Twitter był, jest i będzie najlepszym źródłem informacyjnym, ale to dla niego problem
Twitter ma problemy z liczbą użytkowników, przychodami i monetyzacją. Od lat Twitter się zmienia by zarabiać i ugruntować swoją pozycję, wprowadza nowe funkcje, przypomina coraz bardziej Facebooka. Jednak jest jedna rzecz, która od początku istnienia serwisu się nie zmienia - nie ma, choć konkurencja próbowała, tak ważnego newsowo serwisu jak Twitter. Szkoda, że sam Twitter nie wie, jak to wykorzystać.
![Twitter to najlepsze źródło informacji. Tak jest i będzie](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fspidersweb%2F2014%2F11%2FTwitter-380x161.jpg&w=1200&q=75)
Mam chwilę, biorę telefon. Przeglądam powiadomienia, fejsa,nie dzieje się nic specjalnego. Wchodzę na Twittera, przeskakuję do najświeższych tweetów. Coś się dzieje, ludzie i konta które obserwuję piszą o Turcji. Wchodzę na strony newsowe, w tym BBC, nic. Żadna apka, w tym Wyborcza czy NYT, nie informuje mnie o niczym szczególnym. Na fejsie też wciąż nic. Wracam do Twittera, wyszukuję “Turkey”.
Przeglądam wyniki wyszukiwania, już wiem, w Turcji dzieje się coś dużego, przewrót. Mija 6 minut zanim na stronach dużych serwisów pojawia się pierwsze, niejasne i króciutkie info, kilkanaście zanim dostaję powiadomienia. Facebook dopiero później wypluwa coś w newsfeedzie. W tym czasie już wiem dokładnie co się dzieje, czytam na żywo relacje dziennikarzy i z samej Turcji.
Wiem, wiem, nie jestem reprezentatywna, nie jestem przeciętnym użytkownikiem internetu - interesują mnie newsy, informacje, technologie i tak dalej. Przeciętny internauta wejdzie na Onet czy Gazeta.pl i to mu wystarczy. Jednak osób takich jak ja są miliony. Są też dziesiątki tysięcy dziennikarzy, którzy Twittera używają jako szybkiego źródła wymiany i zdobycia informacji.
Twitter przecież to wie.
To serwis był centrum informacyjnym podczas Wiosny Arabskiej, podczas zamachu na maratonie w Bostonie, podczas praktycznie każdej rewolucji i tragedii w ostatnich 7 latach. Świetnie pokazano to w serialu Newsroom - to Twitter jest ważny w orientowaniu się w sytuacji w wielu miejscach.
Pamiętam, gdy podczas Wiosny Arabskiej odcięto Egipt od internetu a Google i inne serwisy pozwalały na pisanie tweetów przez wdzwanianie się na linie telefoniczne. Twitter z bazą aktywnych i zorientowanych użytkowników, i krótką informacją tekstową stał się symbolem wolności od cenzury i komunikacji ze światem. To przez niego obywatele mówili światu o tym, co się dzieje.
Przy każdej tragedii, zamachu i katastrofie już odruchowo kieruję się na Twittera. Nauczyłam się odsiewać ziarno od plew, stworzyłam sobie zestaw zaufanych źródeł i to wszystko wciąż działa. Nie da się w ten sposób obserwować wydarzeń w żadnym innym serwisie, a nawet jeśli coś pojawia się gdzie indziej w ciągu minuty wyląduje na Twitterze i rozejdzie się szeroko.
Nie mam pojęcia, jak spieniężyć te mocne strony serwisu. Z bólem patrzę jednak na to, jak Twitter staje się… nie wiadomo czym, a przede wszystkim na to, że mało kto dziś docenia Twittera jako centrum newsowe. Mówi się o komunikacji marek z użytkownikami, brandach i innych bzdurach tak jakby to budowało w użytkownikach przywiązanie i lojalność.
Idę też o zakład, że te aktywne od lat konta na Twitterze, ci najwierniejsi użytkownicy którzy korzystają z serwisu przez kolejne minipivoty to właśnie ludzie tacy jak ja - dla których liczy się szybkość i zwięzłość informacji oraz łatwość w jej publikowaniu.
Twitter nigdy nie stanie się największą siecią społecznościową, to już wiemy. Nigdy nie będzie jak Facebook, nawet jak Instagram. Był, jest i będzie gdzieś z boku typowych społecznościówek jako serwis o wielu zastosowaniach.
Jego największym problemem jest to, że nie wie jak zarobić na najwierniejszych użytkownikach.