Sony A6500 - tak wygląda spełnienie marzeń fotografa z ambicjami
Od premiery bezlusterkowca Sony A6300 minęło dopiero kilka miesięcy, a już poznajemy jego następcę! Oto Sony A6500, czyli spełnienie marzeń fotografów z ambicjami.
Sony A6500 to zupełnie niespodziewana premiera. Jest to następca aparatu A6300, który z kolei był następcą A6000. Jeśli uważasz, że Sony nie potrafi liczyć, możesz mieć rację.
Sony potrafi jednak robić aparaty. Nowy A6500 jest tak dojrzałą i zaawansowaną konstrukcją, że potencjalnym nabywcom z pewnością wystarczy na długie lata.
Pięcioosiowa stabilizacja obrazu w miniaturowym korpusie. Nareszcie!
Sony A6500 to bezlusterkowiec wyposażony w dużą matrycę formatu APS-C o rozdzielczości 24 megapikseli. Jest to sensor wykonany w technologii Exmor, ale najważniejszy jest fakt, że Sony w końcu zdecydowało się na mechaniczną stabilizację przetwornika!
Matryca jest stabilizowana w pięciu osiach, dokładnie tak, jak w pełnoklatkowych bezlusterkowcach serii A7 II. Oznacza to, że każdy obiektyw podpięty do Sony A6500 będzie stabilizowany, nawet jeśli nie jest wyposażony we własny układ stabilizacji. Ba! Nawet stare obiektywy manualne będą teraz korzystać z dobrodziejstw stabilizacji! Wydajność stabilizacji ma wynosić 5 EV.
Sony zapowiada, że jeszcze bardziej poprawiło szybkość autofocusu. Układ AF nadal ma 425 aktywne punkty detekcji fazy (i nadal jest to rekordową wartością), ale szybkość AF ma być jeszcze lepsza. Jeśli chodzi o szybkość serii, nadal wynosi ona 11 kl./s lub 8 kl./s przy korzystaniu z podglądu, natomiast teraz długość takiej serii może wynosić aż 307 zdjęć, czyli ok. 28 sekund ciągłej serii. Jest to możliwe dzięki zastosowaniu bufora o znacznie większej pojemności.
Dotykowy ekran. W końcu!
Tak, to nie pomyłka. Sony A6500 nareszcie jest wyposażony w dotykowy ekran LCD, który przy okazji jest też odchylany. Dotyk może posłużyć m.in. do wybierania aktywnego punktu AF. Co ciekawe, z dotykowego ekranu skorzystamy także przy korzystaniu z wizjera. Ekran nie wyświetla wówczas obrazu, ale służy jako touchpad, na którym możemy zmieniać położenie punktu AF.
To oczekiwana od dawna zmiana. Dotychczas bezlusterkowce Sony z wizjerem były pozbawione dotykowego ekranu. Jeśli już jesteśmy przy wizjerze, Sony A6500 oferuje wizjer cyfrowy OLED o rozdzielczości 2,4 mln punktów.
Nagrywanie jak zwykle na bardzo wysokim poziomie
Sony A6500 potrafi nagrywać obraz w 4K, przy czym nie stosuje żadnego cropa. Obraz jest sczytywany z całej matrycy, bez pomijania linii, a następnie jest skalowany do rozdzielczości 4K. Nagrywać możemy w kodeku XAVC S przy 100 Mb/s. Oczywiście - jak to u Sony - nie zabrakło płaskich profili kolorystycznych (S-Log i S-Gamut)
Tryb Full HD oferuje 100 kl./s, oraz zapis XAVC S przy 50 Mb/s. Pojawił się też tryb S&Q (Slow&Quick), w którym możemy wybrać liczbę klatek na sekundę od wartości 1 do 100, decydując tym samym o stopniu przyspieszenia lub spowolnienia nagrania. Spowolnione lub przyspieszone wideo można uzyskać bezpośrednio w aparacie, bez żadnego udziału komputera.
Dodatkowo aparat pozwala na wycinanie klatek z filmów. Klatka z nagrania 4K ma 8 megapikseli, a z Full HD - 2 MP. W aparacie nie zabrakło też złącza mikrofonowego.
Twarda sztuka
Sam korpus aparatu jest wykonany w całości z magnezu i jest uszczelniany. Znajdziemy na nim 10 przycisków, które możemy dowolnie zaprogramować. Jeśli chodzi o oprogramowanie, pojawiło się nowe, prostsze menu (nareszcie!). Nie zabrakło tez łączności Wi-Fi i NFC, oraz obsługi sklepu z aplikacjami PlayMemories Mobile.
Jak można się spodziewać, cena aparatu nie jest niska. Sony A6500 został wyceniony na 1700 euro za korpus i na 2800 euro za zestaw z obiektywem 16–70 mm. Aparat trafi do sprzedaży w grudniu. Dostępne będą dwa kolory: czarny i grafitowy.
Sony A6500 prezentuje się na papierze kapitalnie, ale zastanawia mnie pośpiech japońskiego producenta. Nowy aparat jest niespodziewaną premierą, która nadeszła zaledwie ok. 7 miesięcy po A6300. Dla porównania, na wspomniany model A6300 musieliśmy czekać aż dwa lata od premiery A6000.