Źle się dzieje w Snapchacie. Konkurencja od Facebooka całkiem mu odjechała
Wzrost liczby użytkowników zwalnia, spadają ceny reklam, okulary Spectacles zalegają w szufladach użytkowników, a sama aplikacja jest wolna i skomplikowana. Czy to początek końca Snapchata?
Snapchata każdego dnia używa tylko 178 mln ludzi.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to dużo, ale główny konkurent, czyli Instagram Stories, ma ich na koncie prawie dwa razy więcej – 300 mln. Aplikacja Facebooka może się pochwalić także o wiele szybszym wzrostem, podczas gdy ze Snapchata w ciągu ostatnich trzech miesięcy zaczęło regularnie korzystać tylko 4,5 mln nowych użytkowników. W przypadku Instagram Stories liczba ta jest 11-krotnie większa.
Instagram Stories deklasuje Snapchata.
To nie jedyne kłopoty 27-letniego CEO, Evana Spiegela. Niedawno jego aplikacja przeszła na zupełnie nowy model reklamowy. Wcześniej reklamy sprzedawali sprzedawcy, którzy sami umawiali się z dużymi reklamodawcami na konkretne kreacje. Teraz Snapchat działa w programmaticu, więc reklamodawcy mogą sami wyklikać pożądane placementy (konkretne miejsca pojawiania się reklam).
Snapchat może też odpowiednio targetować reklamy, a więc dopasowywać je do wieku, płci czy lokalizacji użytkowników. Na papierze wygląda to świetnie, ale dane pokazują, że przejście na programmatic pociągnęło za sobą 60-procentowy spadek w taryfie opłacanej przez reklamodawców (CPM rok do roku).
Mniej użytkowników = mniej pieniędzy?
Zmniejszenie kosztu reklamy na Snapchacie nie doprowadziło jednak do spadku przychodów, bo coraz więcej firm chce się w aplikacji reklamować (nic dziwnego, skoro to coraz tańsze). Przychody wyniosły więc 207,9 mln dol., czyli o 62 proc. więcej niż rok temu. Analitycy spodziewali się jednak przychodów na poziomie 235,5 mln dol.
I to podsumowuje chyba największy problem Snapchata. Aplikacja rozwija się, zarabia coraz więcej, dodaje nowych użytkowników, ale to wciąż zdecydowanie zbyt wolno, aby nawiązać walkę z imperium Facebooka.
Początkowa moda na Snapchata powoli ustępuje chłodnemu spojrzeniu, z którym inwestorzy patrzą na wskaźniki finansowe. Aplikacja przed kilkoma miesiącami miała giełdowe wejście w stylu smoka, a jej akcje wyceniono na 17 dol. Dziś można je kupić za 12,55 dol.
Co na to Snapchat?
Spiegel i spółka nie chowają głowy w piasek i przyznają, że statystyki nie są takie, jakie chcieliby widzieć. Kto ponosi za to winę? Sama aplikacja, która ma być zbyt trudna. Właśnie dlatego jest ona popularna tylko wśród digital natives, czyli najmłodszych użytkowników. Dla starszych kolejne ekrany i gesty są zbyt skomplikowane.
Spiegel zapowiada więc redesign aplikacji. W przyszłości ma ona być nie tylko łatwiejsza w obsłudze, ale również pozwolić na łatwiejsze odkrywanie treści z różnych platform. Szef Snapchata podkreślił, że newsfeed Facebooka ogranicza ilość treści, jaką otrzymuje nowy użytkownik – newsfeed od Snapchata ma być pozbawiony tej niedogodności.
Konkurencja odjechała Snapchatowi.
Tonący brzytwy się chwyta, a Snapchat ostatkiem sił utrzymuje się na powierzchni. Nie wyszło im z okularami, które miały być krzykiem mody, ale używa ich tylko połowa kupców. To smutne, ale wydaje się, że konkurencja spod znaku Facebooka jest już zbyt daleko, aby ją dogonić.