REKLAMA

Piękny wynik. Dobry wujek Google zmniejszy rozmiar plików JPG o 35 proc.

„DLACZEGO TEN SCREEN MA 5MB?!” - grzmi na naszym redakcyjnym Slacku nasz magik od zaplecza. I tak średnio raz w tygodniu. Być może niedługo przestanie, za sprawą nowego algorytmu Google'a.

17.03.2017 17.16
google kompresja jpg
REKLAMA
REKLAMA

Zbyt duże grafiki w sieci to ogromny problem, zarówno dla zarządców stron, jak i dla ich odbiorców. To właśnie od kompresji grafik zależy, czy pojedynczy wpis zajmuje 1 MB, czy 15 MB.

Czy te 15 MB od razu oznacza wielką tragedię? Właściwie to… tak. Wyobraź sobie, że jedziesz właśnie pociągiem i chcesz w wolnym czasie nadrobić trochę zaległości w tekstach. Zasięg jest kiepski i ciągle zrywa połączenie. W takiej sytuacji objętość wpisu ma kolosalne znaczenie dla czasu ładowania strony.

Patrząc z kolei od strony zaplecza, 15 MB przemnożone przez kilkanaście-kilkadziesiąt tysięcy użytkowników, którzy w ciągu dnia odwiedzą wpis, robi się problemem.

Google chce temu zaradzić pokazując nowe algorytmy, które zmniejszą wagę JPG-ów o 35 proc.

O rany, ile to już było prób wprowadzenia nowych formatów plików z wydajną kompresją. Wszystkie, co do jednego, poległy. Świat kocha najzwyklejsze pliki JPG i to się raczej nie zmieni.

Dlatego Google tym razem nie bawi się w formaty pokroju WebP, a przynosi receptę w postaci nowych algorytmów kompresji plików JPG. Efekty są nie byle jakie, bowiem pozwalają zaoszczędzić aż 35 proc. wagi w stosunku do obecnych standardów.

Metoda kompresji jest podobna do algorytmów Zopfli działających dla formatów PNG i gzip. Najważniejszą informacją jest jednak fakt, że nie wymaga nowego formatu plików, a działa dla standardowych JPG-ów. Algorytm nosi nazwę Guetzli (po niemiecku „herbatnik”) i jest dostępny jako otwarty kod na GitHubie.

google kompresja jpg class="wp-image-551752"

A jak to działa w praktyce? Google obrazuje to kilkoma przykładami. Powyżej możecie zobaczyć powiększenie obrazu oka kota, o wielkości 20x24 pikseli. Po lewej stronie widać nieskompresowany plik JPG, na środku plik z kompresją libjpeg, a po prawej plik w nowej kompresji Guetzli.

Widać lekką degradację jakości objawiającą się w formie artefaktów, ale jest o niebo lepiej, niż przy dotychczasowej kompresji.

„Dobry wujek Google” ma w kompresji spory interes.

Tak naprawdę nowy algorytm to miecz obosieczny. Z jednej strony mniejszy rozmiar grafik to szybsze czasy ładowania stron, mniejsze obciążenie serwerów i generalnie powszechne zadowolenie i dobrobyt internautów.

Z drugiej strony, nie zapominajmy, że Google prowadzi takie usługi jak Zdjęcia, w których przechowuje w chmurze nasze skompresowane fotografie wykonane smartfonami (i nie tylko). Można się spodziewać, że nowe algorytmy trafią też do tej usługi, co w globalnej skali przełoży się na niewyobrażalną optymalizację miejsca na serwerach. A do tego skróci czas synchronizacji plików.

REKLAMA

Tyle tylko, że da to o kolejne 35 proc. mniejsze możliwości edycji naszych zdjęć, jeśli pozbyliśmy się ich lokalnych kopii. Być może gołym okiem nie będzie widać różnicy między plikami o wielkości 3 i 2 MB, ale podczas obróbki wszystko wyjdzie na jaw. Dużo szybciej będziemy zauważać artefakty pojawiające się np. przy zwiększaniu kontrastu, czy rozjaśnianiu cieni.

Podsumowując, dobrze jest oglądać czyjeś skompresowane pliki, ale dożo gorzej jest przetrzymywać własne JPG-i w jeszcze większej kompresji.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA