AMD walczy z Intelem jak równy z równym. W kwietniu wypuści odświeżone Ryzeny
Za kilka miesięcy AMD wypuści nową generację procesorów Ryzen wykonanych w 12-nanometrowym procesie technologicznym.
Przez niemal całą ostatnią dekadę na rynku procesorów do PC-tów liczył się tylko jeden gracz – Intel. Konkurencyjne AMD co prawda regularnie wydawało nowe układy, jednak pod względem wydajności oraz energooszczędności znacznie odstawały one od niebieskiej konkurencji.
Wynikało to z faktu, że AMD postawiło na wielowątkowość nieco za wcześnie. Układy Bulldozer i późniejsze w mojej opinii wyprzedzały swoje czasy. Z tego powodu świetnie sprawdzały się w zastosowaniach profesjonalnych, ale bardzo mocno odstawały od procesorów Intel Core w grach, które potrzebowały przede wszystkim małej liczby mocnych rdzeni.
Ten stan rzeczy zmienił się na początku 2017 roku, gdy AMD wypuściło procesory Ryzen. Cechowały się one wydajnością jednego wątku na poziomie układów Intela, ale miały od nich znacznie więcej rdzeni. Dlatego w grach Ryzeny przesadnie nie odstępowały od chipów Intela, a w zastosowaniach profesjonalnych nadal radziły sobie lepiej. W ogólnym rozrachunku były to układy wydajniejsze, bardziej perspektywiczne i bardziej wszechstronne. Nie należy więc dziwić się, że były świetnie oceniane zarówno przez prasę, jak też zwykłych użytkowników.
Oczywiście Intel, gdy tylko poczuł na plecach oddech konkurencji, wydał wydajniejsze procesory wyposażone w większą niż do tej pory liczbę rdzeni. Jednak jestem pewien, że nie doszłoby do tego bez mocnego powrotu AMD na rynek. Tezę tę potwierdzają twarde dane. W latach 2014-2016 wielordzeniowa wydajność procesorów w popularnej półce cenowej 200-249 dol. poprawiała się średnio o 6-10 proc. rok do roku. W 2017 roku z kolei wzrosła aż o… 78 proc. Przypadek? Nie sądzę.
W tym roku AMD chce odświeżyć linię procesorów Ryzen.
Już w kwietniu mają pojawić się układy Ryzen 2000 oparte na usprawnionej architekturze Zen+. Będą one różnić się od swoich poprzedników przede wszystkim zastosowaniem nowocześniejszej technologii produkcji. Litografię 14 nm zastąpi bowiem nieco lepszy proces 12 nm.
AMD zapowiedziało też, że zaplanowane na 2019 rok procesory oparte na architekturze Zen 2 będą wytworzone w jeszcze lepszej litografii 7 nm. Zmiany te powinny przełożyć się na lepszą wydajność energetyczną, od której zależy zarówno wydajność, jak też oszczędność energii.
Na temat osiągów nowych procesorów nie wiadomo praktycznie nic. AMD pochwaliło się wyłącznie nowym procesem technologicznym oraz tym, że nadchodzące układy będą wykorzystywać rozwiązania oszczędzające energię i zwiększające wydajność, takie jak Pure Power, Precision Boost 2 oraz XFR2. Mają też obsługiwać sieć neuronową oraz uczenie maszynowe, dzięki czemu z czasem będą poznawać nawyki użytkownika i dostosują się do nich.
Procesory Ryzen 2000 współpracować z dotychczas dostępnymi płytami głównymi z podstawką AM4. Konieczna będzie jedynie aktualizacja ich BIOS-u. Oszczędni użytkownicy będą mogli zatem złożyć komputer w oparciu o starszą lub używaną płytę główną i tym samym obniżyć koszt całego zestawu.
Z kolei osoby potrzebujące nowej płyty gotowej do działania zaraz po rozpakowaniu, będą musiały szukać modelu z nalepką „AMD Ryzen Desktop 2000 Ready”. Znajdzie się ona zarówno na pudełkach wybranych modeli opartych na starych chipsetach z serii 300, jak też nadchodzących z serii 400.
Ryzeny zostaną wyposażone w zintegrowane chipy graficzne.
Wybrane procesory Ryzen 3 oraz Ryzen 5 będą mieć zintegrowany chip graficzny. Jednym z nich będzie AMD Ryzen 3 2200G, następca obecnego na rynku Ryzena 3 1200. Ma on zostać wyposażony w cztery rdzenie i obsługiwać tyle samo wątków. Jego cena wyniesie 99 dol. Drugi układ z wbudowaną grafiką to Ryzen 5 2400G, który zastąpi Ryzena 5 1400. Ma on mieć cztery rdzenie i obsługiwać osiem wątków, zaś jego cena to 169 dol. Będą to też jedyne Ryzeny 2000 wykonane w starym procesie technologicznym 14 nm. Zastosowanie starszej litografii pozwoliło jednak przyspieszyć ich datę premiery. Trafią one do sklepów nie w kwietniu, ale 12 lutego 2018 roku.
Model z wbudowanymi chipami graficznymi, AMD kieruje przede wszystkim do osób zamierzających składać komputer na raty. Dla użytkowników, którzy nie mogą sobie pozwolić na jednoczesne kupno dobrego procesora i karty graficznej. Zintegrowane GPU o wysokiej wydajności (znacznie wyższej niż w przypadku Intela) ma zapewnić moc wystarczającą do codziennej pracy oraz grania w niskich lub średnich ustawieniach graficznych. Tym samym pozwoli bez większych wyrzeczeń poczekać kilka miesięcy z kupnem mocnej karty graficznej.
AMD zachęca też do podkręcania procesorów Ryzen, ponieważ mają one ogromny potencjał OC. Podkręcenie chipu graficznego z 1240 do 1675 MHz oraz pamięci z 2400 na 3600 MT/s zaowocowało wzrostem wydajności w teście 3DMark Fire Strike aż o 38 proc. A to wszystko przy zastosowaniu fabrycznie dodawanego chłodzenia Wraith Prism. Te wyniki robią wrażenie.
Konkurencja zawsze cieszy.
Postawa AMD na rynku procesorów bardzo mnie cieszy. Z firmy, która przez długi czas nie miała nic do zaoferowania, stała się graczem zmuszającym mocniejszą konkurencję do odświeżenia swojej oferty. Intel przez kilka lat nie miał z kim walczyć i nie zamierzał ścigać się sam ze sobą. W efekcie jego procesory z roku na rok zmieniały się w bardzo niewielkim stopniu, a na rynku panował zastój. Pojawienie się Ryzenów wywołało mocną reakcję Intela, który nagle zdecydował się wydać zauważalnie lepsze układy niż w poprzednich latach.
Tak naprawdę nie obchodzi mnie, który producent będzie miał w ofercie szybsze lub bardziej opłacalne chipy. Najważniejsze jest to, że istnieje jakakolwiek konkurencja, a obie firmy muszą zabiegać o użytkownika. I mam nadzieję, że ten stan rzeczy będzie trwać naprawdę długo. Zyskają na tym wszyscy. Intel i AMD, bo będą wydawać coraz lepsze produkty. Klienci, bo będą mieli większy wybór. I cały rynek, bo jedna firma to za mało, by skutecznie pchać go do przodu.