Dziennikarstwo śledcze po rewolucji medialnej. Tomasz Sekielski ląduje obok youtuberów na Patronite
PiS dokonał nie tylko „rewolucji” w polskim sądownictwie, ale w interesujący sposób zmienił kształt polskiego rynku medialnego. Nie chodzi tu zresztą o czystki w TVP, ale i m.in. rozłożenie budżetów reklamowych spółek państwowych w mediach.
W związku z powyższym, od paru lat obserwujemy jak w dość ciekawy sposób toczą się kariery bardzo znanych dziennikarzy, którzy przez lata wydawali się niemal nietykalni. Kilku przygarnął np. TVN, ale przecież nie wszystkich - z różnych względów. Część z powodzeniem przeniosła się do internetu, choć mówię tutaj bardziej o wejście w pozycje redaktorów i redaktorów naczelnych portali lub gazet, a nie o telewizjach internetowych.
Telewizje internetowe dużych portali (próbujące swoich sił również w tradycyjnych kablówkach) nie są projektem zbyt udanym, a z punktu widzenia dziennikarskiej kariery mogą sprawiać wrażenie bycia wyrzuconym na aut. Trochę mnie to zresztą nie dziwi.
Telewizja w internecie jest bytem obcym, tak jak nawet dziś bywa wyobcowany internet w telewizji (a prezenterzy programów śniadaniowych, choć zapraszają youtuberów, dalej patrzą na nich przez pryzmat „lokalna atrakcja/kosmita”). Mam wrażenie, że próby robienia klasycznej telewizji do internetu to jest mniej więcej ta ranga, którą w telewizji - jako forma internetu - odgrywa telegazeta.
Patrzę na te kariery, to są przecież wielkie nazwiska, wspaniałe warsztaty, a dziś miotają się i rozpaczliwie próbują odnaleźć w nowej rzeczywistości medialnej, która prawdopodobnie i tak by nadeszła, ale później. Inspiracja polityczna trudne wybory i trudne decyzje przyspieszyła.
Taki na przykład Tomasz Sekielski, którego bardzo lubię, cenię, postanowił swój nowy materiał dziennikarski zrealizować w oparciu o Patronite. Film, potrzeba 100 000 złotych.
Temat prawdę powiedziawszy nieco oklepany, skutecznie znudziły i upowszedniły go Gazeta Wyborcza czy Newsweek, który swego czasu miał cykle okładek z koloratką - problem pedofilii w polskim kościele, „bez cenzury” i „bez nacisków”. Kwota z Patronite to tylko ułamek całego budżetu filmu.
Kilka dni temu udowadniałem na Spider’s Web, że nie jestem dziennikarzem, a w każdym razie, że kompletnie się nim nie czuję. Przez szacunek do mojego wyobrażenia o dziennikarstwie, ale też dlatego, że nie mam zamiaru grać według zasad narzuconych przez ludzi uzależnionych od tego, by przypisywać etykiety.
W tym samym tekście doszedłem do dość ponurego wniosku, że jednym z gatunków dziennikarstwa, który jest dziś niemalże martwy, jest dziennikarstwo śledcze.
Redakcji w Polsce nie stać, by sponsorować tak czasochłonne procesy, a teraz Tomasz Sekielski pomoże nam znaleźć odpowiedź, czy polski czytelnik jest dziennikarstwem śledczym zainteresowany na tyle, by stać się kimś w rodzaju inwestora.