REKLAMA

Już za dwa tygodnie Microsoft pokaże nowy pakiet Office. Oto moja lista życzeń

Wygląda na to, że ledwie tydzień po premierze nowych urządzeń z linii Surface, Microsoft zamierza solidnie wstrząsnąć swoją największą, ogólnodostępną usługą - pakietem Office. Jeśli tak, to mam co do niej klika życzeń.

Office Mobile
REKLAMA
REKLAMA

Już za tydzień, 27 października, Microsoft zaprezentuje nowe urządzenia z linii Surface. Choć nie wiadomo, czy faktycznie będą to urządzenia, czy tylko jeden sprzęt - komputer typu All in One. Możliwe, że zobaczymy jedynie Surface AiO oraz odświeżone wersje Surface’a Pro oraz Surface Booka, z procesorami Kaby Lake.

Okazuje się, że to nie ostatnia wielka konferencja Microsoftu w tym roku. Gigant z Redmond zaprasza na drugie spotkanie, które odbędzie się 2 listopada i będzie dotyczyło pakietu Office.

Nowy pakiet Office zadebiutuje już w listopadzie?

Zaproszenia wysłane zagranicznym mediom nie mówią wiele. Wynika z nich tylko tyle, że Microsoft zaprezentuje narzędzia dające zespołom jeszcze więcej możliwości współpracy. W moim odczuciu zapowiada się więc na to, że pakiet Office zyska jeszcze więcej rozbudowanych funkcji kolaboracji sieciowej i pracy na dokumentach w czasie rzeczywistym.

Niezależnie od tego, co faktycznie pokaże Microsoft i jak zmieni się pakiet Office, mam w głowie trzy zmiany, które bardzo chciałbym zobaczyć, jako płacący subskrybent Office’a 365:

1. Niechże to wreszcie zacznie działać jak trzeba na Macu

Office 2016 miał swój debiut właśnie na komputerach z OS X, gdzie uprzednio wyglądał jak relikt z poprzedniej dekady. Wszystko zapowiadało się pięknie, ale użytkowanie tego pakietu na co dzień to prawdziwa katastrofa. Wszystko tu działa ociężale, niestabilnie i mimo wszystko nadal wygląda gorzej, niż na Windowsie.

Najgorsza jest ta niestabilność. Pakiet Office na Maca to autentycznie jedyna pula programów, które zawieszają się na OS X! I nie jestem tu odosobnionym przypadkiem, bo takich samych problemów doświadczają moi redakcyjni koledzy. Jak nie wiesza się sam pakiet Office, to wiesza się autoupdater, który wita nas niemal każdorazowo przy uruchomieniu programów. No dramat.

2. Niechże to wreszcie zacznie działać jak trzeba na Windowsie

Na komputerach z Windowsem 10 sytuacja z pakietem Office wygląda nieco lepiej. Jest ładnie, płynnie, dokumenty grzecznie zapisują się w chmurze OneDrive. Oprócz momentów, w których się nie zapisują. Nie zliczę, ile razy widziałem komunikat „nie udało się przekazać pliku”, po czym okazało się, że dokument albo nie został zapisany w ogóle, albo zapisana została jego wczesna wersja, w której napisany był tylko pierwszy akapit tekstu.

To naprawdę niedopuszczalne, że program, za który płacę miesięczną ratę, który w wersji na 5 komputerów kosztuje blisko 400 zł rocznie, od którego de facto zależy moja praca, działa tak niestabilnie, że nie mogę mu zaufać. Dlatego zarówno na Macu jak i na Windowsie 10 korzystam np. z Worda jak najrzadziej i wolę płacić dodatkowo za Evernote, niż korzystać z OneNote. Czy to nie jest absurd?

3. Niechże w końcu OneDrive zacznie być użyteczny

Próbowaliście kiedyś pobrać kilka gigabajtów plików z OneDrive, albo - co gorsza - wrzucić tam na raz kilka gigabajtów danych? Nawet mając najszybsze łącze możecie śmiało założyć, że taką operację lepiej rozplanować na od kilku godzin, do kilku dni.

OneDrive to kpina. Z tej chmury nie da się korzystać jako z podstawowego narzędzia wymiany innych plików, niż tych ważących poniżej 10 MB. A najlepiej to nie korzystać z niej do niczego innego, jak przechowywania dokumentów tekstowych, prezentacji i arkuszy kalkulacyjnych.

Interfejs OneDrive jest paskudny i nieintuicyjny, prędkości transferu uniemożliwiają płynną pracę np. przy wymianie plików wideo między montażystami, a synchronizacja i backup folderów z komputera osobistego sypie błędami jeszcze częściej, niż zapis plików z Office’a do chmury.

Może więc zanim Microsoft wprowadzi nowe, rewolucyjne funkcje, powinien się upewnić, że jego najpopularniejsza usługa, za którą płacą miliony osób… cóż, działa jak należy?

Nadmienię tylko, że trzy powyższe punkty to ledwie wierzchołek góry lodowej i początek listy życzeń, które miałbym do pakietu Office, za który płacę. Szczególnie jeśli chodzi o Worda, OneDrive i OneNote. I bardzo liczę na to, że premiera nowej wersji chociażby w części zniweluje te wszystkie wady tak, że nie będę się bał korzystać z programów, za które płacę, bo nie jestem pewien stabilności ich działania.

REKLAMA

Konferencja 2 listopada z pewnością nie będzie tak szumnie komentowana w mediach, jak ta z 26 października, a szkoda - ostatecznie z pakietu Office i usług Microsoftu korzysta nieporównywalnie więcej osób, niż z jego hardware’u.

Miejmy jednak nadzieję, że to, co Microsoft na niej zaprezentuje, będzie nie mniej ekscytujące i istotne, co premiery nowych sprzętów z linii Surface.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA