REKLAMA

Naukowcy kłamią, czyli psychologia naiwnego realizmu

Na profilu facebookowym Karola odbyła się ostatnio dość ożywiona dyskusja na temat jego tekstu o książce Beaty Pawlikowskiej.

Naukowcy kłamią, czyli psychologia naiwnego realizmu
REKLAMA

Dość szybko dyskusja zeszła na tłumaczenie Karolowi, dlaczego warto „samodzielnie myśleć”, ignorować naukę i słuchać Pawlikowskiej. W tym samym czasie, jestem przekonany, Karol myślał zupełnie odwrotnie: dlaczego warto „samodzielnie myśleć”, ignorować Pawlikowską, i słuchać naukowców.

REKLAMA

Jak to się dzieje, że te dwa światopoglądy są tak podobne, tak odległe i z ich starcia nigdy nie wynika nic konkretnego? Przecież oba obozy nawołują do krytycznego i racjonalnego myślenia!

W jednym ze swoich skeczy niezapomniany George Carlin powiedział:

Czy zauważyliście prowadząc samochód, że wszyscy, którzy jadą wolniej od was, to idioci, a wszyscy, którzy jadą szybciej, to wariaci?

Faktycznie! Świat dzieli się na jadących za szybko i nie dość szybko - nikt jakoś nie jedzie dokładnie jak ja - oprócz mnie.

Jak możemy w ogóle powstrzymać cywilizację od upadku, skoro dzielimy się na wariatów i idiotów?!

Badaniem tego subiektywnego spojrzenia na świat, od którego nie możemy się uwolnić, zajmuje się między innymi psychologia społeczna. Jedną z prób wyjaśnienia tego zjawiska jest pojęcie ukute przez profesora Lee Rossa: realizm naiwny (nie należy mylić z pojęciem filozoficznym o tej samej nazwie). Realizm naiwny w sensie psychologii społecznej to tendencja ludzkiego umysłu do wierzenia, w co następuje:

  • Widzę świat wokół mnie obiektywnie.
  • Ludzie, którzy się ze mną nie zgadzają, muszą być źle poinformowani, stronniczy lub nieracjonalni.
  • Jeśli ci, którzy się ze mną nie zgadzają, usłyszą  moje argumenty, i pomyślą racjonalnie, dojdą do tych samych wniosków co ja. W skrócie: myślą inaczej jedynie na wskutek błędu lub złej woli.

Czy coś to wam przypomina? Bo mi przypomina dyskusje w Internecie.

realizm naiwny

Realizm naiwny jest podstawą wielu nieporozumień i swoistej ślepoty na własne błędy logiczne i stronniczego pojmowania świata.

Lee Ross, jak i inni naukowcy, potwierdzili istnienie tego zjawiska eksperymentalnie.

  • Gdy w 1954 roku pokazano to samo nagranie wideo meczu między dwiema uniwersyteckimi drużynami kibicom tych drużyn, każda z grup stwierdziła, że ich drużyna grała lepiej, przeciwnicy byli nieuczciwi, a sędzia niesprawiedliwy.
  • W 1977 roku Lee Ross próbował namówić grupę studentów do chodzenia po kampusie w śmiesznym przebraniu. Blisko połowa się zgodziła, a każdy natychmiast wyrobił sobie zdanie na ten temat: pozostała część studentów była sztywniakami (lub błaznami) i byli według nich w absolutnej mniejszości.
  • Kolejnym przykładem jest eksperyment z lat 80. Uczestnicy eksperymentu, obywatele Palestyny, o poglądach pro-arabskich lub pro-izraelskich, zostali poproszeni o obejrzenie fragmentu dziennika telewizyjnego. Obie grupy zgodnie stwierdzili, że był on stronniczy i przedstawił ich w złym świetle.
  • W 2002 roku Ross ze współpracownikami poprosił o samoocenę każdego ze studentów - uczestników badania. Każdy z nich stwierdził, że jest mniej podatny na bycie stronniczym niż reszta jego kolegów - co jest oczywistym paradoksem.

Przykłady można by mnożyć. Dyskusja pod tekstem Karola pokazuje, że dokładnie te same argumenty podają obie strony dyskusji („obudź się, myśl samodzielnie i racjonalnie”). Każdy też uważa się za myślącego racjonalnie.

REKLAMA

Nauka i kultura daje nam do ręki narzędzia do przełamania tej bariery - wspólne pojęcia i zasady, które po zaakceptowaniu przez obie strony mogą doprowadzić do porozumienia. Trzeba jednak tylko chcieć ich użyć.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA