Ożeż ty, ale to było dobre! LG OLEDB6J 4K HDR TV – recenzja Spider’s Web
Prawie każdy producent reklamuje swoje produkty, starając się dotrzeć do jak najszerszej klienteli. LG robić tego nie musi. Jego tegoroczne OLED-y przypominają kto jest królem wysokiej półki telewizorów. Choć cena pozostaje zbyt wysoka.
Na rynku telewizorów znów robi się ciekawie. Po totalnej porażce standardu 3D i nieudolnym wprowadzaniu aplikacji na ekrany telewizorów znów wróciliśmy do skupiania się na jakości obrazu. Najpierw rozdzielczość 4K, później dopełnienie w postaci HDR. Wszyscy znaczący producenci sprzętu, a mam tu na myśli przede wszystkim Sony, LG, Panasonica i Philipsa mają świetne modele w swojej ofercie, a Samsung i jego kwantowa kropka zasługują na osobną, bardzo chwalebną wzmiankę.
LG jednak nad wszystkimi góruje w półce cenowej dla tych, co z pieniędzmi się nie liczą lub są wielkimi entuzjastami. W segmencie telewizorów LCD firma LG ma mocną konkurencję. Jednak tylko ona cały czas inwestuje w panele OLED. A to oznacza, że może połączyć wszystkie nowinki rynkowe w swoich modelach w jedną całość i dołożyć coś od siebie. Organiczne panele o praktycznie nieskończonym kontraście.
Dlatego też, jak co roku, z niecierpliwością czekałem na możliwość wypożyczenia najnowszego OLED-a od LG. Udało mi się „wyciągnąć” 55-calową wersję telewizora B6J. No i cóż… wszystko wedle przewidywań. To było fantastyczne 1,5 tygodnia, na skutek którego nieco ucierpiała moja praca. Opłacało się. Choć, jak zawsze, do perfekcji ciut brakuje.
LG OLED B6J - organiczna przyjemność
Jedną z podstawowych zalet braku podświetlenia, poza jakością obrazu, jest sam kształt telewizora. I tu jeszcze widać, że wiele można poprawić. Co prawda sam ekran jest cieniuteńki i gdyby go powiesić na ścianie wyglądałby zjawiskowo. Niestety, telewizor nie składa się tylko z wyświetlacza. Moduł w którym ukryte są podzespoły elektroniczne jest nadal zbyt gruby, przynajmniej w LG B6J. Na tym jednak, jeżeli chodzi o konstrukcję telewizora, koniec rozczarowań.
Technologia OLED raz jeszcze prezentuje swoją przewagę nad innymi. LG w swojej kampanii reklamowej posługuje się scenami nocnego, rozgwieżdżonego nieba, i słusznie. To świetny przykład. Gwiazdy, które na ekranach telewizorów LCD są rozmyte, są na ekranie OLED-owego telewizora widoczne. Nawet mechanizm FALD (full-array local dimming) stosowany w telewizorach LCD nie ma szans dawać takich samych rezultatów.
Ze względu na szeroki zakres tonalny, ponad 20 stopni przesłony, na ekranie telewizora LG OLED można zobaczyć każdy szczegół obrazu, zarówno w ciemnych, jak i w jasnych obszarach. Co ważne, telewizory LG jako jedyne obsługują zarówno uznawany za rynkowy standard HDR 10, jak i dający lepsze rezultaty ale własnościowy Dolby Vision. Nieważne kto wygra w tej wojnie standardów, ten telewizor obsługuje je oba. Na dodatek poszerzona paleta barw telewizora LG OLED pokrywa aż 99 przestrzeni barwowej DCI (Digital Cinema Initiative).
Wyeliminowano wady poprzedniej generacji
Cieszy też wyeliminowanie wady OLED-ów poprzedniej generacji, a więc lekkie trudności z wyświetlaniem bardzo ciemnoszarych barw. Zeszłoroczne modele miały z tym lekkie problemy, w tegorocznych te nie występują w zasadzie wcale, przynajmniej w testowanym modelu. Jest to realizowane przez pewne sztuczki z ditheringiem na czele, ale efekt końcowy jest bardziej niż satysfakcjonujący.
Telewizor ten również świetnie się nadaje do gier. Nie tylko w dedykowanym im trybie bardzo niewiele algorytmów korekcyjnych jest wyłączanych, przez co gry wyglądają obłędnie, to na dodatek tak zwany input lag jest zbyt niski, by być w ogóle wyczuwalny.
LG OLED B6J posiada całkiem przyzwoity system nagłośnieniowy harman/kardon. Piszę o nim z recenzenckiego obowiązku. Właściwie w każdym telewizorze system dźwięku jest do bani i nawet niedrogie kolumny 2.1 znacznie zwiększą przyjemność obcowania z dziełem wyświetlanym na ekranie. Jak na telewizor, jest nieźle. Ale i tak chcesz kupić kolumny lub chociaż soundbara. Od razu, z telewizorem.
Telewizor nie obsługuje obrazu w 3D.
Nie zapominajmy o dodatkach
Obiektywnie należy wskazać tu komplet złącz i funkcji, do ideału właściwie brakuje tylko DisplayPorta. Telewizor obsługuje DVB-T2, DVB-C i DVB-S2. Posiada kartę sieciową Wi-Fi ac i Bluetooth. Złącza? Tu również komplet. 2x RF, kompontent, wyjście optyczne, 4x HDMI, LAN, CI+, USB 3.0, 2x USB 2.0 i wyjście słuchawkowe. Braków nie stwierdzono.
Do tego dorzućmy niezmienionego (ale zdecydowanie mojego ulubionego, choć to kwestia subiektywna) pilota Magic Remote, który świetnie leży w dłoni, jest doskonale wyważony i bardzo dobrze zaprojektowany, dając wybór pomiędzy wskaźnikiem kursora wyświetlanym na ekranie a klasyczną obsługą menu za pomocą sprzętowych przycisków.
System webOS 3.0… cóż, jestem nadal zdegustowany każdą jedną platformą „smart tv”, ale tu, ponownie, LG ma wyraźną przewagę. Nie wszystkim może co prawda odpowiadać wesoła i kolorowa stylistyka interfejsu, ale menu są proste, czytelne, logicznie porozmieszczane, a całość działa szybko, bez „zacięć”. Nowością jest funkcja Magic Zoom, która służy do powiększania obrazu bez zatrzymywania go. Aby przyjrzeć się detalom obrazu, wystarczy nacisnąć przycisk Zoom na pilocie. Choć sam nie wiem po co.
Zdecydowanie warto, choć cena jest za wysoka
LG OLEDB6J jest genialnym, genialnym sprzętem. Świadomie użyłem tego określenia dwa razy. Najlepszy telewizor na rynku został zastąpiony nowym, tegorocznym modelem (a raczej całą ich serią), eliminując wady dostrzeżone przez krytyków.
To wspaniale wyposażony, elegancki, wyświetlający przepiękny obraz telewizor. Zarządzany przez bardzo przyzwoity system operacyjny i obsługujący wszystkie standardy dla naszej wygody, w tym obie istotne na rynku techniki HDR. Nie miałem do czynienia z lepszym telewizorem, nigdy.
Niestety, jest pewien problem. Testowany przeze mnie 55-calowy egzemplarz to wydatek 16 tys. zł. Czy ta doskonałość jest tego warta? Prawdę powiedziawszy, nie jestem pewien. To jest ten moment, w którym w drugiej karcie przeglądarki warto obejrzeć propozycje konkurencji, a szczególnie Samsungi SUHD z kwantową kropką. I żeby była jasność, OLED-owy telewizor LG zjada je wszystkie na śniadanie i to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Liczy sobie za to jednak nadal wiele. I to nawet jak na sprzęt premium z tej najwyższej półki jakościowej.
Jeżeli nie liczysz się z pieniędzmi, nie przeglądaj ofert konkurencji i bierz LG OLED TV 4K HDR (uff), takiego jak recenzowany B6J czy jeszcze lepszy model. Jeżeli jednak, tak jak większość z nas, musisz zaciskać czasem pasa, to jest to kwestia do przemyślenia. OLED-y, mimo iż nie mają sobie równych, są nadal stanowczo zbyt drogie.