Nowości w Apple Watchu nie przekonają nikogo do inteligentnych zegarków. WatchOS 4 to żart
Nie zobaczyliśmy nowego Apple Watcha. Na tę premierę przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Zobaczyliśmy za to nowości w systemie operacyjnym na zegarek Apple, watchOS 4.
I… no cóż. Jeśli dotąd uważałeś smartwatche za zbyteczne, nie zmienisz zdania.
Nie tego się spodziewałem. Tak mogę podsumować nowości na Apple Watcha. WWDC 2017 kolejny raz pokazuje, że nawet u Apple ta kategoria produktów rozwija się boleśnie powoli.
WatchOS 4 – co nowego?
Zmiana w WatchOS 4, którą użytkownicy zobaczą od razu, to… nowe tarcze. Najważniejsza z nich oparta jest o Siri i przypomina ekran widgetów w iOS. Nowa tarcza potrafi pokazywać informacje kontekstowe, zależnie od lokalizacji i pory dnia.
Na przykład rano zobaczymy, czy musimy wyjechać wcześniej, by nie spóźnić się do pracy, a w ciągu dnia tarcza automatycznie podpowie najważniejsze informacje i zasugeruje aplikacje. Brzmi znajomo? Powinno. Od lat to samo potrafi Google Now. Teraz jednak użytkownicy Apple będą mieli tę samą, kontekstową inteligencję na nadgarstku.
O ile ta tarcza jest całkiem użyteczna, tak kolejne już… nie bardzo. Do Myszki Miki dołączyły trzy nowe postaci – Woody, Jessie oraz Buzz z Toy Story.
Pojawiła się także dynamiczna tarcza „kalejdoskop”, która będzie zmieniać kształty i kolory na przestrzeni całego dnia.
Jeśli myślisz, że WatchOS 4 pozbawiony jest fajerwerków, mylisz się. Dosłownie!
Apple wprowadza do swojego zegarka… fajerwerki. Kiedy zapełnisz jedno z kółek aktywności, celebrować je będzie animacja z fajerwerkami. Im większe osiągnięcie, tym większe fajerwerki.
Z mniej bezużytecznych rzeczy – fani fitnessu będą zadowoleni ze zmian w aplikacji treningowej. Do dotychczasowych programów dołączył też program pływania w basenie, z automatycznym rozpoznawaniem kolejnych długości, a także program treningu interwałowego. WatchOS 4 wprowadza również możliwość szybkiego przełączania się między różnymi rodzajami ćwiczeń, dodając je w trakcie treningu.
Trzymając się tematu treningu – osoby ćwiczące z Apple Watchem i słuchawkami AirPods będą zadowolone ze ściślejszej integracji zegarka z Apple Music. Watch będzie potrafił teraz sam tworzyć playlisty w oparciu o historię słuchania i nasz gust, oraz automatycznie zapisywać ją na Watchu.
Apple Watch zyska też wraz z WatchOS 4 natywne wsparcie dla urządzeń Bluetooth, więc będzie mógł łączyć się z nimi bez pośrednictwa z iPhone’em.
Mało emocjonujące? To prawda.
Na tym w dodatku koniec istotnych nowości. Pozostałe to czysta kosmetyka. WatchOS 4 ma działać nieco szybciej, nieco płynniej; pojawił się też nowy ekran przełączania między aplikacjami, co teraz odbywa się w pionie.
To z pewnością nie jest aktualizacja, na którą czekali użytkownicy. Żadna z nowości nie jest de facto istotna i nie zmieni niczyjego postrzegania tej kategorii produktów. Apple gra bardzo bezpiecznie, a może… po prostu nie ma pomysłu, co jeszcze może zrobić zegarek w takiej formie, w jakiej istnieje dziś.
Wygląda na to, że na rewolucję wearables musimy jeszcze poczekać. Co najmniej do premiery nowego Apple Watcha.