REKLAMA

Jaki był rynek foto w 2016 roku? Podsumowujemy ostatnie 12 miesięcy

Można twierdzić, że na rynku foto liczą się juz tylko smartfony, ale to nieprawda. Tegoroczne premiery pokazują, że nadal jest w czym wybierać.

28.12.2016 20.00
Rynek foto w 2016 roku - podsumowujemy ostatnie 12 miesięcy
REKLAMA
REKLAMA

Patrząc globalnie, smartfony odpowiadają obecnie za największą liczbę zdjęć. Z drugiej strony, to nie one wygrywają konkursy fotograficzne. Na szczęście ciągle są osoby, dla których smartfon to za mało.

Rynek fotograficzny w 2016 roku przypominał ruchome piaski. Prześledźmy najważniejsze trendy i największe premiery minionych dwunastu miesięcy.

Lustrzanki żyją... tylko co to za życie?

Jeszcze kilka lat temu lustrzanka była naturalnym wyborem dla osoby, która chciała rozwijać się fotograficznie. Dziś ten typ aparatu nadal jest dobrą propozycją, ale szkopuł w tym, że są propozycje lepsze.

Bezlusterkowce w końcu dojrzały. Nareszcie są szybkie i mają dobre wizjery. W 2016 roku można na nich polegać.

Mimo to lustrzanki nie znikną z rynku, a na pewno nie z dnia na dzień. Te aparaty były rozwijane od kilkudziesięciu lat, a całe to dziedzictwo jest widoczne w potężnej bazie obiektywów.

2016 rok był dla lustrzanek rokiem zaskoczeń, ale i rozczarowań.

Nikon-D500-pierwsze-wrazenia-3 class="wp-image-504524"

Pentax po latach zapowiedzi pokazał model K-1, czyli swoją pierwszą pełnoklatkową lustrzankę. Była to premiera zaskakująca. Wiele osób zastanawiało się, czy w 2016 roku nie jest już za późno na taki sprzęt. Rynek lustrzanek z roku na rok jest coraz bardziej niestabilny, więc Pentax podjął ryzykowną decyzję.

Najważniejszym modelem Canona był z kolei EOS 5D Mark IV, czyli kontynuacja profesjonalnej serii, która nie zabija ceną, tak jak jednocyfrowe modele. Mark IV pozostawił sporo niedosytu. Aparat jest znacznie droższy od 5D Mk III, a do tego Canon był bardzo powściągliwy w nowościach skierowanych dla filmowców. Szkoda, bo przecież od 5D Mk II rozpoczęła się era filmowania lustrzanką.

Największym zaskoczeniem roku był dla mnie Nikon D500, czyli wielki powrót profesjonalnej lustrzanki APS-C. Nie wierzyłem, że taki aparat powstanie, a jednak Nikon po wielu latach przerwy wrócił do tego pomysłu.

Z kolei Sony pokazało wyczekiwaną od dawna pełną klatkę A99 II, którą fani firmy przyjęli bardzo ciepło.

Jak widać, najciekawsze premiery lustrzanek miały miejsce wśród najwyższych półek.

Wymienione wyżej aparaty kosztują od 8,5 do ok. 15 tys. zł. A co się dzieje na półce amatorskiej, czyli tej najbardziej przystępnej cenowo? Jedno wielkie odgrzewanie kotletów, na dodatek takich, które wcześniej zostały już kilkukrotnie odgrzane.

W segmencie tanich lustrzanek brakuje pomysłów na konkurowanie z bezlusterkowcami. To smutne, że nie ma większych różnic między tanią lustrzanką z 2016, a 2013 roku.

Największy potencjał mają obecnie bezlusterkowce.

Canon EOS M5 class="wp-image-536226"

W 2016 roku mieliśmy całe zatrzęsienie premier wśród aparatów bez luster. Sony stale rozwija technologię i pokazuje kolejne przełomowe rozwiązania do wideo. Fujifilm szlifuje swój charakterystyczny, lekko analogowy styl. Panasonic i Olympus biją kolejne granice jeśli chodzi o małe aparaty. Nawet Canon zakasał rękawy i pokazał naprawdę świetnego EOS-a M5.

W 2016 roku najbardziej imponującą premierą był z pewnością Hasselbald X1D, czyli pierwszy średnioformatowy bezlusterkowiec. Największy postęp pokazał z kolei Fujifilm przy premierze X-T2. Znam profesjonalnych fotografów, którzy dla tego aparatu porzucili rozwijany od lat system lustrzanek.

Największym rozczarowaniem jest Nikon, który nie ma pomysłu na rozwój serii 1. Trzeba jednak podkreślić, że firma miała dużego pecha. Trzęsienia ziemi w Japonii mocno opóźniły premierę kompaktów serii DL, które miały potencjał, by mocno namieszać na rynku.

Kompakty są ciekawsze niż kiedykolwiek. Niestety są też najdroższe w historii.

Sony RX100IV-5031 class="wp-image-419485"

Rynek kompaktów jest pełen kompromisów. Jeśli chodzi o typowe "małpki", czyli "cyfrówki", którymi kilka lat temu fotografowali wszyscy - w 2016 roku ten rynek przestał mieć jakiekolwiek znaczenie. Umarł kompakt, niech żyje smartfon.

Tyle tylko, że kompakt kompaktowi nie równy. Jeśli spojrzymy na wyższą półkę, robi się bardzo ciekawie. W 2016 roku Canon pokazał udanego G7 Mark II, Fujifilm przystępnego X70, Sony bezprecedensowe RX100 V i RX10 III, a Panasonic bardzo ciekawego Lumixa LX15. Do tego ciągle czekamy na następcę genialnego Lumixa LX100, ale zobaczymy go dopiero w 2017 roku. Niestety do 2017 roku przesunęła się także premiera wspomnianych Nikonów DL.

Każdy z tych aparatów jest kapitalnym urządzeniem, o ile tylko trafi w doświadczone ręce świadomego fotografa. Niestety wszystkie te aparaty mają jeden wspólny problem: cenę. Duże matryce i jasne obiektywy zamknięte w małych obudowach są naprawdę kuszące, ale dla większości osób bezlusterkowiec będzie rozsądniejszym wyborem.

2016 rok pokazał, że trzeba patrzeć szerzej.

Rynek foto to już nie tylko czarne aparaty i wielkie obiektywy. To także nowe, świeże pomysły na to, co jest możliwe w fotografii.

W 2016 roku widzieliśmy duży rozkwit wśród gimbali. Pojawiają się stabilizatory różnego typu, do kamerek sportowych, smartfonów i większych aparatów. Do tego pojawiają się konstrukcje ze zintegrowaną kamerą, czyli np. DJI OSMO X3. To nowy i bardzo ciekawy segment, który warto obserwować.

Podobnie jest z rynkiem dronów, które rozwijają się w zawrotnym tempie. Premiera goni premierę, co dla użytkowników zaczyna być frustrujące. Osoby, które kupiły Phantoma 4 czują się rozczarowane, bo po kilku miesiącach pojawił się Mavic Pro, który ustępuje nieco jakością nagrań, ale za to nadrabia (i to jak!) mobilnością.

Trochę oddechu w tym technologicznym wyścigu zbrojeń

fujifilm-instax-005 class="wp-image-504914"
REKLAMA

Możemy zachwycać się pięcioosiową stabilizacją obrazu, czułością ISO przekraczającą barierę miliona, czy zdjęciami z szybkością 60 kl./s.

Tymczasem w 2016 roku, już po raz kolejny, najchętniej kupowanym aparatem na Amazonie był... aparat natychmiastowy, czyli Fujifilm Instax. Niedrogi, idealny na prezent, dobry do zabawy i do złapania oddechu w całym tym morzu cyferek.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA