LG OLED B7V to telewizor, którym powinieneś się zainteresować
Nie, to nie jest najlepszy telewizor na rynku. Nawet LG ma w swojej ofercie jeszcze lepsze. Jednak dalsze usprawnienia dotyczą głównie wzornictwa i konstrukcji. Nie ma nic lepszego, jeśli chodzi o jakość obrazu. No, prawie.
Stali czytelnicy zapewne już kojarzą mój wielki entuzjazm, jeśli chodzi o technologię OLED. Bo choć nie oferuje jeszcze jasności dostępnej w telewizorach LCD, to możliwość podświetlenia każdego piksela z osobna oraz wyświetlania koloru czarnego i osiągania nieskończonego kontrastu wpływa w niesamowity sposób na jakość obrazu. Żaden telewizor LCD nie oferuje tego, co oferuje OLED.
Niestety, telewizory OLED są nadal bardzo drogie. Choć ich ceny i tak znacząco spadły, to nadal są poza zasięgiem finansowym większości z nas. Na dodatek konkurencja na rynku jest znikoma. Wspominałem w tytule i wstępie, że to jeden z nielicznych telewizorów wart rozważenia. Dlaczego?
Ponieważ jedynym producentem matryc OLED w cenach jako-tako rozsądnych jest LG Display. A to oznacza, że do niedawna oferował je w zasadzie tylko LG. Od niedawna dostępna jest alternatywa w postaci Sony Bravia A1E, który już niedługo będę testował. Telewizor z elektroniką Sony i… matrycą od LG. Mam względem niego bardzo duże nadzieje.
Wróćmy jednak do LG OLED B7V
Telewizor ten różni się od droższych w ofercie LG w zasadzie tylko formą. Nie ma zintegrowanego sounbara, nie można go powiesić na ścianie jak obrazek (choć oczywiście można to zrobić za pomocą instalacji VESA). To „low-end” (sic!) w OLED-owej linii LG. Jednak jakość obrazu przez niego oferowana jest identyczna co w najdroższych modelach. To ta sama matryca i ta sama elektronika.
To oznacza wyżej wspomnianą możliwością wyświetlania koloru czarnego zamiast – jak w przypadku LCD – bardzo ciemnego szarego, szerokie kąty widzenia oraz bogatą paletę barwną. Telewizor pracuje w rozdzielczości 4K i obsługuje wszystkie istotne standardy HDR (HDR10, HLG, Technicolor HDR i Dolby Vision). Na dodatek oferuje niedostrzegalny input lag, co docenią gracze i co jest istotnym usprawnieniem względem i tak dobrego pod tym względem zeszłorocznego modelu.
Nowością jest też obsługa standardu Dolby Atmos i całkiem niezłe głośniki. Choć, nie oszukujmy się, nadal to brzmi mizernie w porównaniu nawet do niedrogich kolumn 2.1. Nadal jednak brakuje obsługi dźwięku True HD z płyt Blu-ray UHD.
LG OLED B7V jest cieniutki, śliczniutki i bardzo dobrze wyposażony.
Wyświetlacz jest bardzo cienki i szkoda, że elektronika nie jest tak pięknie w nim upakowana jak w przypadku droższych modeli. Całość umieszczona jest na stabilnym, estetycznym stojaku ze szczotkowanego metalu, który jest przyjazny dla przeróżnych rodzajów stolików.
Jeśli chodzi o złącza, trudno na ich dostępność narzekać. Cztery wejścia HDMI z obsługą HDR i HDCP 2.2 są umieszczone z tyłu z lewej strony. Oprócz tego w telewizorze znajdziemy kartę sieciową 802.1ac z obsługą WiDi i Miracast.
Jakość obrazu w LG OLED B7V jest po prostu olśniewająca. Ale czy są jakieś usprawnienia względem zeszłorocznego modelu?
Innymi słowy, czy jeżeli kupiliśmy już OLED-owy telewizor od LG w zeszłym roku, to czy mamy na co narzekać? I tak, i nie. Bo zeszłoroczny model oferuje fenomenalną jakość. Tegoroczny to kilka mniej istotnych, ale i tak widocznych usprawnień.
B7V lepiej radzi sobie z kolorami „prawie-czarnymi”, przez co te najciemniejsze sceny są jeszcze bardziej szczegółowe. W materiale wysokiej jakości różnice są w zasadzie niezauważalne, ale korzystając z materiałów kompresowanych z usług VoD, faktycznie wygląda to jeszcze lepiej. Jakiekolwiek artefakty obecne wcześniej w skompresowanych materiałach na ekranie w strefach mających wyświetlać bardzo ciemnoszary są już na ekranie nieobecne.
LG OLED B7V ma nieco inaczej nastrojony mechanizm ABL (automatic brightness limiter), który odpowiada za ochronę wyświetlacza. Wyświetlacze OLED z każdym pikselem podświetlanym indywidualnie są podatne na przegrzewanie się, stąd nałożone na nie limity jasności. Innymi słowy, B7V oferuje jaśniejszy obraz od poprzednika. Sam telewizor jest też w zasadzie genialnie skalibrowany już w fabryce.
Całość uzupełnia płynnie działający i wygodny w obsłudze system webOS 3.5, którym zachwycałem się już nieraz.
LG OLED B7V? Zdecydowanie warto!
Jedyną dla niego konkurencją są takie telewizory, jak LG OLED W7 czy dużo ciekawsza do analizy Sony Bravia A1E wykorzystująca matrycę LG, ale własne techniki przetwarzania obrazu przez autorskie algorytmy i własną elektronikę. To wspaniały, wspaniały telewizor, za którym już bardzo tęsknię.
Niestety, ta jakość ma swoją cenę. I to bardzo wysoką. 55-calowa wersja tego telewizora to wydatek 11 tys. zł. 65-calowa to aż 17 tys. zł! To oznacza, niestety, że będę musiał obejść się na razie smakiem. Tak jak, jak zgaduję, większość z was. Jeżeli jednak szukacie czegoś bliskiego perfekcji, to już nie szukajcie. Tegoroczny OLED od Koreańczyków zdecydowanie nie rozczarowuje.