakomita większość monitorów obsługuje tylko tzw. wąski gamut kolorów, czyli przestrzeń sRGB, w obrębie której poruszamy się w sieci. Jeśli jednak ktoś zajmuje się przygotowaniem materiałów do druku lub profesjonalną fotografią czy wideografią, sRGB to za mało – potrzeba przestrzeni barwnych Adobe RGB czy DCI-P3 (w przypadku filmu).
Osoby znające temat choć odrobinkę zdają sobie sprawę, że znalezienie monitora...
- o rozdzielczości 4K
- z pokryciem palety barw Adobe RGB i DCI-P3
- obsługującego HDR 10
- kosztującego mniej niż 10 tys. zł.
...to wyzwanie niemal niewykonalne. Szybki filtr w dowolnym sklepie i… pojawiają się dwa modele. Znakomity, ale malutki (23,8” przekątnej) i kosztujący blisko 10 tys. zł EIZO CG248 i bohater tego materiału – BenQ SW320, kosztujący raptem 6500 zł, któremu specyfikacją bliżej do najdroższego w ofercie EIZO modelu CG318-4K, niż konkurencyjnych monitorów w podobnej cenie.
Co potrafi BenQ SW320?
Aż chciałoby się powiedzieć – wszystko! Profesjonalny monitor od BenQ może pracować w przestrzeni barw sRGB, Adobe RGB, DCI-P3, Rec. 709...
...do tego obsługuje HDR 10, ma wbudowany profil do programów CAD oraz dwa miejsca na kalibrację indywidualną. Wszystko to wyświetlane na przepięknej, 14-bitowej matrycy IPS LCD o przekątnej 31,5” i rozdzielczości 4K UHD, czyli 3840 x 2160 pikseli.
Monitor przyjeżdża do użytkownika fabrycznie skalibrowany, a indywidualny raport kalibracji wskazuje parametr Delty Delty <E około 1 dla wszystkich kolorów. Innymi słowy – jest znakomicie, choć oczywiście zalecam kalibrację monitora w pomieszczeniu, gdzie będziemy pracować.
BenQ SW320 stoi na ciężkiej, solidnej podstawie, a cała konstrukcja ma aż 20 kg masy. Monitor możemy wygodnie podnosić, opuszczać, a nawet obracać o 90 stopni.
Co raczej niespotykane w tej cenie, BenQ dodaje w zestawie metalowy kaptur do osłony ekranu przed niepożądanymi zafarbami; możemy go używać zarówno w pionowym, jak i poziomym ustawieniu monitora.
W kapturze jest też zamykana szczelina, przez którą wprowadzimy kalibrator obrazu.
Obok standardowych trybów wyświetlania PiP i PbP (obraz w obrazie/obok obrazu) SW320 oferuje też ciekawą funkcję gamut-duo: możemy doń podłączyć dwa źródła obrazu i każde z nich wyświetlać z zastosowaniem innej przestrzeni barwnej. Wbrew pozorom to bardzo użyteczna opcja, gdy chcemy porównać ze sobą materiał źródłowy lub dwa różne obrazki. Podobny efekt można oczywiście uzyskać poprzez soft-proofing w programie do obróbki, ale gamut-duo pozwala na bardziej wyraziste porównanie dwóch przykładów.
A skoro mowa o podłączaniu rzeczy do BenQ SW320, to możemy wpiąć do niego całkiem sporo. Jeśli chodzi o źródła obrazu, mamy do dyspozycji porty Display Port, HDMI 2.0 oraz mDP. Osobiście zabrakło mi jeszcze jednego złącza HDMI, ale generalnie nie ma na co narzekać. Dodatkowo z tyłu obudowy znajdziemy też port microUSB do dedykowanego sterownika ustawień obrazu (o czym za chwilę), port USB i wyjście audio.
Na tym jednak nie koniec. BenQ SW320 na lewej krawędzi oferuje też dwa gniazda USB 3.0 oraz czytnik kart SD. To jednocześnie zaleta i wada – zaleta, bo oczywiście miło jest dostać taki bonus, ale wada, bo czytnik kart umieszczony jest w bardzo nieergonomicznym miejscu.
Widać jak na dłoni, że w zamian za mniej niż 6500 zł dostajemy naprawdę, naprawdę sporo. Ale jak to się przekłada na rzeczywiste użytkowanie?
BenQ SW320 na co dzień
Testowałem ten monitor ponad miesiąc i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że to najlepszy monitor, jaki kiedykolwiek postawiłem na biurku.
Jakość obrazka jest fantastyczna. Czy to w zwykłym użytkowaniu, czy to podczas pracy z kolorem, BenQ SW320 zachwyca wiernym odwzorowaniem barw, dobrym kontrastem (1000:1) i ogromem przestrzeni roboczej.
Przyznaję, że do tego ogromu trzeba się przyzwyczaić. BenQ SW320 jest monstrualny. Ma aż 75 cm szerokości i zajmuje na biurku mnóstwo miejsca. Ze względu na swoje gabaryty wymusza też odpowiednią odległość – decydując się na taki monitor musimy się upewnić, że dysponujemy należycie szerokim i głębokim biurkiem, lub… się w takowe zaopatrzyć. Inaczej korzystanie z tak wielkiego monitora będzie udręką.
Zakładając jednak, że mamy na biurku dość miejsca i siedzimy w takiej odległości, by obejmować wzrokiem cały obszar roboczy, wrażenia z pracy są wspaniałe. Kto raz spróbował rozdzielczości 4K ten nigdy nie wróci do Full HD. A kto raz się przekonał do 31,5-calowego panelu, temu trudno będzie wrócić do czegokolwiek mniejszego.
Na co dzień pracuję na wielu oknach i kilku wirtualnych pulpitach. Przy tak wielkiej przestrzeni roboczej mogę sobie swobodnie przypiąć cztery aplikacje w cztery rogi ekranu i korzystać wygodnie z każdej z nich.
Przy skalowaniu interfejsu ustawionym na 150 proc. wszystkie elementy systemu są odpowiedniej wielkości, tekst jest ostry jak żyleta. Tak jak na monitorze Full HD można liczyć piksele, tak tutaj pikseli nie widać.
Wysoka rozdzielczość przydaje się też w programach profesjonalnych, jak Lightroom, Photoshop, Premiere czy DaVinci Resolve. Przy 31,5” i rozdzielczości 4K dostajemy mnóstwo miejsca, by zmieścić obok siebie nie tylko treść, nad którą pracujemy, ale też wszystkie niezbędne paski narzędzi.
Ba, nawet w Wordzie przy powiększeniu 97 proc. odczujemy korzyści z posiadania tak ogromnej przestrzeni roboczej, mogąc jednocześnie obok siebie ułożyć 3 strony 1:1 odpowiadające wielkości kartki A4.
Monitor graficzny… dla gracza? Czemu nie!
Większość monitorów graficznych cechuje się bardzo wolnym czasem reakcji, wynoszącym nierzadko więcej niż 20 ms – czyli raczej nieakceptowalnym w pecetowym gamingu. BenQ SW320 wyróżnia się tutaj oferując czas reakcji na poziomie 5 ms.
W efekcie nie czułem najmniejszego kompromisu używając tego monitora także do rozrywki. Owszem, częstotliwość odświeżania to „tylko” 60 Hz, więc hardcore’ów ten monitor nie zadowoli, ale do okazjonalnego grania spisze się doskonale, nie smużąc i zapewniając piękny obrazek.
Ogromnie żałuję, że nie miałem okazji podłączyć do monitora Xboxa One X ze wsparciem dla HDR i 4K, by się przekonać, jak wyglądają gry dostosowane do HDR 10. Sprawdziłem za to kilka seriali Netfliksa w tym trybie i efekty były powalające.
No dobra, gdzie jest haczyk?
Jeśli sądzisz, że to wszystko brzmi zbyt pięknie, by mogło być prawdziwe – nie dziwię się absolutnie. Sam przez cały czas trwania testów zastanawiałem się, gdzie tkwi haczyk. Gdzie leży kompromis, który pozwolił BenQ ściąć cenę do 1/3 ceny porównywalnego EIZO?
I znalazłem kilka kwestii, które tłumaczą niską cenę SW320 . To tym samym – nieliczne, ale jednak – wady tego monitora:
- Brak wbudowanego kalibratora – monitory EIZO mają wbudowany kalibrator, który sam wysuwa się z obudowy i dba o utrzymanie kalibracji obrazu. W BenQ tego nie uświadczymy, a do tego dedykowane oprogramowanie do kalibracji jest znacznie uboższe niż EIZO ColorNavigator.
- Brak sensownego systemu zarządzania kablami - przez co po podłączeniu wszystkiego, co się da, do SW320 robi nam się z tyłu obudowy mały bałagan.
- Menu rodem z 1995 roku – interfejs graficzny służący do obsługi monitora jest funkcjonalny, ale to by było na tyle. Nie jest ani tak czytelny ani tak użyteczny jak interfejs EIZO. Jako remedium dostajemy w zestawie przełącznik do szybkiej zmiany ustawień.
- Równomierność podświetlenia nie jest idealna – to chyba największa skaza tego monitora i też główny powód, dla którego profesjonalne studia sięgną raczej po horrendalnie drogie monitory EIZO czy NEC. BenQ SW320, według pomiarów laboratoryjnych, wykazuje ok 10-12 proc. odchyły w luminacji. Gołym okiem widać minimalną nierówność podświetlenia w rogach ekranu. Absolutnie nie jest to dyskwalifikacja, ale znacząca różnica względem droższych konkurentów.
- Praca w perspektywie czasu jest wielką niewiadomą – profesjonalista decydujący się na EIZO czy NEC-a ma gwarancję, że monitor może pracować 24/7 bez szkód dla matrycy. To konstrukcje zaprojektowane do ciągłej pracy z utrzymaniem równomiernego podświetlenia i wiernych kolorów. Nie jestem w stanie ocenić, jak BenQ SW320 będzie wyglądał i działał po kilku latach ciągłego użytku, choć – oczywiście – może się okazać, że moje obawy są kompletnie bezzasadne. Na tym jednak polega problem: pewności nie mamy i pozostaje się przekonać na własnej skórze.
Te minusy przestają mieć znaczenie, gdy przypomnimy sobie o cenie BenQ SW320.
Czy brak wbudowanego kalibratora jest aż tak wielkim problemem? Nie – wystarczy kupić sobie jakiegoś X-Rite’a i przykładać go do ekranu za każdym razem, gdy monitor wyświetli komunikat o konieczności kalibracji.
Czy archaiczny wygląd menu w czymkolwiek przeszkadza? Nie – co najwyżej zaburza ogłólne poczucie estetyki wzbudzane przez klasyczną, profesjonalną obudowę monitora.
Czy brak systemu zarządzania kablami jest nie do przeskoczenia? Nie - chyba że ktoś cierpi na srogą nerwicę natręctw.
Czy minimalne odchyły w równomierności podświetlenia przekreślają ten monitor? Nie – dla większości osób będą one niezauważalne i w pełni akceptowalne. Rozumiem jednak, jeśli ta kwestia zniechęci profesjonalne studia graficzne, filmowe czy retuszerów, w których pracy niezbędna jest idealna luminacja.
Najbardziej martwi zachowanie monitora w perspektywie czasu, ale tutaj znowuż… patrząc na to, ile oszczędzamy decydując się na taki monitor, nie demonizowałbym tego przesadnie.
BenQ SW320 to fantastyczny monitor, który spisze się w większości zastosowań profesjonalnych. Kosztując przy tym znacznie mniej od konkurencji.
I choć nie jest to konstrukcja pozbawiona wad, to bledną one w zestawieniu ze stosunkiem ceny do jakości tego sprzętu.