Polski robot uczy dzieci programowania i już robi furorę na świecie
Photon mały to robot, który uczy dzieci programowania. Stworzyli go białostoccy studenci, którzy właśnie startują ze zbiórką na Kickstarterze.
Czym jest Photon? To mały, interaktywny robot, sterowany za pomocą aplikacji mobilnej, który pozwala dzieciom stawiać pierwsze kroki w świecie programowania, ucząc je kodowania i logicznego myślenia. Więcej o Photonie dowiecie się z mojego poprzedniego artykułu o tym robocie.
Oto najważniejsze informacje o Photonie w skrócie:
- Robot dla dzieci w wieku 6-12 lat,
- Komunikacja za pomocą smartfonowej aplikacji „Photon-Human translator”,
- Grywalizacja: dzieci po kolei odblokowują możliwości Photona,
- 10 sensorów do rozpoznawania otoczenia i wydawania poleceń: dotyk, kolor, zliczanie przebytej odległości, światło, mowa
- produkcja: grudzień 2016,
- cena: 199 dol.
Wiecej na świetnym wideo:
Za Photonem stoi czterech studentów Politechniki Białostockiej: Marcin Joka, Michała Grześ, Krzysztof Dziemiańczuk i Michał Bogucki. Ich pomysł zgarnął już mnóstwo nagród, m.in. pierwsze miejsce w konkursie Microsoftu Imagine Cup, tytuł Podlaskiej Marki Konsumentów i srebrny medal za innowację na targach Brussels Innova 2015. Photon dostał się także do konkursu dla startupów - Aulery 2016. Jego zwycięzców poznamy 6 czerwca.
1 czerwca Photon wystartował ze zbiórką na Kickstarterze z celem wynoszącym 35 tys. dol. Już teraz widać, ze uda się go bez przeszkód osiągnąć, bo po dwóch dniach białostoczanie mają zamówienia na 22 tys. dol.
Z tej okazji udało mi wypytać Marcina Jokę, nominowanego do nagrody MIT Innovators Under 35 o kulisy tworzenia robota Photon.
Karol Kopańko: Droga od pomysłu do crowdfundingu i własnego startupu trwała rok. Co w tym czasie było dla ciebie największym wyzwaniem, a co było najciekawsze?
Marcin Joka: Najtrudniejsze było stworzenie idealnego produktu dla dzieci. Jakie powinien mieć funkcje, jak powinien wyglądać, dlaczego powinien działać tak a nie inaczej? Każda funkcja to masa pytań, na które trzeba odpowiedzieć. Na szczęście szybko znaleźliśmy rozwiązanie i o to jaki ma być idealny robot dla dzieci zapytaliśmy po prostu… samych dzieci. I to praca z nimi jest właśnie najciekawszym elementem projektu. Dzieci to ogromna kopalnia pomysłów. Wspaniałe w nich jest to, że często nie zastanawiają się nad tym co mówią i co robią, a dzięki temu można wyłapać totalnie świeże, nietuzinkowe pomysły. Tworzenie technologii z dziećmi, które dopiero poznają świat, nie mają utartych schematów, wszystkiego doświadczają i zadają zaskakujące pytania – polecam każdemu spróbować.
Czyli przeprowadzaliście testy na dzieciach! Widać, że zakończyły się sukcesem – Photon jest już gotowy?
Projekt przez kilka ostatnich miesięcy mocno ewoluował, ale jego obecna forma jest już przygotowywana do produkcji z wykorzystaniem form wtryskowych. Jesteśmy w miejscu kiedy możemy powiedzieć „Tak, to jest to! Tak będzie wyglądał Photon”.
Skoro tak, to po co wam Kickstarter, nie lepiej skoncentrować siły na zwykłej sprzedaży?
W przypadku tak dynamicznego rynku nie sprawdzi się model stopniowego zdobywania udziałów – od kraju, po cały świat. Czasami, kiedy musimy podjąć z zespołem jakąś decyzje, żartujemy sobie że „albo grubo, albo wcale”. Trzeba mierzyć wysoko. Poza tym Kickstarter pomoże nam przyśpieszyć pracę i rozwój, a chcemy pierwsze Photony dostarczyć dzieciom do domów już na Święta Bożego Narodzenia.
A co po Kickstarterze?
Po kampanii dołożymy wszelkich starań, aby dostarczyć roboty na czas. Jak to się mówi „słowo ważniejsze od pieniędzy”, dlatego musimy dotrzymać danych obietnic za wszelką cenę. Pamiętamy, że tu chodzi o dzieci, a one nie są tak wyrozumiałe jak dorośli.
Oprócz tego chcemy też uruchomieni otwartą sprzedaż. Zależy nam na czasie, bo rynek nie czeka na produkty – to produkty muszą gonić rynek.
Jednak nie martwisz się o sprzedaż?
Każdego dnia otrzymujemy masę zapytań od osób prywatnych i potencjalnych dystrybutorów gdzie można dokonać zakupu Photona, bo nie mogą nigdzie tego znaleźć. To Kickstarter jest dla nas początkiem przedsprzedaży.
Jesteś z Białegostoku, który na startupowej mapie Polski nie jest szczególnie reprezentowany. Jak się tam rozwija firmę?
Nie jest łatwo, bo w zasadzie przecieramy szlaki. Mamy tutaj kilka fajnych startupów jak na przykład Coders Center czy RiftCat. Trzymamy się razem i mocno wspieramy, ale na pewno mamy trudniej niż startupy z Wrocławia, Krakowa czy Warszawy.
Białystok dojrzewa do nowych technologii i takich firm jak my będzie powstawać coraz więcej. Fajnie jest móc obserwować początki tego, jak powstają nowe, świeże pomysły i zaczynają rosnąć. Widać to z roku na rok, patrząc na stale podnoszący się poziom w lokalnych konkursach technologicznych. Duża w tym zasługa naszej Politechniki Białostockiej i Białostockiego Parku-Naukowo Technologicznego.