Instagram już został Snapchatem, a teraz chce jeszcze zostać Messengerem
Skoro każda duża aplikacja społecznościowa ma już praktycznie te same funkcje, to dlaczego nie zrobić z Instagrama drugiego Messengera?
Telenowela pod tytułem „Mark Zuckerberg upodabnia Instagram do Snapchata” już wszystkim nam się znudziła. Doszliśmy do poziomu, w którym nic nas już nie zdziwi, a każde kolejne „zapożyczenie” możemy skwitować wzruszeniem ramion.
Ostatnio widać jednak nowy trend, ponieważ Zuckerberg zaczyna unifikować funkcje wszystkich swoich aplikacji. Po tym, jak „Stories” trafiły do głównej aplikacji Facebooka, nikt już nie wie, gdzie publikować treści. Pozostaje się śmiać, co też internet ochoczo robi. Znacie mem „xxx will now have stories”?
Tak, Stories są już wszędzie.
- Jak dorośniesz, możesz być taką aplikacją, jaką zechcesz! - W takim razie zostanę Messengerem!
Stories być może były tylko przedsmakiem. Instagram właśnie wdraża aktualizację, która unowocześnia prywatne wiadomości między użytkownikami. Instagram promuje tę funkcję jako multimedialny komunikator podobny do Messengera.
Co zobaczymy po aktualizacji? Przede wszystkim, Instagram połączy tradycyjne i znikające wiadomości. Te drugie wcześniej były widoczne w formie osobnej sekcji, wyglądającej jak (kto by pomyślał!) kolejny wariant Stories. Teraz charakterystyczne kółka z awatarami znikną z sekcji wiadomości i trafią bezpośrednio do rozmów.
W prywatnych rozmowach zobaczymy więc tekst, obrazki, zdjęcia przesłane bezpośrednio, zdjęcia udostępnione z Instagrama, naklejki, a także tymczasowe zdjęcia i filmy, które znikną po obejrzeniu.
Znikające wiadomości będą miały niebieski kolor w skrzynce odbiorczej, w odróżnieniu od czarnego koloru standardowych wiadomości.
Koniec końców liczą się liczby.
Przyznam, że sam zupełnie nie prowadzę rozmów na Instagramie, mimo że korzystam dość regularnie z tej aplikacji. Być może jestem w mniejszości, ponieważ Instagram chwali się na blogu dużymi wzrostami popularności prywatnych wiadomości. Od listopada liczba użytkowników tej funkcji wzrosła z 300 do 375 mln.
Możemy przewracać oczami i twierdzić, że zmiany są niepotrzebne, ale jak widać, Zuckerberg dobrze wie, co robi. Każda zmiana przekłada się na większe zainteresowanie aplikacjami, a o to przecież chodzi.