Zabrali mnie do podziemi dawnego banku. Za ciężkimi drzwiami grałem w polskie Get Even!
Trzy lata temu The Farm 51 zaprezentowało niezwykle efektowne, fotorealistyczne materiały reklamowe gry Get Even. Potem słuch o projekcie zaginął. Teraz Polacy wracają z (niemal) gotową wersją programu, edycjami na konsole oraz światowym wydawcą. Z finalną wersją kodu spędziłem kilka godzin.
By zagrać w Get Even od The Farm 51 musiałem przebyć bardzo ciekawą drogę. Nowa siedziba firmy znajduje się w dawnym gliwickim banku, z rozbudowaną siecią korytarzy bezpośrednio pod budynkiem. Jedne ciężkie drzwi za drugimi, byłem prowadzony do podziemnego pomieszczenia ze stalowymi kratami, w którym znajdowało się kilkanaście konsol i komputerów z (niemal) finalną wersją gry. Rozsiadłem się przed buildem dla PlayStation 4.
Właśnie... tworzę swój własny, trójwymiarowy model do gry! Ale przygoda. Fotogrametria to przyszłość :D @TheFarm51 @GetEvenGame pic.twitter.com/FuIPCRaaBa
— SzymonR (@RadzewiczSzymon) 21 lutego 2017
Po pierwszych kilkunastu minutach byłem pewien, że Get Even to nie typowa gra FPS goniąca za Call of Duty czy Battlefieldem.
Jeżeli miałbym jakoś określić ten tytuł, będzie to połączenie gier F.E.A.R., Condemned oraz Zaginięcie Ethana Cartera. To unikalna mieszanka gatunków, która radykalnie przeskakuje między stylami rozgrywki. W jednej chwili eksploruję opuszczony szpital psychiatryczny, pełen najosobliwszych przypadków, aby zaraz potem przenieść się do nowoczesnego i oszklonego wieżowca, gdzie dochodzi do brawurowej wymiany ognia z ochroną.
Taka zabawa tonacją, tempem oraz klimatem jest bardzo dezorientująca. Zaczynając zabawę w Get Even nie wiemy absolutnie niczego. Do tego producenci zalewają nas masą wątków, postaci i wydarzeń. Kompletnie nie da się w tym odnaleźć, ale właśnie o to chodziło twórcom z Farmy. Polski zespół chciał, aby początkowo gracz miał z mózgu jajecznicę. Dopiero z czasem jesteśmy w stanie wyodrębnić osobne puzzle historii, a następnie połączyć je w obraz.
Głównym polem działań w Get Even nie jest żadne rzeczywiste miejsce, a… umysł głównego bohatera. Właśnie dlatego akcja skacze od jednej lokacji do drugiej, a przejścia pomiędzy wspomnieniami są niespodziewane, nagłe i wytrącające z rytmu. Na całe szczęście po pewnym czasie można nad tym zapanować. Gracz dostaje do dyspozycji swój własny „pokój myśli”, z którego może obserwować każde grywalne wspomnienie. To również świetne miejsce do podejrzenia, czy udało się nam zebrać wszystkie znajdźki.
Niestety, pod względem grafiki Get Even odbiega od innych gier wykorzystujących fotogrametrię.
Wersja na PlayStation 4 nie zachwyca światem tak jak Ethan Carter ani nie ciekawi modelami postaci jak Resident Evil 7. Warstwa wideo jest bardzo klimatyczna, bardzo dosadna, ale brakuje jej ostrości powierzchni oraz zaawansowanych efektów świetlnych. Dziwne o tyle, że to właśnie Get Even w najszerszym stopniu korzysta z fotogrametrii ze wszystkich wymienionych tytułów.
Na całe szczęście tam, gdzie zabrakło graficznych fajerwerków, Polacy nadrabiają pomysłowością. Trójwymiarowy teren nadaje się do przeszukiwania specjalnym skanerem, który pokazuje lokalizację sekretnych obiektów. Dostajemy do dyspozycji filtr czuły na ciepło, a także ultrafiolet odkrywający to, co niewidoczne gołym okiem.
Wszystkie te gadżety pomagają w rozwiązywaniu zagadek, których zdecydowanie nie brakuje w Get Even.
Łamigłówki stanowią bardzo ważną część rozgrywki. Początkowo puzzle są bardzo sztampowe - musimy na przykład przywrócić zasilanie w obiekcie. Jednak z czasem zagadki nabierają rozmachu. Trzeba przystanąć i pomyśleć. Znaleźć detale ukryte na fotografiach, wykonywać proste operacje matematyczne, spojrzeć na zagadnienie z szerszej perspektywy.
Nie będę ukrywać - sam utknąłem w jednym momencie! Zresztą, nie tylko ja. Widziałem, jak kwiat polskiego dziennikarstwa o grach wideo spisywał kod do otwarcia drzwi jeden od drugiego, niczym dzieciaki odpisujące zadanie domowe na przerwie. Get Even zdecydowanie zmusi was do rozruchu szarych komórek. No i dobrze!
Co do samej akcji i wymiany ognia - będzie trudno!
Wrogowie giną od zaledwie jednej, krótkiej serii z karabinu. Nasza wytrzymałość nie jest o wiele większa. Podczas strzelanin padałem jak mucha. Polska produkcja zdecydowanie nie jest tytułem, który można rozgrywać jak Call of Duty. Stanie w miejscu na otwartej przestrzeni to pewna śmierć. Wykorzystanie otoczenia jest kluczowe.
Na całe szczęście z pomocą przychodzi bardzo ciekawy CornerGun. To specjalna szyna dla broni, dzięki której możemy strzelać do przeciwników, nie wychylając się zza osłony. Urządzenie zostało skonstruowane w ten sposób, aby można było wychylać je pod kątem 90 stopni zza rogów. Na podglądzie systemowym widzimy przyrządy optyczne, dzięki czemu strzelamy do przeciwników, samemu zostając poza zasięgiem wzroku oraz kul. Daje to sporo frajdy.
Na koniec najlepsze - w większości miejsc wcale nie musimy strzelać do oponentów. Możemy zachodzić ich od tyłu i wykonywać ciche eliminacje. Przeciwnicy mają bardzo kiepski wzrok i jeszcze gorszy słuch. Co za tym idzie, skradanie się za ich plecami jest dziecinnie łatwe.
Na koniec zostawiłem najlepsze - Get Even pozwala na ograniczoną manipulację otoczeniem.
Jak wspomniałem wcześniej, większość akcji Get Even rozgrywa się w umyśle głównego bohatera. Rozgrywamy jego wspomnienia, uczestnicząc w czymś na kształt szalonego eksperymentu. Co za tym idzie, nic, co nas otacza, nie jest do końca realne. Następstwo tego to możliwość wpływania na świat oraz pobliskie obiekty.
Opiszę to na przykładzie - skradając się w siedzibie zbrojeniowej korporacji, dochodzimy do momentu, w którym brakuje przestrzeni, za którą można się schować przed wzorkiem strażników. Okazuje się jednak, że sami taką przestrzeń możemy „wybudować”. Używając skanera manipulujemy wspomnieniami, osadzając na wprost strażników murek, za którym możemy się schować. Rewelacja!
Tworzenie obiektów świetnie sprawuje się podczas sekwencji skradania oraz wymiany ognia. Mam głęboką nadzieję, że w dalszej części gry Polacy jeszcze mocniej postawili na ten element. Wpływ na świat to razem z CornerGunem najlepsze, najciekawsze mechaniki i liczę, że w Gen Even będą pojawiać się jak najczęściej.
Jedno wiem na pewno - Get Even nie jest grą dla każdego.
Sami producenci przyznają, że mają za małe studio (około 100 osób) oraz za małe środki, aby rywalizować z takimi markami jak Call of Duty, Battlefield czy Titanfall. Dlatego chcieli stworzyć produkcję mniejszą, ale za to dokładnie taką, jaką sobie wymyślili. Bez nieustannych wybuchów oraz efektownej akcji, za to oryginalną i jedyną w swoim rodzaju.
To na pewno się udało. Get Even bardzo trudnoporównać do jakiegokolwiek innego tytułu. Nie oznacza to jednak, że polski produkt jest skazany na sukces. Wręcz przeciwnie. Skomplikowana narracja, nagłe zmiany tempa, wysoki poziom trudności oraz wymagające zagadki sprawiają, że przeciętny odbiorca strzelanin solidnie odbije się od tej gry.
Sam na pewno ją przejdę. Zostałem zaintrygowany historią i muszę, MUSZĘ dowiedzieć się, jaki jest los głównego bohatera. Jeżeli szukacie w grach wideo czegoś więcej, czegoś oryginalnego, jakiegoś niebanalnego projektu - koniecznie dodajcie datę premiery Get Even do kalendarza. Debiut gry w wersji na PC, PlayStation 4 oraz Xboksa One zaplanowany jest już na końcówkę maja.